Agata Rodríguez: Poznań jako baza wypadowa na Europę [WYWIAD]
Podobno rodzimy rynek sztuki istnieje tylko w Warszawie, a polscy kolekcjonerzy zainteresowani są wyłącznie polskimi artystami. Agata i Carlos Rodríguez jakby na przekór tym przekonaniom od pięciu lat prowadzą galerię w Poznaniu, a wystawiają w niej głównie artystów z Hiszpanii czy Argentyny. Jak to możliwe, wyjaśnia w rozmowie współtwórczyni Galerii Rodríguez.
Założyliście Galerię Rodríguez w 2015 roku, krótko po tym, jak czołowe poznańskie galerie uciekły do Warszawy. Czemu wybraliście Poznań?
Rzeczywiście było to ryzykowne, sami zastanawialiśmy się, czy robimy dobrze, ale już po pierwszej wystawie okazało się, że tak. Spotkaliśmy się z ogromnym zainteresowaniem publiczności, które trwa do teraz. Szczerze mówiąc, wybraliśmy Poznań po części właśnie z powodu tego tak zwanego exodusu. Widzieliśmy, że czegoś zaczęło tu brakować i chcieliśmy tę pustkę wypełnić, co mam nadzieję, przynajmniej do pewnego stopnia, się udało. Poza tym widzimy w Poznaniu spory potencjał – może nie rynkowy, to muszę od razu zaznaczyć, ale jest tu ogromna i wierna publiczność, czujemy się w Poznaniu potrzebni.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Michał Smandek, Niebezpieczeństwo zbliżania się do granic, 2018
No właśnie, potencjał rynkowy – wspomniałaś o pierwszej wystawie, kiedy pokazywaliście prace związanego z Poznaniem Jakuba Jasiukiewicza, ale większość artystów, których reprezentujecie, pochodzi z Ameryki Południowej i Półwyspu Iberyjskiego. Tymczasem mówi się, że polskich kolekcjonerów interesują tylko polscy artyści.
Myślę, że w każdym mieście poza Warszawą może być trudno prowadzić galerię komercyjną. Warszawa też zresztą ma swoje ograniczenia w stosunku do innych stolic europejskich. Dlatego od początku założyliśmy, że Poznań będzie naszą bazą wypadową na Europę. Jesteśmy tu przede wszystkim miejscem wystawienniczym i fundacją – skupiamy się na bliskim kontakcie publiczności ze sztuką, na programie edukacyjnym, a w rynku sztuki uczestniczymy głównie za granicą, między innymi za pomocą targów sztuki takich jak ARCO w Madrycie czy Artissima w Turynie. Dlatego też od samego początku pozwoliliśmy sobie na to, żeby reprezentować artystów z zagranicy. Wierzymy poza tym, że dzięki temu wzbogacamy nieco i urozmaicamy scenę artystyczną w Polsce.
To prawda, że kolekcjonerzy zdecydowanie chętniej kupują polskich artystów. Z tym że podobnie włoscy kolekcjonerzy preferują włoskich artystów czy hiszpańscy – hiszpańskich. Nie chodzi o samą narodowość, a o to, gdzie ci artyści działają – kogo kolekcjoner zna i może na bieżąco śledzić. Zdecydowanie trudniej Polakom śledzić karierę artysty chociażby brazylijskiego, choć małymi kroczkami staramy się wprowadzać ich w orbitę zainteresowań polskich kolekcjonerów. Dzięki temu zdarza nam się czasem umieścić artystę z zagranicy w polskiej kolekcji, ale ciągle jest to raczej wyjątek potwierdzający regułę.
Co stoi za tym wyborem artystów, zorientowanym przede wszystkim na Hiszpanię, Portugalię i Amerykę Południową?
