"Tygodnik Powszechny", Kraków, 7 października 2007
Dodatek z okazji Roku Karola Szymanowskiego
Zdaniem
Szymanowskiego źródłem prawdziwej sztuki jest zadziwiające wzruszenie, jakie budzi w człowieku sam fakt istnienia.
Swoją twórczą osobowością Karol Szymanowski fascynował współczesnych, którzy widzieli w nim arystokratę ducha, ceniącego najwyższą kulturę i wierzącego w prawdę sztuki. Jako artysta wypowiadał się nie tylko poprzez komponowaną muzykę - dobrze władał piórem, celnie i barwnie formułował myśli na temat sztuki i jej roli w społeczeństwie. Zdecydowanie występował przeciwko banalnej muzyce rozrywkowej, niszczącej wrażliwość estetyczną odbiorcy, sprzeciwiał się próbom przystosowania sztuki do poziomu niewyrobionego odbiorcy, akceptującego naiwny lub prostacki sentymentalizm.
Był gorącym propagatorem kultury wysokiej. Zdawał sobie przy tym sprawę, że jej odbiór nie jest łatwy, trzeba się go nauczyć, włożyć nieco trudu, aby zrozumieć, polubić czy wręcz pokochać dzieła mistrzów. Troszczył się więc o edukację muzyczną, pisząc nawet rozprawę pt. "Wychowawcza rola kultury muzycznej w społeczeństwie". W ujęciu Szymanowskiego kultura wysoka wymaga od twórcy poznania dzieł poprzednich pokoleń, ale też otwarcia na nowe ideały artystyczne, nowoczesność, a przede wszystkim zakłada swobodę twórczą. Był przekonany, że znajomość dziedzictwa, arcydzieł muzyki przeszłości jest niezbędna dla przetrwania kultury wysokiej, wyznawał: "uwielbiam uczuciem gorącym, a pokornym przede wszystkim Bacha i Mozarta, a następnie Fryderyka Chopina", ale jednocześnie mówił: "nie możemy kostnieć w bezruchu wspaniałej przeszłości. Musimy dążyć ku istotnej przyszłości, ku stwarzaniu nowych form w sztuce odpowiadającym nowym formom życia. I dlatego dokładna znajomość, sprawiedliwa ocena muzyki dzisiejszej jest nieuniknioną dla prawdziwej kultury muzycznej. Zdaniem moim, muzyka polska wówczas dopiero osiągnie całkowitą niezależność, jak najgłębszy swój wyraz, gdy zrówna się z poziomem całej Europy".
Muzyczne menu
Nieco inaczej tę samą myśl sformułował Roger Scruton, także kompozytor i jeden z najbardziej dziś znanych filozofów, usiłujący bronić sztuki przed kulturą popcornu. Znamienne, że obaj głoszą potrzebę prawdziwej kultury, choć Szymanowski uznawany jest za piewcę nowoczesności, a Scruton za konserwatystę. Scruton pisze, że kultura wysoka zakłada istnienie stałego repertuaru, tworzącego glebę, na której można sadzić rzeczy nowe i zaskakujące. Twierdzi, że bez oryginalności kultura umrze, sprowadzona do oklepanych gestów i rytuałów, ale podkreśla także, że prawdziwa oryginalność nie jest próbą przyciągnięcia uwagi za wszelką cenę, zaszokowania czy zaniepokojenia. Tym, co czyni sztukę oryginalną, nie jest odrzucenie przez artystów dzieł przeszłości ani brutalny atak na tradycję, ale elementy niespodzianki, ponieważ oryginalność nie może istnieć bez tradycji, a zauważyć ją można jedynie w konfrontacji z tradycją.
Jaki zatem był stosunek Szymanowskiego do nowoczesności? Cechowała go wielka otwartość na różnorodne zjawiska artystyczne, te dawne i te jemu współczesne. Czuł się spadkobiercą tradycji europejskiej kultury, uznając, że dzieje ludzkości to właściwie dzieje jej sztuki. Nie akceptował takiej koncepcji nowoczesności, która postuluje radykalne zerwanie ze sztuką przeszłości, z jej dorobkiem i wartościami. Zdawał sobie sprawę, że ">Muzyczne menu
Nieco inaczej tę samą myśl sformułował Roger Scruton, także kompozytor i jeden z najbardziej dziś znanych filozofów, usiłujący bronić sztuki przed kulturą popcornu. Znamienne, że obaj głoszą potrzebę prawdziwej kultury, choć Szymanowski uznawany jest za piewcę nowoczesności, a Scruton za konserwatystę. Scruton pisze, że kultura wysoka zakłada istnienie stałego repertuaru, tworzącego glebę, na której można sadzić rzeczy nowe i zaskakujące. Twierdzi, że bez oryginalności kultura umrze, sprowadzona do oklepanych gestów i rytuałów, ale podkreśla także, że prawdziwa oryginalność nie jest próbą przyciągnięcia uwagi za wszelką cenę, zaszokowania czy zaniepokojenia. Tym, co czyni sztukę oryginalną, nie jest odrzucenie przez artystów dzieł przeszłości ani brutalny atak na tradycję, ale elementy niespodzianki, ponieważ oryginalność nie może istnieć bez tradycji, a zauważyć ją można jedynie w konfrontacji z tradycją.
