Kim chciałby być Łona, gdyby nie był raperem i jak pierwsze zarobione pieniądze przyczyniły się do powstania jednego z jego najbardziej znanych utworów?
To oczywiste – Steven Tyler z Aerosmith. To pokoleniowa sprawa. Kojarzysz teledysk do piosenki "Livin’ on the edge"? Tam gitarzysta schodzi z torów dosłownie w ostatniej chwili przed nadjeżdżającym pociągiem. To mnie ukształtowało artystycznie.
Nigdy nie ukrywałem swojej wielkiej admiracji dla zawodu strażaka. Mógłbym wymyślić jakieś ładne kłamstwo, ale po co? Nie ma na świecie bardziej pożytecznego zawodu.
Talentu.
Kapitan Willard z "Czasu apokalipsy".
Do Nowego Warpna, miejscowości pod Szczecinem, ale jeszcze przed wejściem do Unii, kiedy kursował stamtąd prom do Starego Warpna (które nazywa się Alt Warp) i można było na nim kupić spirytus w puszkach, do spożycia na miejscu.
Nosiłem obrazy podczas festiwalu malarstwa w Szczecinie. Zarobiłem sześćset złotych, kupiłem za nie trabanta, bohatera piosenki "Helmut, rura!".
Wiadomo – prześladowany przez dyrektora Domu Księgarza w Warszawie doktor nauk, spytany czy często się uśmiecha.
Tytułów ci nie zdradzę, ale są takie dwie piosenki.
Czego, to nie wiem, bardziej wiem o kogo – o najbliższych.
Nie słuchajcie żadnych rad. To jest naprawdę najważniejsze. Wiele osób źle skończyło dlatego, że na początku zwątpiło w siebie, uległo namowom, postąpiło wbrew sobie i wszystko trafił szlag.