Yael Bartana na planie filmu "Zamach", Warszawa, 2011, fot. Michał Kaliński
Ta - jak mówi tytuł - książka kucharska z przepisami na wyobraźnię polityczną, stanowi alternatywę dla tradycyjnego katalogu wystawy.
Co najmniej pod względem liczby odwiedzających oraz ilości entuzjastycznych wzmianek w międzynarodowej prasie, tegoroczna wystawa w polskim pawilonie na Biennale w Wenecji okazała się sukcesem. Do budynku z napisem "Polonia" na fasadzie ustawiają się kolejki, a w szeptanej propagandzie zwiedzający polecają go sobie nawzajem. Sukces to tylko w częściowo "polski", gdyż Polskę w 2011 roku reprezentuje izraelska artystka Yael Bartana, ale i temat tegorocznego Biennale - "ILLUMInations" - zadaje pytanie o aktualność narodowych podziałów.
Bartana prezentuje w Wenecji trylogię "…i zadziwi się Europa", nagraną w Warszawie. Projekt zasadza się na pomyśle powołania Ruchu Odrodzenia Żydowskiego w Polsce, którego logo stanowi połączenie polskiego godła - orła, oraz gwiazdy Dawida. W pierwszej części trylogii ("Mary koszmary"), nagranej w 2007 roku na odchodzącym w przeszłość Stadionie Dziesięciolecia, Sławomir Sierakowski, redaktor naczelny "Krytyki Politycznej", ucharakteryzowany na zetempowca z lat 40. czy 50., wygłasza płomienne przemówienie, adresowane do trzech milionów Żydów. Wzywa ich do powrotu do Polski. Część druga - "Mur i wieża" (2009), stanowi odpowiedź na apel Sierakowskiego - w politycznej fikcji Żydzi przyjechali do Warszawy i postawili kibuc w sąsiedztwie Pomnika Bohaterów Getta w Warszawie.
To odwrócenie, a może nowe wcielenie idei syjonistycznej, zostało poddane próbie w części trzeciej ("Zamach"), stanowiącej relację z uroczystości pogrzebowych po śmierci przywódcy ruchu (Sławomira Sierakowskiego), który ginie w zamachu. Podczas wiecu na placu Piłsudskiego w Warszawie przemawiają: Anda Rottenberg, młodzi przedstawiciele Ruchu, ale też izraelski dziennikarz, syjonista Yaron London. London jest zdania, że istnieje jedna żydowska ojczyzna - Izrael. Co więcej, to państwo z jego siłami zbrojnymi ma być zdaniem Londona jedyną gwarancją, że nie powtórzy się dramat Holokaustu. Idee Ruchu Odrodzenia Żydowskiego w Polsce stoją w sprzeczności z tymi poglądami.
Wydaje się, że nieprzypadkowo w filmach Bartany grają postacie ważne dla kultury i życia publicznego Polski i Izraela (Anda Rottenberg, Sławomir Sierakowski, Wilhelm Sasnal, Alona Frenkel, Yaron London). Ich obecność uwiarygodnia Ruch Odrodzenia Żydowskiego w Polsce jako projekt rzeczywistości, a nie artystyczną, czy nawet polityczną mrzonkę czy prowokację. Poza krytyką idei syjonistycznej (z której artystka zdaje się częściowo wycofywać w ostatniej części trylogii - "Zamachu"), opartej o tradycyjne podziały narodowościowe, napięcie buduje się na styku proklamowanego odrodzenia żydowskiego a pozostałymi "Innymi". W manifeście Ruchu czytamy:
"Nasz apel nie jest skierowany tylko do Żydów. Przyjmiemy w nasze szeregi wszystkich, dla których zabrakło miejsca w ich ojczyznach - wypędzonych, prześladowanych. W naszym ruchu nie będzie dyskryminacji. Nie będziemy grzebać w Waszych życiorysach, sprawdzać kart pobytu, weryfikować statusu uchodźców. Będziemy silni naszą słabością" (s. 121).
Pytanie jednak, dlaczego ci inni "Inni" mieliby występować pod logiem zbudowanym z gwiazdy Dawida. Czy żydowskość może być na tyle uniwersalna, by inni mogli się z nią utożsamiać? Czy projekt Bartany rzeczywiście nie dotyczy tylko dwóch nacji - Polaków i Żydów oraz kwestii wyleczenia ich traum i zlikwidowania animozji? Czy słowa manifestu można potraktować jako apel o wielokulturowość współczesnych państw i Europy?
"Z jedną religią, nie umiemy słuchać.
Z jednym kolorem, nie potrafimy widzieć.
Z jedną kulturą, nie potrafimy czuć.
Bez Was nie potrafimy nawet pamiętać" (s. 121)
- za przemówieniem Sierakowskiego z "Marów koszmarów" powtarza manifest Ruchu.
Jakie ambicje rzeczywiście mają organizatorzy Ruchu? Czy rzeczywiście są zdeterminowani kontynuować ten projekt, czy może wkrótce przerzucą swą energię na nową realizację? Z tymi oraz innymi pytaniami w głowie sięgnąłem po książkę "A Cookbook for Political Imagination", wydaną z okazji wystawy "…i zadziwi się Europa".
