Oto nasz skromny wybór z ponad dwóch tysięcy tekstów i licznych wypowiedzi Wojciecha Młynarskiego – mistrza polskiej piosenki literackiej.
Apel
Róbmy swoje,
pewne jest to jedno, że
róbmy swoje,
póki jeszcze ciut się chce,
drobiazgów parę się uchowa –
kultura, sztuka, wolność słowa – dlatego
róbmy swoje,
może to coś da? Kto wie...
[…]
Niejedną jeszcze paranoję
przetrzymać przyjdzie – robiąc swoje,
kochani,
róbmy swoje,
żeby było na co wyjść!
["Róbmy swoje!", 1983]
Biblioteka
Niestety, trochę przesadził pan,
panie autorze kochany,
być może na Zachodzie bez zmian,
u nas ostatnio są zmiany.
Znikli mężczyźni, co mieli gest,
znikły kobiety kobiece,
dzisiaj zaletą przeciętność jest,
a reszta w bibliotece...
["Bohaterowie Remarque'a", 1981]
Cenzura
Stanisław Dygat, z którym byłem serdecznie zaprzyjaźniony, radził mi, że cenzora trzeba sobie wychować. I ja tak robiłem. Bywało, że szli na rękę. To byli na ogół nieszczęśliwi ludzie. Poza paroma gorliwcami, nikt tego nie robił z zamiłowania. Kiedy dobrze wymyto im mózg, szli do pracy w telewizji lub w prasie.
["Dziennik Zachodni", 17 maja 2005]
Ćma
W tygodniu to jesteśmy cisi jak ta ćma,
w tygodniu to nam wszystko wisi aż do dna.
A jak się człowiek przejmie rolą, sam pan wisz,
to zaraz plecy go rozbolą albo krzyż.
W tygodniu to jesteśmy szarzy jak ten dym,
W tygodniu nic się nie przydarzy – bo i z kim? –
i życie jak koszula ciasna – pije nas,
aż poczujemy mus i raz na jakiś czas…
[...]
W Polskę idziemy, drodzy panowie,
w Polskę idziemy,
nim pierwsza seta zaszumi w głowie,
do ludzi lgniemy,
słuchaj rodaku... czerwone maki...
serce... ojczyzna...
Trzaska koszula, tu... szwabska kula...
Tu, popatrz, blizna...
Potem wyśnimy sen kolorowy,
sen malowany,
z twarzą wtuloną w kotlet schabowy,
panierowany,
my – pełni wiary, choć łeb nam ciąży,
ciąży jak ołów,
że żadna siła nas nie pogrąży, orłów, sokołów!
["W Polskę idziemy", 1970]
Dylemat
W co się bawić? W co się bawić?
Gdy możliwości wszystkie wyczerpiemy ciurkiem,
Na samą myśl pot zimny zrasza zaraz czoło
i mniej wesoło pod czerwonym ci kapturkiem.
[...]
W co się bawić? W co się bawić?
Narasta problem, który jątrzy i przeraża,
sekretarz dwano nie gra w dziewiątego wała,
dziewiąty wał już się nie bawi w sekretarza.
[...]
W co się bawić? W co się bawić?
Daleka pora na pytanie to, czy bliska,
lecz w końcu przecież trzeba będzie je postawić,
bo chleba dosyć, lecz rośnie popyt na igrzyska.
["W co się bawić", 1966]
Edukacja
Drogi Rodaku z kolczykiem w uchu,
z łańcuchem dokoła szyjki.
Niech Ci choć trochę pójdzie do słuchu
treść mojej historyjki.
Bo przyznać musisz, słodki łobuzie,
z gadżetów pełną chatą,
że ładne wszystko masz oprócz buzi!
Buzię masz ryjowatą...
[…]
Jeśli za mało książek znasz, to Ci wychodzi na twarz.
Gdy nie wiesz, kim był J.S. Bach, to spłaszcza Ci czółka dach.
Nieznany Ci Edypa los, to deformuje Ci nos.
Gdy nie wiesz, co to savoir vivre żuchwę masz grubą, aż dziw!