Od samego początku nie chcieliśmy się ograniczać geograficznie, ale prowadząc galerię i jeżdżąc na targi doszliśmy do wniosku, że jakiś fokus musimy sobie obrać. Z jednej strony jest to łatwiejsze, a z drugiej pozwala głębiej poznać i zrozumieć specyfikę danego miejsca. Hiszpania i kraje hiszpańskojęzyczne były o tyle naturalnym dla nas wyborem, że Carlos jest Hiszpanem, było nam więc też łatwiej językowo, zaczęliśmy jeździć tam na targi i w naturalny sposób poszliśmy w tym kierunku. Zauważyliśmy też, że wielu artystów hiszpańskich jest nam bardzo bliskich, czujemy tę sztukę.
Dlaczego?
Zastanawiam się często, jak określić sztukę, którą pokazujemy, bo myślę, że po pięciu latach istnienia nasza linia stała się dosyć wyraźna, choć oczywiście, jak na sztuki wizualne przystało, niełatwo ubrać to w słowa. Z pewnością większość naszych artystów wyrasta w jakimś sensie ze sztuki konceptualnej, choć ważna jest dla nich także dbałość o formę. Jest ona zazwyczaj oszczędna, a język – poetycki, metaforyczny, taki, który wytrąca nas z wizualnych przyzwyczajeń. Interesuje nas sztuka, która problematyzuje współczesność, ale która będzie uniwersalna również w przyszłości.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Dalila Gonçalves, Céu da boca, 2019, fot. Tytus Szabelski
W kontekście sztuki lat 60. i 70. mówi się o pokrewieństwach między Europą Wschodnią i Ameryką Południową, może nawet silniejszych niż z zachodem Europy. Czy dziś można jeszcze doszukać się tych podobieństw?
Szczerze mówiąc, myślę, że to już pokrewieństwa globalne. Oczywiście każdy na jakiś sposób czerpie z własnych tradycji, ale tak naprawdę większość twórców, z którymi pracujemy, działa bardzo globalnie, wszystko mocno się przeplata.
W ciągu ostatnich paru lat sporo się w Poznaniu zmieniło, Grażyna Kulczyk wyjechała w szwajcarskie Alpy, na miejscu powstało parę miejsc dość efemerycznych, prowadzonych przez artystów i stawiających na kolektywność. Jak się w tym pejzażu odnajdujecie jako klasyczny white cube?
Jesteśmy faktycznie chyba jedyną z niewielu galerii tego typu w Poznaniu, co ma też swoje plusy. Bardzo sobie cenimy wszystkie oddolne działania i staramy się być z nimi na bieżąco. Myślę, że to ze sobą nie koliduje, przeciwnie, od młodych artystów możemy czerpać dużo inspiracji, a może i oni od nas także, jeśli niektóre galerie myślą o tym, aby w przyszłości się profesjonalizować. Myślę, że te oddolne inicjatywy są siłą Poznania, powstaje ich coraz więcej, nawet jeśli niektóre po czasie znikają, każda z nich pozostawia po sobie ważny ślad. Mam nadzieję, że większość jednak przetrwa pandemię.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Jakub Jasiukiewicz, Tarcie i grawitacja 2015, fot. Jakub Jasiukiewicz
Ostatnią pokoleniową formacją artystyczną w Poznaniu było Penerstwo, ponad dekadę temu. Co dziś wydaje ci się tutaj najciekawsze i najbardziej charakterystyczne?
Artyści związani z intermediami na Uniwersytecie Artystycznym ciągle najbardziej mnie inspirują. Choć nie widzę już takiej silnej, zwartej grupy, to ten "intermedialny styl" wciąż przebija się wśród artystów, których lubię i cenię w Poznaniu.
Jacy to artyści?
