"Raport z oblężonego miasta", 1983 r.
Słynne uliczne przedstawienie, inspirowane wierszem
Zbigniewa Herberta, które od rana do wieczora rozgrywane było w różnych przestrzeniach Poznania. Już o świcie jeden z aktorów - Tadeusz Janiszewski wyruszał na miasto ciągnąc wózek z dobytkiem całego życia, w południe na miejskiej scenie przed Ratuszem swój kram rozkładał inny aktor - sprzedawca śmierci. Wieczorem spektakl przenosi się na oświetlony zniczami mały miejski plac. Na szyldzie-klepsydrze napis: "Śp. Świetlana Przyszłość" - wspomina Elżbieta Morawiec:
" Świat zaczyna płonąć - na dachach połykacze ognia buchają żywymi płomieniami(...) Pełzając na kolanach, Silny Mężczyzna wybucha niskim lamentem. Do miasta wkraczają przy dźwiękach muzyki forte Jeźdźcy Apokalipsy, Sędziowie i Zwycięzcy. Siedem postaci na szczudłach pod wodzą Marcina Kęszyckiego."
W spektaklu wykorzystano fragmenty kompozycji Carla Orffa "Carmina Burana". Tadeuszowi Janiszewskiemu na plenerowej scenie towarzyszą m.in. Ewa Wójciak, Maria Cebula, Ewa Wanat, Adam Borowski i Marcin Kęszycki.
"Piołun", 1985 r.
O tym spektaklu jego reżyser Lech Raczak pisał, że jest zapisem snów i koszmarów, które nie sposób odróżnić od rzeczywistości początku lat 80. - To wyzwanie i próba przezwyciężenia świata, zmaganie ludzi z losem - wyjaśniał Raczak. "Piołun" grany był m.in. w kościele w Gdańsku-Oliwie.
Dla widzów i recenzentów był "Piołun" jednak czymś więcej niż aktem twórczym, dawał nadzieję i oczyszczenie. Ewa Obrębowska-Piasecka wspominała w Gazecie Wyborczej ważną finałową scenę z okrętem sumbolizującym wolność.
" Był jak zakazana przyjemność w czasach, kiedy nic nie było dozwolone i do rangi symbolu urastała scena na żaglówce, gdzie pije się czerwone wino, całuje w usta, i chodzi boso po wodzie w swietle lampionów".
"Mięso", 1989 r.
W przygotowanym na potrzeby występów w Związku Radzieckim i krajach Europy Wschodniej ulicznym przedstwieniu twórcy wykorzystali m.in. wiersz Ryszarda Krynickiego i fragment symfonii Dymitra Szostakowicza.
"Zobaczcie ich, jak brudni, złachmanieni, zmęczeni pościgiem za żarciem, za uciekającym życiem, obcy i źli wchodzą do waszego miasta, które pławi się w nadmiarze przedmiotów, odbija się kolorowo w taflach szyb wystawowych, tonie w odmęcie żarcia - wołał Teatr Ósmego Dnia.
"Ziemia niczyja", 1991 r.
To pierwszy spektakl Ósemek, który powstał po powrocie do kraju z przymusowej emigracji we Włoszech. Jak relacjonowała na łamach Tygodnika Solidarność Elżbieta Morawiec, "Ziemia niczyja" była snem o powrocie do domu.
"Ale dom znaczy tu coś więcej niż Polska, znaczy też więcej niż Europa dzisiejsza i realna. Choć ani jednej, ani drugiej w nim nie brak. Ten sen to podróż w przestrzeni i czasie – cofa nas w obraz lat narodzin wielkiego czerwonego terroru i dalej jeszcze – w głąb historycznego szaleństwa Europy. (...) Ziemia niczyja" nie jest anonimową opowieścią, ale swoista psychodramą tej, a nie innej grupy ludzi – Ewy Wójciak, Tadeusza Janiszewskiego, Adama Borowskiego, Marcina Kęszyckiego, Lecha Raczaka i Darii Anfelli, ludzi, którzy przez własne doświadczenie emigracji filtrują dziesiątki zwykłych ludzkich losów w XX wieku i losy bożych szaleńców, szukających domu wolności – od zawsze."
"Tańcz, póki możesz", 1994 r.
Spektakl uważany za najciekawszę teatralna propozycje Ósemek w latach 90.
"Nie ma tu niczego z dawnej szalonej ekspresji aktorów Teatru Ósmego Dnia – nagłe wyciszenie i płynność gestu robią ogromne wrażenie, podobnie jak we wcześniejszej wędrówce. W teatrze buntu i rewolucji pojawiło się teraz ciepło, współczucie, cisza. I zupełnie nowy sposób obrazowania"- komentowała w "Arkuszu" Ewa Guderian-Czaplińska.
"Przedstawienie zamyka tango, znakomicie zatańczone, płynne, z figurami i bez potknięć. Po wszystkich przejściach ciężkiej wędrówki przez życie, po obcowaniu ze śmiercią — tańczyć dalej? (...) Tango może być także obrazem artysty. W spektaklu Teatru Ósmego Dnia to nie jest taniec życia, powrotu do świata i radości tworzenia. Aktorzy tańczą sprawnie, ale przecież bez emocji, twarze mają poważne. Jest w tym tańcu profesjonalizm bez ducha; konieczność, a nie potrzeba. Ten taniec jest równie gorzki, jak cały spektakl — choć jest w nim także pasja.
Ewa Wójciak w rozmowie z Jolantą Kilian porównywała spektakl do grafiki zanurzonej w półmroku.
Ono jest rysowane, rzeźbione w półmroku w tym wszystkim, co jest fakturą życia, takiego bardzo doświadczonego. Nie ma żadnych odsłon, fajerwerkowych efektów. Teatr musi się bronić i zdobywać sobie publiczność. Zamiast wielkiej, efektownej gry obrazów jesteśmy my po prostu, w naszym przedstawieniu".
"Arka", 2000 r.
Współcześni wygnańcy, włóczęgi i niechciani emigranci schronienie znaleźli na "Arce", autorskim spektaklu ulicznym Teatru Ósmego Dnia granym na największych światowych festiwalach, m.in. w Hiszpanii, Szkocji, Anglii, Holandii, Niemczech, Portugalii, Francji, Czechach oraz Meksyku.