[…]
Dwójka chirurgów jest w stanie
zmienić Wam twarz, bez wątpienia:
Myślenie i Oczytanie...
I tak przez trzy pokolenia!
["Chirurgia plastyczna"]
Flecista
Przed wieloma wiekami, za siedmioma górami
Piękne miasto wznosiło swe mury,
A w nim ludzie pędzili rajski żywot do chwili,
Kiedy w mieście zjawiły się szczury.
[…]
Szczury złe i ogromne, szczury głodne, bezdomne
Usłyszawszy głos fletu daleki
Wpadły w zachwyt i z piskiem otoczyły flecistę,
Poszły za nim i wpadły do rzeki.
[…]
Tu się kończy ballada, której morał powiada
Choć od sprawy tej dzielą nas wieki:
Zważaj, bracie, gdy w życiu idziesz za kimś w zachwycie,
Żebyś nie wpadł jak szczury do rzeki.
["Ballada o szczurach", 1985]
Gra
Mili państwo, pośród licznych
opowiastek satyrycznych,
z których nieraz miły słuchacz mój się śmiał,
nie publikowałem słodkiej
i niegłupiej anegdotki
o facecie, który ze mną w szachy grał.
[…]
Na protesty me nieczuły,
rzekł: "Zmieniamy gry reguły,
bo nie wytrzymują one życia prób,
od tej pory nie ma skuchy
na twój ruch – trzy moje ruchy
i za każdy zbity pionek bierzesz w dziób!".
Na krzesełku się poprawił,
za plecami mi postawił
byków trzech, na widok których trzęsie febra,
trzy figurki na raz ruszył,
dziób mi puchnie, płoną uszy...
Najśmieszniejsze, że on chyba znowu przegra...
["Ballada o szachiście", 1982]
Humoryści
Zginął styl, wdzięk, swoiste poczucie humoru. Dwóch, trzech wykonawców okupuje scenę po 20, 30 minut. Tematyka skeczów, bo dominują skecze, jest często tak żenująca, że trudno mi o tym pisać. […] Kabaret polski, ten, który utrzymywał ciągłość tradycji, przestał istnieć. Pod nazwą "kabaret" podszywa się dziś naganny proceder w świetle jupiterów TV.
["Zwierciadło", 9/2010]
Informacja
My mieszkamy na parterku, babcia w oficynce,
drepce, żądna informacji o całej rodzince.
[…]
Wujek Ziutek, co za smutek, choć kawał mężczyzny,
świat pożegnał przy pomocy sznurka od bielizny.
"Co z Ziuteczkiem?" głos babuni dźwięczy na przygórku. –
"Jak mu idzie?" "Idzie, babciu, idzie jak po sznurku!"
Lecz dokładnie informować babci nikt nie śpieszy.
Po co babcię denerwować, niech się babcia cieszy.
["Po co babcię denerwować?", 1970]
Jeszcze nie
Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy,
jeszcze któregoś rana odbijemy się od ściany,
jeszcze wiosenne deszcze obudzą ruń zieloną,
jeszcze zimowe śmiecie na ogniskach wiosny spłoną!
Jeszcze w zielone gramy, jeszcze wzrok nam się pali,
jeszcze się nam pokłonią ci, co palcem wygrażali.
My możemy być w kłopocie, ale na rozpaczy dnie –
Jeszcze nie, długo nie!
["Jeszcze w zielone gramy", 1985]
Kierunek
Więc choć się z początku sporo
orłów na niej wywijało,
niemniej – rzecz ogólnie biorąc –
iść się po tej drodze dało.
Sprawa była oczywista,
siwy mróz czy lipiec duszny,
nic, że droga wyboista,
ważne, że kierunek słuszny!
Niezależnie zaś myśl główna,
wciąż nam dodawała tchu:
"Przyjdzie walec i wyrówna,
przyjdzie walec i wyró..."
Przyjdzie walec i wyró!
["Przyjdzie walec i wyrówna", 1970]
Licznik
Ludzie to lu-u-u-bią,
ludzie to ku-u-u-pią,
byle na chama, byle głośno, byle głupio,
do miast i wio-o-o-sek,
do Pewue-e-e-mu,
prosta nauka, licznik stuka
w takt refrenu,
w refrenu takt...
