Scena z przedstawienia "Szwoleżerowie" Artura Pałygi w reżyserii Jana Klaty; fot. Magda Hueckel / Teatr Polski
Jan Klata wystawił sztukę Artura Pałygi o żużlowcach, ich dziewczynach, żonach, działaczach. Posiłkował się wielogodzinnymi wywiadami przeprowadzonymi przez Beatę Zamlewską-Pałygę.
- Pojmuję żużel jako męski, ułański sport. Gdy mam jednak stanąć przed wyborem: zawodnik czy motor, moja odpowiedź brzmi: czym byłby zawodnik i motor bez kobiet - mówi Artur Pałyga. - Wcześniej nie interesowałem się żużlem, dlatego zaskoczyła mnie liczba samobójstw, których w ostatnich latach zdarzyło się tym środowisku wiele, i to wśród ludzi młodych.
Jan Klata uprzedza, że opowieści o Tomaszu Gollobie jednak nie będzie:
- Jeżeli ktoś się spodziewa, że dowie się czegoś o czarnym sporcie w Bydgoszczy - to się rozczaruje. To opowieść o Polsce.
O nas. Będzie, owszem, tło historyczne, ale jeszcze więcej refleksji o przemijaniu.
- Żużlowcy to zazwyczaj chłopcy z małych miasteczek i wsi - dodaje dramaturg. - W dzieciństwie jeździli wokół sklepu spożywczego na komarku. Zauważyli, że to działa na piękne dziewczyny, potem kupowali większe i szybsze maszyny, mieli więcej pięknych i odważnych kobiet, a w końcu rzucali szkołę i szli do klubu.
Zarabiają w nich duże pieniądze – zdarza się, że i ponad milion złotych rocznie. Do tego dochodzą honoraria z lig zagranicznych oraz za reklamy.
Zawodnicy czują indywidualną odpowiedzialność za wynik - przed klubem, sponsorami i kibicami. Po meczu mają obowiązek podejść do nich, porozmawiać i uścisnąć dłoń.
Kiedy wyniki są gorsze, fani nie oszczędzają dawnego ulubieńca. Lżą go, co oznacza rodzaj zawodowej śmierci. W pewnym sensie polskie żużlowe areny przypominają rzymskie - z gladiatorami.
- Dlatego w Polsce jeździ się najostrzej, a krew wisi w powietrzu - kontynuuje dramaturg. - Tym bardziej byłem zaskoczony, gdy dowiedziałem się, ilu kibiców, artystów i ludzi mediów przyciąga żużel.
Jest też problem wypadków.
- Wszyscy wcześniej czy później muszą "zaliczyć dzwona", czyli przeżyć upadek lub zderzyć się z bandą - mówi Jan Klata. - To oznacza gips, wózek inwalidzki albo trumnę. Taki jest los żużlowca.
- Żużel to dyscyplina, w której wszystko jest ekstremalne - dodaje dramaturg. -Pieniądze, które się zarabia, prędkość, z jaką pędzi się po torze, emocje, które towarzyszą kibicom i ryzyko śmierci podczas każdego okrążenia.
Jak się do tego mają tytułowi szwoleżerowie - słynny oddział polskiej kawalerii epoki napoleońskiej?
- Ci młodzi chłopcy szli walczyć pod Somosierrą, wiedząc, że prawdopodobnie nie będą cieszyć się zwycięstwem, bo zginą. Ale szli. Żużlowcy też mają świadomość, że każde okrążenie może być ostatnim. Ale jadą.
Bydgoski teatr wystawiał dotychczas dwa spektakle Artura Pałygi, oba w 2009 roku: "Turyści" oraz "V(F) ICD-10. Transformacje". Jan Klata w Teatrze Polskim im. Hieronima Konieczki reżyserował w 2008 roku "Witaj/Żegnaj" na podstawie utworów Suzan-Lori Parks.
"Szwoleżerowie"Artura Pałygi; reżyseria: Jan Klata; scenografia: Mirek Kaczmarek; muzyka: Błażej Gawliński, Sławek Szudrowicz, Maciej Szymborski, Kuba Ziołek; kostiumy: Mirek Kaczmarek; reżyseria światła: Justyna Łagowska; konsultacje choreograficzne: Maćko Prusak, Aneta Jankowska; występują: Karolina Adamczyk, Dominika Biernat, Marta Nieradkiewicz, Marta Ścisłowicz, Małgorzata Witkowska, Michał Czachor, Mirosław Guzowski, Mateusz Łasowski, Roland Nowak, Piotr Żurawski; prapremiera: 29 lipca 2011.
Żródło: informacje prasowe, www.teatrpolski.pl