Ukazał się właśnie po raz pierwszy polski przekład "Mrocznej ekologii" Timothy'ego Mortona, do którego napisałeś wstęp. Morton twierdzi, że koniec świata już się wydarzył. Dlaczego jest to uwalniający sposób myślenia, wyzwalający nas z depresji i marazmu, o których mówiliśmy?
Wizja końca świata spełnia tę funkcję, że nieustannie wisząc nad nami, trzyma nas w szachu, przeraża i paraliżuje. Opowieść o apokalipsie nie jest niczym nowym, jest stale obecna w kulturze, to obietnica, która, jak twierdził Jacques Derrida, nigdy się nie spełnia. Współcześnie opowieść o apokalipsie, stała się w zasadzie jedyną opowieścią, interpretującą rzeczywistość, nie mamy innych, konkurencyjnych fabuł. Towarzyszy nam dramatyczny brak wyobraźni. Morton mówiąc o tym, że koniec świata już się wydarzył, chce wyjść z tego apokaliptycznego impasu, w jakim od dawna tkwimy, uwolnić nas z paraliżu oraz umożliwić nam odzyskanie sprawczości. W tym celu rezygnuje z linearnej struktury czasu, w której mamy jasno zarysowany początek i koniec, co umożliwia oczekiwanie na kulminacyjne wydarzenie zagłady ludzkości rodem z katastroficznych filmów. Historia życia na Ziemi jest poprzecinana powtarzającymi się cyklicznie katastrofami. Wymierania były zawsze końcem pewnego sposobu życia i dawały początek zupełnie nowym modelom egzystencji – w tej perspektywie "istnieć" to zawsze żyć po jakiejś katastrofie, odnajdywać się wspólnie w nowych, trudnych sytuacjach.
Morton jest też twórcą pojęcia hiperopbiektu. Te hiperobiekty – jak pandemia COVID-19 czy globalne ocieplenie – mogą wywoływać w nas przerażenie. Czy z nimi również możemy jakoś negocjować?
Teoria hiperobiektów jest bardzo ciekawa, bo proponuje nam nowe spojrzenie na przestrzeń i wypływa z ontologii zwróconej ku przedmiotom. Dla Mortona istnieją wyłącznie przedmioty i to one są przestronne, głębokie, mieszcząc w sobie inne przedmioty. Dlatego obiekty nie są umiejscowione w obiektywnie istniejącej przestrzeni niczym w pojemniku, lecz niczym matrioszki znajdują się zawsze w innych obiektach, dzięki czemu rzeczywistość możemy rozpatrywać na różnych poziomach. Dla mikroorganizmów, które zamieszkują i współtworzą nasze ciała, to człowiek będzie hiperobiektem. Na ludzkim poziomie to globalne ocieplenie, kapitalizm czy wspomniana przez ciebie pandemia będą hiperobiektami. Są one tak duże, że jesteśmy w nie całkowicie zanurzeni i dlatego możemy wątpić w ich istnienie. W związku z tym część z nas pyta: "gdzie znajduje się globalne ocieplenie, kapitalizm czy też pandemia, skoro żadnego z tych bytów nie jestem w stanie namacalnie dotknąć bądź zobaczyć?". Zasady, którymi rządzą się hiperobiekty, utrzymujące się w istnieniu poprzez wieki, są zupełnie inne niż prawa świata zanurzonych w nich jednostek. Czasami sądzimy, że ludzka jednostka jest w stanie zmienić kształt globalnego ocieplenia, tymczasem ono operuje na zupełnie innym poziomie. Znajdując się w hiperobiekcie globalnego ocieplenia, jesteśmy trochę tak jak bakteria w kałuży – globalnemu ociepleniu może stawić czoło jedynie inny hiperobiekt, np. cała ludzkość. Opisywanie globalnego ocieplenia za pomocą procesów często pozwala bagatelizować jego problem i twierdzić, że klimat zawsze się zmieniał. Tymczasem Morton pokazuje, że jest to niezależnie istniejący obiekt, który posiada długą historię swojego trwania i działa na własną rękę. Nadawanie osobowości prawnej rzekom, jest również dzisiaj możliwe dzięki kategorii hiperobiektu. W tym kontekście zaczynamy traktować rzekę nie jako płynącą