Wszystkie Mazurki Świata, fot. Agata Romero
Festiwal Wszystkie Mazurki Świata odbywa się po raz czwarty. W programie - polska muzyka tradycyjna w najlepszym wykonaniu kapel wiejskich z Opoczyńskiego, Rzeszowskiego, Lubelskiego, koncerty wybitnych gości i warsztaty.
Powołany w 2010 roku przy okazji Festiwalu Chopinowskiego, festiwal Wszystkie Mazurki Świata jest miejscem poszukiwań muzycznego "stylu polskiego". W poprzednich edycjach wystąpili m.in. Janusz Olejniczak, Michał Urbaniak, zespoły z Polski, Francji, Niemiec i Wysp Zielonego Przylądka.
W tym roku festiwal otworzył koncert jazzowych mazurków Artura Dutkiewicza z jego ostatniej płyty, odbyły się koncerty kilkunastu kapel wiejskich z różnych regionów Polski. Podczas finałowego koncertu "Kujawy" w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej 11 maja, poświęconego tradycjom muzycznym tego regionu, wspólnie wystąpią skrzypek Tadeusz Kubiak z Łęczyckiego i Tomasz Stańko, a Janusz Olejniczak zagra mazurki Fryderyka Chopina i Romana Maciejewskiego. Festiwal zakończy dziesięciogodzinna Noc Tańca, podczas której do tańca zagrają goście i uczestnicy festiwalu. Podczas tygodniowego festiwalu wystąpili goście z Luizjany, Niemiec, Szwecji, Estonii.
Koncertom, jak co roku, towarzyszą warsztaty instrumentalne, wokalne i taneczne. W sobotę, 12 maja organizatorzy zapraszają na kolorowe Targowisko Instrumentów przed Skwerem na Krakowskim Przedmieściu. Na zakończenie - 13 maja - dla najmłodszych zaplanowano Małe Mazurki w Fundacji Sto Pociech (ul. Freta 20/24a).
Szczegółowy program - na stronie: www.festivalmazurki.pl
Zapowiadając tegoroczne Wszystkie Mazurki Świata, o wartości polskiej muzyki tradycyjnej mówił Romanowi Pawłowskiemu z Gazety Wyborczej Janusz Prusinowski, twórca festiwalu, skrzypek, lirnik, współzałożyciel warszawskiego Domu Tańca i twórca zespołu Janusz Prusinowski Trio:
Na liście niematerialnego dziedzictwa UNESCO są już portugalskie fado i hiszpańskie flamenco. Środowisko muzyki tradycyjnej chce umieścić na niej polskiego mazurka. Dlaczego?
- Mazurek był przez stulecia wizytówką Polski, funkcjonował zarówno w kulturze salonowej, jak popularnej. W XIX wieku był tangiem Europy, bo można było go tańczyć blisko w parach. My, jako te gęsi, sami nie wiemy, z czego słyniemy. W XVII wieku w Europie panowała moda na polską muzykę, która docierała wszędzie. Polonez, czyli taniec polski, otwierał bale na dworach Europy. W Skandynawii do dzisiaj popularny jest taniec „polska” przypominający kujawiaka. Z tej tradycji można by zbudować nowoczesną tożsamość Polski.
To żywa muzyka?
- Tak, ma olbrzymi twórczy potencjał. To, co mnie zachwyciło i nawróciło na mazurka, to odkrycie, że nie muszę szukać wolności muzycznej w bluesie czy jazzie, że improwizację można też uprawiać, grając mazurki. Podobnie jak jazz, mazurek to muzyka tworzona ad hoc.
Wierzy pan, że mazurki staną się tak popularne w Europie jak fado i flamenco?
- Nie chodzi o dominację w Europie, ale o to, aby polską muzykę można było usłyszeć w Polsce. Bo ona zniknęła. Jeśli pojedziemy gdziekolwiek w świat i włączymy radio, usłyszymy muzykę z tego miejsca. Włączmy którąkolwiek z rozgłośni w Polsce. Z wyjątkiem Programu II nie usłyszymy tradycyjnej muzyki.
(…)
W jaki sposób chce pan przekonać Polaków do mazurków, kujawiaków, oberków?
- Małymi krokami, pokazując tę muzykę w jej najprawdziwszej formie, bez przeróbek. Szanse są duże, bo coraz więcej ludzi szuka czegoś szczególnego i lokalnego. Wyrosło nowe pokolenie, które nie identyfikuje się ani z miastem, ani z wsią, szuka własnego języka, prawdy i wyjątkowości.
Co byłoby miarą sukcesu kultury tradycyjnej?
- Półka w empiku z płytami z każdego regionu Polski. Zespoły grające w knajpach w miastach i miasteczkach na żywo mazurki. Wielkopolskie wiwaty, kujawiaki, nie tylko dla turystów, ale i mieszkańców. Muzyka zakorzeniona w regionach. W Rzeszowskiem w knajpie rżnie kapela rzeszowska i gra swoją muzykę, po trzecim piwie ludzie ruszają do tańca, a nie leci to samo co wszędzie. Muzyka polska obecna w radiu i telewizji. Chodzi o to, aby Polska była krajem bogatym w tradycje muzyczne, a nie tylko strefą wpływu koncernów światowych.
Ile trzeba czasu, aby to osiągnąć?
- Kilkanaście lat. Mamy niezwykłą kulturę, która żyje, bądźmy z niej dumni. My też kiedyś odejdziemy, możemy pozostawić po sobie spaloną ziemię i trochę plastikowych gadżetów albo ogród pamięci, wdzięczności i inspiracji pełen frapujących historii i twarzy.
(wyborcza.pl, "Tańcz mazurka! To nie obciach!", 4 maja 2012)
Źródło: wyborcza.pl, polmic.pl