["Ludzie to kupią", 1963]
Łajba
Poprzez życia rwące fale
człowiek tłucze się jak łajba,
z wierzchu bywa wcale, wcale,
ale w środku – taka szajba…
[…]
wspólna szajba nas jednoczy,
wspólny cel niezmiennie świeci
i niech tylko ktoś wyskoczy,
my go zaraz ... sami wiecie.
Czasem dłużej ktoś wypłynie,
trudno odpaść go, heroda,
lecz przy dobrej woli krzynie
zawsze znajdzie się metoda.
["Szajba", 1969]
Miejsce
Stan wojenny zastał mnie w Szwajcarii. Łaziłem nad Renem, układałem sobie fragmenty tekstów w głowie i czekałem na okazję powrotu. Dostałem propozycję, że mogę mieć od zaraz szwajcarski paszport, a rodzinę można ściągnąć przez Czerwony Krzyż. Miałbym z czego żyć, bo mogłem pracować w paryskiej "Kulturze". Jednak ani przez sekundę nie miałem wątpliwości, że moje miejsce jest w Polsce. Nie chwalę się, że byłem taki dzielny. To nie ja wybrałem Polskę. To Polska wybrała mnie. Nie mógłbym żyć bez polskiego powietrza.
["Dziennik Zachodni", 17 maja 2005]
Niespieszno...
Chyba każdy z was odpowie,
kto to byli Kolumbowie,
jaki zapał mieli w sobie, jaki gaz.
Często tłukli się morzami
dziurawymi szalupami,
częstowani kopniakami raz po raz.
I ufali, i wątpili,
i bluźnili, i wierzyli,
że im los, ich piękny los to wszystko zlecił;
tak przemijał rok po roku,
wreszcie przyszedł święty spokój,
wtedy właśnie Kolumbowie mieli dzieci!
Dzieciom Kolumba, dzieciom Kolumba
niespieszno w drogę daleką,
wielka przygoda, jak morska woda,
z wolna przez palce przecieka.
[…]
Nadzieja świta i nieodkryta
ziemia się w dali uśmiecha...
Aż ci się wszystko zmieni w stół, w miskę,
w drzwi, w tapczan, w szafę z orzecha...
["Dzieci Kolumba", 1969]
Obraz rzeczy
Ten, co szkolił, nie był kiep, miał analityczny łeb
(tak przynajmniej sam o sobie twierdził śmiało)
i powiada nam: "Chłopaki, problem jest ogólnie taki:
przyjdzie dużo, a pokazać trzeba mało!"
[…]
A tak po dwóch latach gdzieś
[…]
Specjalista był ten sam, tylko przymizerniał nam
(łeb miał twardszy i sprawował wyższy urząd)
i powiada nam: "Chłopaki, problem jest tym razem taki:
przyjdzie mało, a pokazać trzeba dużo!"
[…]
A my łbem pokorny skłon... choć ostatnio z różnych stron
(coś się o tym pomalutku przebąkuje)
by kierować się w obrazie tylko prawdą, lecz na razie
takich szkoleń u nas się nie przewiduje...
["Ballada o przeszkoleniu kamerzystów"]
Przyszłość
Choć wokół niby piękne przemiany
i Polska weszła na nowa drogę,
z inteligencją moją, kochany,
spokojnie patrzeć na to nie mogę!
Bo – z jednej strony – piękne wspomnienia,
gdyśmy mądrości nieśli proporce,
Jesieni Ludów będąc natchnieniem,
iskrą, zarzewiem, pochodnią, wzorcem.
A z drugiej strony buźki jak z buszu,
męty wszelkiego autoramentu,
czas dla cwaniaków, raj dla chytrusów
i dno – dla pełnych inteligentów
Ja na to patrzeć nie mogę, ach, nie
z inteligencja mą nazbyt czułą,
niech pan ją wytnie, niech pan ją ciachnie,
Bym dostosował się do ogółu!
[…]
Więc wykonałem zabieg. Udany.