Jaki zatem był stosunek Szymanowskiego do nowoczesności? Cechowała go wielka otwartość na różnorodne zjawiska artystyczne, te dawne i te jemu współczesne. Czuł się spadkobiercą tradycji europejskiej kultury, uznając, że dzieje ludzkości to właściwie dzieje jej sztuki. Nie akceptował takiej koncepcji nowoczesności, która postuluje radykalne zerwanie ze sztuką przeszłości, z jej dorobkiem i wartościami. Zdawał sobie sprawę, że "artysta, który przeszedł ów Rubikon dzielący go na zawsze od przeszłości, znalazł się wśród bezgranicznej płaszczyzny wszelakich możliwości, wśród których według Nietzschego 'nichts ist wahr, alles ist erlaubt' - nic nie jest prawdziwe, wszystko jest dozwolone" - i podkreślał też, że należy sobie uświadomić całą wagę i konsekwencje tego kroku. Nie akceptował również postawy artystycznej polegającej na "poszukiwaniu fenomenów akustycznych traktowanych jako mniej lub bardziej smaczne menu". Uważał bowiem, że filozofia sztuki, która zamyka się w ciasnym kole owych fenomenów akustycznych, mniej lub bardziej miłych dla ucha, i sprowadzająca jakby całe zagadnienie na poziom menu dobrej restauracji, nie jest zgodna z jego wyobrażeniem sztuki prawdziwej.
Podkreślał także potrzebę wolności twórczej, będąc przekonany, że prawdziwa sztuka może się rozwijać jedynie w atmosferze największej swobody, a nie podpierana jakimiś ideowymi protezami, ponieważ twórczość rozwijana w największej swobodzie wewnętrznej musi być jednak podporządkowana wewnętrznie akceptowanym wartościom, związanym z afirmacją duchowej, nie materialistycznej wizji człowieka. Bowiem źródłem prawdziwej sztuki, prawdziwej wartości w sztuce jest artystyczna ekspresja zadziwiającego wzruszenia, jakie budzi sam fakt istnienia.
Karol Szymanowski jawi się zatem jako artysta otwarty na przyszłość i nowoczesność, promujący ideę doskonałości warsztatu kompozytorskiego, wolnego od zewnętrznych - ideologicznych czy politycznych - presji. Z jednej strony głosił myśl, że aprioryczna abstrakcyjność zapewnia prawdziwą wartość sztuce i chroni ją przed rozpanoszoną krytyką publicystyczną, z drugiej - że jedyną glebą, na której może wyrosnąć sztuka, jest owo wzruszenie wobec samego faktu istnienia. Podkreślał też, że cała rzecz w tym, w jak głębokich pokładach ludzkiej psychiki rodzi się owo wzruszenie. Uważał, że sztuka powinna być tworzona z punktu widzenia wieczności, sub speciae aeternitatis. Był wreszcie przekonany, że w dziele sztuki wysokiej to, co narodowe, regionalny koloryt, jest integralnie złączone z tym, co uniwersalne.
Cynizm i sentymentalizm
We współczesnych nam czasach postmodernizmu problemem jest nie tyle rozmaicie rozumiana nowoczesność, ile możliwość kontynuowania sztuki wysokiej. Według Scrutona kultura wysoka może przetrwać jedynie wówczas, kiedy zachowa swe krytyczne stanowisko, musi bowiem oferować, tzw. ryt przejścia do wyższego świata, uczyć, jak odrzucać pozorne, udawane uczucia i bezrefleksyjny banał. Ponieważ kulturze wysokiej zagrażają przede wszystkim cynizm i sentymentalizm, dwa sposoby, za pomocą których rzeczy wartościowe zostają zredukowane do kategorii rzeczy posiadających jedynie określoną cenę. Sugeruje on także, że ów cynizm i sentymentalizm promują kultura popularna i modernistyczny establishment krytyków i impresariów, który zdominował oficjalną kulturę Europy.
Teoretyk konserwatyzmu głosił kontrowersyjną myśl, że o ile modernizm twórców był rozpaczliwą próbą uratowania niematerialistycznego spojrzenia na człowieka i formą obrony przed zalewem banalności, to zinstytucjonalizowany modernizm krytyków i impresariów stał się grą o znaczeniu nie większym niż otaczająca go kultura popularna. Scruton wprowadza termin "kultura odrzucenia", odnosząc go do filozofi i postmodernistycznej i do ideologii politycznej poprawności. Podsumowując sytuację we współczesnej kulturze europejskiej i amerykańskiej, stwierdza, że podobnie jak pop, który szybko staje się oficjalną kulturą państwa postmodernistycznego, tak kultura odrzucenia staje się oficjalną kulturą postmodernistycznego uniwersytetu...
Czy zatem determinacja Szymanowskiego w walce o miejsce kultury wysokiej w społeczeństwie może być zachętą do obrony prawdziwej kultury w dobie postmodernizmu? Bardzo aktualnie brzmią jego słowa napisane w latach 30. ubiegłego wieku: "niestety, nie ulega wątpliwości, iż nie istnieje żadna ludzka czy nadludzka moc, która by zdołała zniszczyć zły posiew, wyplenić doszczętnie ohydny chwast popularnej muzyki. Jest to zło konieczne, jedno z tysiąca innych, z którymi nie upora się nigdy największa cywilizacja, najsubtelniejsza kultura. Jest jednak w ludzkiej mocy przeciwstawiać się w miarę możności tej sile deprawującej siłę twórczą istotnej sztuki". Można by dodać: siłę i fascynujący urok kultury wysokiej.
[Prof. dr hab. Alicja Jarzębska jest muzykologiem, wykładowcą, dyrektorem Instytutu Muzykologii UJ, autorką m.in. książki "Strawiński: myśli i muzyka" (2001), "Z dziejów myśli o muzyce" (2002), "Spór o piękno muzyki" (2004).]
Artykuł ten zamieszczamy na naszych stronach dzięki uprzejmości redakcji "Tygodnika Powszechnego", który opublikował go w "Dodatku z okazji Roku Karola Szymanowskiego"
(Kraków, 7 października 2007).