Ze względu na nasze ograniczone możliwości reprezentacji, na stałe współpracujemy tylko z jedną poznańską artystką – Agnieszką Grodzińską. Według mnie jest ona niezwykle oryginalna i trudno wpisać ją w jakiś określony nurt. Posiada ogromną łatwość posługiwania się wieloma mediami, przy zachowaniu swojego własnego języka. Mnie najbardziej uderza w jej pracach to, jak ze zwykłych, przemysłowych czy też użytych materiałów potrafi stworzyć zupełnie nową jakość, z często wyczuwalną nutką ironii czy delikatnej perwersji. Ponadto intryguje mnie wielopoziomowość jej prac. Czuję, że można je odczytywać na bardzo wielu płaszczyznach. Ja sama, obcując z jej wystawami w galerii przez ponad miesiąc ich trwania, codziennie odkrywam w nich coś nowego. Jeśli chodzi o inne poznańskie wątki, co roku organizujemy wystawy dyplomowe młodych artystów, a w ciągu ostatnich pięciu lat pokazywaliśmy też prace Diany Lelonek, Franciszka Orłowskiego czy wspomnianego Jakuba Jasiukiewicza.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Agnieszka Grodzińska, Summer Bankrupt, 2020
I wszyscy oni w ostatnich latach też przeprowadzili się do Warszawy.
Tak, niestety, mimo że Poznań stara się być miastem przyjaznym dla artystów, wciąż zbyt mały jest tu rynek sztuki i po prostu zbyt mało się dzieje, żeby młodych artystów zatrzymać na stałe. Wspomniane wcześniej oddolne działania są bardzo interesujące, ale kiedy artysta chce spróbować żyć ze sztuki albo przynajmniej działać w pełni profesjonalnie, nie da się ukryć, że w Warszawie będzie mu łatwiej. Mam jednak nadzieję, że ta tendencja kiedyś się zatrzyma.
Niedawno korzystaliście z możliwości ponownego prezentowania wystaw między lockdownami, macie teraz jakieś plany na działania w sieci na czas pandemii czy staracie się „przezimować”?
Udało nam się otworzyć parę wystaw, kiedy jeszcze mogliśmy. Według mnie ciekawą formą była również wystawa w witrynie Agnieszki Grodzińskiej, którą można było oglądać bezpiecznie, z zewnątrz, przez całe wakacje. Online realizujemy tylko działania edukacyjne, spotkania ze studentami, oprowadzania, warsztaty z dziećmi, teraz trwają zapisy na kolejną edycję warsztatów "Profesjonalny_a artysta_tka", które cieszą się ogromną popularnością. W tej sytuacji widzę jeden plus – działania edukacyjne możemy skierować do większej publiczności, nie jesteśmy ograniczeni miejscem ani przestrzenią. Ale wystawy absolutnie musimy robić na żywo, nie znaleźliśmy formuły, by zastąpić kontakt z żywą sztuką. Poza tym, dla takiej galerii jak nasza największe wyzwanie to brak targów sztuki, więc z nadzieją czekamy na wiosnę. Braliśmy co prawda udział w targach online, ale szczerze mówiąc była to klapa. Chyba żadne targi nie znalazły jeszcze formuły na przeniesienie działań do sieci, bo to jednak specyficzna sytuacja – kontakt z drugim człowiekiem na żywo, emocje, no i przede wszystkim kontakt z samą sztuką na żywo jest niezastąpiony.
Myślisz, że nic w tej kwestii się w ciągu kilku lat nie zmieni? Ta formuła rynkowa wydaje się teraz bardzo anachroniczna, bo wymaga właśnie bezpośredniego kontaktu, ciągłego podróżowania i w sytuacji kryzysu nie daje się nijak sensownie zastąpić.
Na pewno targi będą szukały alternatyw – być może będą w przyszłości odrobinę bardziej lokalne, będą się pomniejszać lub specjalizować. Ale kontakt z żywą sztuką będzie konieczny, żeby ten format przetrwał. My też testujemy różne formy współpracy międzynarodowej, staramy się o wystawy naszych artystów w innych galeriach, instytucjach, czy nawet w mniej oczywistych przestrzeniach, ale w tym celu wciąż musimy być w stanie swobodnie podróżować. Zobaczymy, może takie bezpośrednie współprace bardziej rokują na przyszłość niż targi.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]