W momencie narodzin wolnego rynku muzycznego w Polsce Leszek Biolik był już uznanym gitarzystą basowym, członkiem legendarnej Republiki. Dziś jest człowiekiem instytucją – rozchwytywanym producentem, muzykiem i promotorem. W 2012 roku wraz z przyjacielem, znakomitym filmowcem Robertem Tyską oraz Maciejem Pilarczykiem z Chaos Management Group powołali do życia fundację OtwArta Scena. Celem fundacji jest promocja artystów muzycznego off-u.
L.Stadt, Otwarta Scena
Obserwowałeś 25 lat przemian na polskim rynku muzycznym. W jakim punkcie dziś jesteśmy?
Pierwszym przełomem był moment, w którym z analogów przeszliśmy na CD, bo wtedy część artystów nie została ‘przetłumaczona’ na język cyfrowy i zniknęła z rynku. Potem upadł model promocji muzyki, którą mogła prowadzić tylko wielka i bogata wytwórnia, zwana dzisiaj majorsem. Wcześniej kampanie reklamowe w telewizji, radio, prasie de facto były jedynym sposobem, żeby dotrzeć do słuchaczy. Internet podkopał władzę wielkich wytwórni. Tradycyjne media pozostały istotnymi nośnikami informacji, ale przestały być jedynymi.
Media publiczne utrzymują się w tej chwili w Polsce głównie z reklam. Kraje zachodnie znają reguły komercji od dawna, w Polsce jest to nowa sytuacja, która spowodowała istotne przeobrażenie rynku: wybór muzyki do radia i telewizji jest ściśle związany z reklamodawcą. W efekcie rozległe pole muzyczne w ogóle nie jest prezentowane w tych mediach. Ci, którzy szukają czegoś nowego, przenieśli się na jedyny bezpieczny teren. Najbardziej kreatywni, ci którzy nie boją się ryzyka i być może nie są jeszcze pewni czy muzyka jest jedyną rzeczą którą będą w życiu robili, tworzą i eksperymentują w Internecie.
WOVOKA "Nobody's fault but mine" / otwARTa scena Live
Internet jawi mi się jako wielka szansa, ale i zagrożenie. Nadprodukcja muzyki, łatwość dostępu do niej sprawia że codziennie jesteśmy zalewani szaloną ilością nowych propozycji. Czy polscy artyści są na tyle silni, by wyróżnić się z tłumu?
W czasach, kiedy polski artysta mógł promować się tylko poprzez polskie media i pracował tylko i wyłącznie z polską wytwórnią, starał się trafić do konkretnego grona odbiorców, które słuchało tego czy innego polskiego radia. Studio nagraniowe było na tyle drogie, że tylko wytwórnia mogła za nie zapłacić, więc o wydawaniu płyt niezależnie od tej machiny można było zapomnieć. Dzisiaj artysta jest w stanie przy niewielkim nakładzie kosztów i dobrym oprogramowaniu nagrać płytę w domu, a jednocześnie może swobodnie podróżować po całym świecie. Liczy się wyłącznie to, kto wpadnie na jaki pomysł. Myślę, że dzięki temu właśnie otworzyła się droga dla polskich artystów.
Paula&Karol, OtwartaScena
To co polscy muzycy mają w głowach, jest szalenie interesujące. My zawsze chłonęliśmy rzeczy z Zachodu, uczyliśmy się od muzyki światowej. Kumulowaliśmy to w sobie, tłumaczyliśmy na język słowiański. Tak wytworzył się styl, który z jednej strony jest bardzo nowoczesny, z drugiej - ma szacunek do klasyki i charakteryzuje się pięknymi melodiami.
Mamy niezwykłe podejście do melodyki w muzyce. To jest jedna z rzeczy, która sprawia, że muzyka Polska jest jednak odrobinę charakterystyczna. Może to dlatego, że uczyliśmy się muzyki z zachodu, nie rozumiejąc czasami słów, a słysząc melodykę? Może dla nas nie jest ważne, czy muzyka jest anglosaska, latynoska czy jakakolwiek, bo jesteśmy w stanie czerpać z niej wprost?