Bez komplikacji, potknięć, kolizji,
wkrótce mój pacjent zrobił się znany,
często widuję go w telewizji.
[...]
Rwie się do czynu, rwie się do głosu,
mówi: "Pluralizm", mówi: "Dziedzictwo",
i z świetlistego czerpiąc etosu,
założył właśnie nowe stronnictwo!
["Ballada o przyszłości chirurgii", 1991]
Rudzki
Od dawna niczego nie napisałem, bo mi się ta rzeczywistość wymyka. Obiecuję jednak, że będę próbował. Kazimierz Rudzki miał takie powiedzenie: "A w jaki sposób pan reaguje na coraz bardziej otaczającą nas rzeczywistość?". Dzisiejsza istotnie coraz bardziej nas otacza. Dlatego muszę złapać dystans, spojrzeć na to wszystko z pewnej perspektywy.
["Rzeczpospolita", 17 listopada 2007]
Satyra
Gombrowicz, który jest dla mnie ideałem ostrego pisania, twierdził w "Dziennikach", że literatura jest damą surowych obyczajów i nie lubi, jak jej się zagląda pod spódnicę. Pisarz powinien być dotkliwy. Stąd moja krytyczna ocena tego, co się dziś nazywa satyrą. To nie jest satyra robiona z przesłaniem, żeby coś zmienić, tylko po to, żeby dostać brawa i zainkasować pieniądze.
["Dziennik Zachodni", 17 maja 2005]
Świat
Zaśnij maleństwo,
jak spać się godzi dziecinie.
Świat to przekleństwo,
wygrywa zły, dobry ginie.
Dranie patrzą oczkiem złym,
diabeł huśta dzieci i
w krąg się wznosi dym pochlebstwa, kłamstwa dym.
Zaśnij maleństwo,
ale miej oczy otwarte.
Grzech ma pierwszeństwo,
dobro trzech groszy nie warte.
Od dzieciństwa mędrców chór
na twą szyję rzucił sznur
z najpiękniejszych praw moralnych i podobnych bzdur.
Zaśnij maleństwo,
idź z aniołkami w zawody.
Świat to szaleństwo
i to bez żadnej metody.
Lecz choć smutno śpiewam ci
kołysankę do snów twych
może szczęściem błyśnie, co się czarno śni.
["Kołysanka Rosemary"]
Telerozrywka
Oglądam tylko programy publicystyczne i informacyjne. Jeżeli chodzi o rozrywkę, poziom jest obliczony na gust średni albo niski. Nie ma programów ambitnych, autorskich. Jest za to nurt kabaretu z zespołami, które jeszcze do niedawna uważano za amatorskie, a teraz w sztuczny sposób się uzawodowiły. Nazywam je zawodowymi amatorami. Nie ma ich nawet jak porównać z moją szkołą kabaretu – Dudkiem, Egidą, Owcą. Najważniejsza w kulturze jest ciągłość. Niestety, została zerwana. Poza Andrzejem Poniedzielskim nie widzę w kabarecie nikogo ciekawego. Odpowiadały mi dwa pierwsze programy kabaretu Mumio, ale w tej chwili widuję go jedynie w reklamach.
["Rzeczpospolita", 22 października 2008]
Uzdrowisko
Za oknami noc, w górach śniegu moc, okrywa wszystko,
cały turnus śpi, a wśród innych śni i nasz basista.
Że dokoła szum, na parkiecie tłum, przy czołach czoła,
a on rzuca bas i ma w oczach blask, i głośno woła:
"Spokój orkiestra! Teraz... dla sympatycznej
panny Krysi z turnusu trzeciego – ode mnie!
Panno Krysiu! Kocham panią!... Wszystko...".
Co to się działo, co się działo,
uzdrowiska pół ze śmiechu się skręcało
i skręciłoby do końca biednych ludzi,
gdyby w końcu się basista nie obudził...
Bo miewamy często głupie sny,
Ale potem się budzimy i:
"Dla sympatycznej panny Krysi z turnusu trzeciego
od niewątpliwie sympatycznego pana Waldka:
"Pucio–pucio..."
["Jesteśmy na wczasach", 1967]