Ta - jak mówi tytuł - książka kucharska podająca przepisy na wyobraźnię polityczną, to ponad czterystustronicowa publikacja w języku angielskim, wydana przez Zachętę Narodową Galerię Sztuki (organizatora polskiego pawilonu) oraz Sternberg Press z Berlina. Stanowi ona alternatywę dla tradycyjnego katalogu wystawy. Redaktorami tomu są kuratorzy ekspozycji Bartany, Sebastian Cichocki, na co dzień pracujący jako główny kurator Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, oraz Galit Eilat, dyrektorka The Israeli Center for Digital Art w Holon.
Niektórzy autorzy tytuł potraktowali dosłownie i dostarczyli przepisy kulinarne - książka ma więc przynajmniej jeden wymiar praktyczny. Można z nią w ręce przyrządzić chociażby czulent. No właśnie, nawet przepisy są polsko-żydowskie. Bo, wbrew szerokiemu tytułowi, "Cookbook..." dotyczy głównie kwestii syjonizmu i relacji polsko-żydowskich czy - szerzej - europejsko-żydowskich.
Publikacja wygląda bardzo godnie: nie tylko zdaje podstawowy test na "poważną" książkę - stoi sama bez podpórki (kategoria książek samostojaszczych) - ale na pierwszy rzut oka przypomina oprawioną w czarne płótno Biblię (a może sam Stary Testament). Składają się na nią teksty kilkudziesięciu autorów z różnych krajów, których poproszono o dostarczenie tytułowych przepisów na wyobraźnię polityczną. Są tutaj i pisarze, i artyści, i filmowcy, kuratorzy i krytycy, dziennikarze i aktywiści, akademicy. Wszyscy zostali skonfrontowani z ideą Ruchu Odrodzenia Żydowskiego w Polsce.
Odpowiedzi zebrano w trzech częściach: "Notes on the Political Imagination" ("Uwagi o wyobraźni politycznej"), "The Case of the Jewish Renaissance Movement in Poland" ("Przypadek Ruchu Odrodzenia Żydowskiego w Polsce") oraz "Recipes for Political Imagination" ("Przepisy na wyobraźnię polityczną"). Podział ów, chociaż nie w przypadku wszystkich tekstów tak oczywisty, daje się przełożyć na: doświadczenie przeszłości (jak to kiedyś było), projekt teraźniejszości (Ruch zainicjowany przez Bartanę) oraz recepty na przyszłość (co dalej?). Wypowiedzi przybierają różne formy: od zwykłego tekstu analitycznego, przez listy, zbiory cytatów, opowiadania, teksty historyczne, wywody filozoficzne, po wypowiedzi wizualne czy kolejne artystyczne prowokacje.
I tak na przykład Ołeksij Radyński przypomina mniej znany rozdział historii Żydów w Rosji Radzieckiej - utworzenie Czerwonego Syjonu ("Alterzionism: Backwards to 'Red Zion'"), Yael Bartana przedstawia w formie rysunkowej "przepis" na budowę kibucu ("Wall and Tower D.I.Y."), a słoweńska grupa Neue Slowenische Kunst (NSK) przypomina projekt utworzenia swojego państwa - chętnym wydawali nawet paszporty - artystyczne artefakty, które niespodziewanie zaczęły się cieszyć dużą popularnością w... Afryce.
Nie wszystkie teksty są to the point i czasami można się zastanawiać, co dany artykuł ma wspólnego z tematem czy projektem Bartany (np. skądinąd ciekawy tekst Owena Hatherley'a o podziemiach Warszawy - labiryncie przejść wokół Dworca Centralnego i linii metra).
Po lekturze książki zarysował mi się nieco inny podział materiału od tego zaproponowanego przez redaktorów. Jedni autorzy poddawali się bowiem logice projektu Bartany, wchodząc z nią w niepisaną komitywę czy poddając się jej manipulacji, pisząc tak, jakby Ruch Odrodzenia Żydowskiego w Polsce rzeczywiście istniał. Drudzy, podchodząc do trylogii izraelskiej artystki z dystansem, podkreślali, że mają do czynienia z artystyczną prowokacją właśnie i próbowali się do niej w jakiś sposób odnieść. Ci pierwsi rzadko wnoszą cokolwiek do rozumienia filmów Bartany, rozbudowują je tylko o kolejne warstwy tekstu, czasem popuszczając wodze (politycznej) fantazji i dopisując kolejne rozdziały tej historii. Np. Camilla Nielsson tworzy fikcyjną stronę "Los Angeles Times" datowaną na 4 czerwca 2018 roku, z której wynika, że za siedem lat do Polski, nowego żydowskiego raju, przeniosą się największe hollywoodzkie studia filmowe, będące w posiadaniu amerykańskich Żydów.