Rynek muzyczny nie jest u nas silny, więc nie jesteśmy bezpośrednio kształtowani przez pytanie „na czym można ‘zrobić sukces’ a na czym nie można zrobić sukcesu”. Pozostajemy wolni i nieskrępowani w swojej kreatywności, bo wciąż nie są w to zaangażowane wielkie pieniądze. To niezwykły moment inkubacji tego, co w Polsce ma szanse powstać, czyli spójnego interesującego rynku. Nazwałbym go rynkiem offowym, choć na świecie nazywa się go normalnym rynkiem dobrej muzyki: młodego rock’n rolla i trochę innej niż ta najbardziej popularna muzyki popowej.
Zobaczysz, że Polska będzie następną Islandią muzyki rozrywkowej. ‘Polski’ w odniesieniu do muzyki stanie się wkrótce rozpoznawalnym znakiem wysokiej jakości i oryginalności. Nie mam co do tego wątpliwości!
Coldair, Otwarta Scena
Jak myślisz, kto będzie przebiśniegiem polskiej muzyki? Ambasadorem dla kolejnych twórców, próbujących swoich sił za granicą?
O rany! Naprawdę nie wiem... ale trudne pytanie! Nagraliśmy niedawno sesje z OtwArtą Sceną z czterema artystami: Iza Lach wypadła po prostu fantastycznie, Anthony Chorale też był bardzo dobry, Coldair najzwyczajniej świetny, a Paula i Karol okazali się cudowną załogą. Każdy z nich był kompletnie inny! Kiedy zaczynaliśmy nagrywać sesje z OtwArtą Sceną, zastanawiałem się, czy nam wystarczy pomysłów na kolejnych wykonawców, a teraz codziennie zastanawiam się, skąd wziąć pieniądze na kolejne nagrania. Strasznie mnie to cieszy! Jest coraz więcej zespołów, one są coraz lepsze, jest coraz wyższy poziom i coraz większa świadomość. Jestem zachwycony polską alternatywą!
Iza Lach, Painkiller, Otwarta Scena
Jak długo jeszcze polska muzyka będzie w stanie ‘inkubacji’ - i co z niego się wykluje?
U schyłku lat 80’ była nieco podobna sytuacja. Nikt nie miał możliwości nagrania płyty i zrobienia kariery, więc wszyscy grali po kilka lat w salach prób, zanim po raz pierwszy mogli zagrać publiczny koncert. Ciśnienie, żeby grać było ogromne! Nie tylko w Warszawie, w małych miastach było po 20 zespołów, które non-stop robiły próby i grały punk-rocka, reagge czy cokolwiek. Któregoś dnia, kiedy okazało się że mamy wolny rynek muzyczny, rzesza artystów była gotowa wyjść z podziemia i pokazać bardzo dobrą muzykę.
Stosunkowo niewielka ilość pieniędzy na polskim rynku nie jest wbrew pozorom zła. Dzięki temu bardzo wielu artystów przygotowuje swoje pomysły bez bezpośredniego przełożenia na trasę koncertową czy biznes muzyczny, a to daje nam moment inkubacji, gdzie nie ma natychmiastowej obietnicy na końcu drogi. Odnoszę wrażenie, że temperatura w polskiej muzyce off jest coraz wyższa. To jest bardzo piękna tendencja, to jest świetna tendencja!
Czym zajmuje się OtwArta Scena?
Wyławianiem i nagrywaniem atrakcyjnych zjawisk w polskiej muzyce off. Rejestrujemy „sesje live” w wysokiej jakości obrazu i bardzo dobrej jakości dźwięku. Te sesje są nagrywane w studio absolutnie na żywo, bo w dzisiejszych czasach, kiedy każdy materiał można wyprodukować w domu, te nagrania mają pokazać poziom wykonawczy muzyków. Wzajemne interakcje i to jak muzycy są w stanie prezentować się na żywo, to dziś jedna z najważniejszych rzeczy.
Wywiad przeprowadził Wojciech Oleksiak, 8 lipca 2014.