Zakochany profesor
Barwna osobowość i bezpośredniość Krzyżanowskiego zjednywała mu ogromną sympatię wśród studentów. Co roku jeździł ze swoimi uczniami na plenery w różne miejsca w kraju, a czasem także zagranicą.
W wyjazdach tych uczestniczyła także studentka Piotruszewska, na którą profesor musiał szybko zwrócić uwagę. Już w 1905 roku, podczas pleneru w Zwierzyńcu, Krzyżanowski pisał do ukochanej, która wróciła wcześniej do domu:
[…] naprawdę jest mi tu teraz jak w trumnie – ponuro i ciężko smutno, ciągle zaglądam do Twego pokoju, nie z przyzwyczajenia, ale mi brak Ciebie samej – no brak mi w ogóle Ciebie, no i nie wiem więcej nic – śliczny profesor! […] tak jestem zbyt zakochany i więcej o Tobie myślę, niż mi czas i profesura nakazuje. – Słyszysz mnie, nie karaj mnie zbyt srogo. Myszko, całuję Ciebie, Twe złote rączki, a Studium Twoje wisi mi nad łóżeczkiem moim. Twój Konrad.
Z listów wynika, że to Krzyżanowski zabiegał o uczucia młodej studentki. Wielokrotnie zapewniał ją o swoim uczuciu i tęsknocie, wyrzucając jej, że tak mało do niego pisze:
[…] ach, Ty nędznico, Tyś zapominasz już o wszystkim – i nie pisujesz do mnie, a sama chcesz ciągle otrzymywać listy. Czy Ty myślisz, że mi je łatwo pisywać – ja bym rzucić pragnął i wyjechałby natychmiast za Tobą – nie mogę ja chodzić bez Ciebie. […] Boże, Myszko, Tyś nieczuła jesteś, nie odzywasz się, kiedy ja tak Ciebie pragnę, ja bardzo Ciebie… chcę widzieć.