wodę – proces, którego nie jesteśmy w stanie uchwycić – lecz jako pewien integralny, ogromnych rozmiarów byt widoczny zwłaszcza gdy spojrzymy na nią z lotu ptaka. Hiperobiekty, tak jak mówiłaś, przerażają nas, gdyż wielkie skończoności budzą w nas poczucie niesamowitości, jednoczesnego podziwu oraz lęku. Jak możemy sobie z tym poradzić? Morton podkreśla, że całość jest zawsze ontologicznie słabsza od swoich części i jego radą jest ruch zstępowania w dół – dlatego zamiast śnić o wielkości, powinniśmy schodzić w dół, być bardziej przyziemni. Moje indywidualne życie jest bardziej realne niż organizacja, którą tworzę. Problemy hiperobiektów należy rozwiązywać na poziomie makro, a nie na poziomie jednostek. Indywidualnie mogę troszczyć się o małe środowiska i habitaty – rośliny oraz zwierzęta wokół mnie, nie używać toksycznych środków czyszczących, powstrzymywać się od pewnych działań, zamiast marzyć o ekologicznej hiperaktywności. Natomiast z tym, co dzieje się w rzeczywistości hiperobiektów, musimy uporać się wspólnie jako ludzkość – to decyzje, które powinny zapadać na poziomie gatunku ludzkiego, a nie jednostki.
Nie tylko hiperobiekty nas przerażają, od dziecka boimy się też ciemności, a u Mortona metaforyka mroku odgrywa ważną rolę.
Tak, mrok zazwyczaj wywołuje w nas lęk – z pogardą mówi się o mrokach średniowiecza, mrok kojarzy nam się z zabobonem i brakiem edukacji, chcemy się z niego wydostać. Współczesna racjonalność jest w dużej mierze ukształtowana przez projekt oświeceniowy, kontynuowany następnie w nowoczesności. Przez to związek pomiędzy myśleniem i światłem wydaje się nam intuicyjny: refleksja, wyjaśnianie, naoczność, jasność i wyraźność, naświetlanie problemów. Przy pisaniu wstępu do "Mrocznej ekologii" ważne było dla mnie, żeby umknąć logice oświecenia – zamiast wyjaśniać pojęcia Mortona, raczej wciągnąć nas w ich gęstwinę i splątać z nimi nasze losy. Donna Haraway podkreśla, że w zachodniej kulturze bóstwa chtoniczne, czyli te związane z ziemią oraz podziemiem funkcjonowały zawsze jako synonim zła. Mrok ma zdecydowanie zły PR i najczęściej kojarzymy go z rzeczywistością, od której za wszelką cenę chcielibyśmy uciec. Mnie osobiście bardziej niż mrok przeraża zbyt mocna, oślepiająca jasność, martwa jednoznaczność filozoficznych pojęć – pragnienie czystości, niosące ze sobą czystki oraz zagładę. Mrok okazuje się życiodajnym schronieniem dla istot żywych, stanowi niedyskryminującą przestrzeń, w której nie istnieją mechanizmy segregacji, wytwarzające byty zbędne, ofiary pewnej wizji porządku. W ciemności nie widać, że mam plamę na koszuli, w mroku te dyskryminujące pojęcia czystości i brudu, normy i patologii przestają mieć znaczenie. Mroczna ekologia zdaje sprawę z tego, że nie posiadamy życia na własność, ono jest nasze i jednocześnie kolektywne – zawdzięczamy je innym, których prawdopodobnie nigdy nie poznamy, gdyż pozostaną na zawsze w mroku. Relacje, łączące nas z nieludźmi są często skomplikowane, pokrętne, ciemne i dziwne, a jednak to one właśnie są życiodajne.
Andrzej Marzec – filozof (adiunkt na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu), krytyk filmowy, redaktor "Czasu Kultury". Jego zainteresowania badawcze skupiają się wokół: spekulatywnego realizmu, ontologii zwróconej ku przedmiotom, humanistyki środowiskowej oraz współczesnego kina alternatywnego. Autor książek: "Widmontologia. Teoria filozoficzna i praktyka artystyczna ponowoczesności" (2015) oraz "Antropocień – filozofia i estetyka po końcu świata" (2021).