O wiele ciekawiej w kontekście prac Bartany wypadają teksty, które nie dają się wciągnąć w grę między tym, co realne a tym, co fikcyjne. Te są jednak w mniejszości. Jasno stawia sprawę Anka Grupińska nadając swemu tekstowi formę listu do organizatorów. Grupińska postanowiła skonfrontować swoich przyjaciół i znajomych z ideą Ruchu (maile zwrotne dołączyła do własnego listu). Ci natomiast przyłożyli - dosyć jednak enigmatyczny - manifest do polskiej rzeczywistości anno domini 2011. To pozwoliło na zejście z piedestału sztuki i spojrzenie na koncept z innej perspektywy. Krytyce zostaje poddany sam tekst manifestu ("Nie wiadomo kto i do kogo tu mówi" , s. 162), ale pada też szereg opinii: od takiej, że w Polsce nie do pomyślenia jest oddanie ziemi w obce ręce, po porównanie ewentualnych rezultatów Ruchu do getta czy zoo. Przyjaciele Grupińskiej zauważają też, że projekt Bartany powtarza ciemne strony syjonizmu:
"Nie rozumiem, dlaczego Powrót ma być Wielki, Spektakularny, Wzniosły, Przynoszący Ulgę. Dla mnie, osadnicy zawsze pozostaną tymi, którzy podbijają, zdobywają ziemię, przejmują ją i rozwijają. Taki pionierski duch zawsze będzie mi się wydawał zbyt 'militarny'" (s. 167);
"Jestem za migracjami, za decydowaniem, gdzie chce się żyć, ale bez wznoszenia 'murów i wież'. Nie widzę żadnego powodu w powoływaniu do życia takiego Ruchu" (s. 163).
Inna osoba radzi osadnikom, by wybrali sobie jakieś cieplejsze miejsce, bardziej słoneczne i z bardziej tolerancyjnymi mieszkańcami. Ale dodaje też:
"Szczerze mówiąc, mam dosyć gadania o przeszłości - era psychoanalizy dobiega końca!!!" (s. 166).
Nieco inny obraz polskiej rzeczywistości daje w swym przezabawnym opowiadaniu Jaś Kapela ("The Truth") - przecież wystarczy się wcielić w "prawdziwego" Polaka i okazuje się, że żydowska inwazja już dawno się dokonała. (Z tej perspektywy "Manifest" Ruchu nie ma więc najmniejszego sensu). Główny bohater widzi Żydów i anty-Polaków wszędzie, a na nieszczęście przyszło mu pracować w telewizyjnej stołówce... Na koniec dostaje od samej Kingi Dunin ("komunistki, sabotażystki, fanatycznego i zaciekłego wroga Polski, Polskości i Polaków"), która występuje w obronie kolegi, silny cios w krocze.
Jednak w najciekawszym świetle stawia projekt Bartany Avi Pitchon, izraelski pisarz i artysta, który w dodatku podpisuje się jako kongresmen i dyplomata państwa NSK. Pitchon twierdzi, że Bartana jedynie nadaje ramy, nazwę i fundujący mit dla procesu, który zachodzi samoistnie, mianowicie dewaluacji idei syjonistycznej wśród Izraelczyków i emigracji najmłodszego pokolenia obywateli do Europy. Izrael "nie oferuje im spełnienia ich podstawowych ludzkich potrzeb", a "coraz bardziej rażąca niesprawiedliwość okupacji Palestyńczyków sprawia, że utopijny projekt coraz silniej traci zdolność do mobilizacji" (s. 357). W tej sytuacji izraelskość staje się fenomenem międzynarodowym, przekraczającym idee syjonistyczne. Ta odradzająca się społeczność bliższa jest (szerokiej) tradycji żydowskiej niż (węższej) izraelskiej i opiera się na współuczestnictwie w tradycji europejskiej i historii Europy. Z tej perspektywy Bartana nie jest ani zwolenniczką, ani przeciwniczką syjonizmu, jest post-syjonistyczna, "stawia syjonizm na głowie, by pozwolić mu ewaluować" (s. 365).
Illa Ben Porat, w błyskotliwym tekście przedstawiającym kulinarne dzieje swojej rodziny, zadaje ważne dla tych procesów pytanie:
"Czy eksterminacja Żydów jest jedynym punktem konwergencji między moją biografią i Europą?" (s. 325).
W 2012 roku w Berlinie, podczas kuratorowanego przez Artura Żmijewskiego Biennale, ma odbyć się pierwszy kongres Ruchu Odrodzenia Żydowskiego w Polsce. (Notabene w Berlinie miało też miejsce spotkanie obywateli państwa NSK). Czy Ruch rzeczywiście powstanie i w jakim kierunku się rozwinie? A może, jak przestrzega Renzo Martens, "polityczne ambicje sztuki wyparowują, gdy docieramy do baru" (s. 93)?
Autor: Karol Sienkiewicz, czerwiec 2011
- "A Cookbook for Political Imagination", red. Sebastian Cichocki, Galit Eilat, wyd. Zachęta Narodowa Galeria Sztuki i Sternberg Press, Warszawa 2011, 414 stron