Kadr z filmu "Zapomniana melodia", reż. Konrad Tom i Jan Fethke, na zdj. Helena Grossówna i Aleksander Żabczyński, fot. Filmoteka Narodowa/www.fn.org.pl
W Mińsku zostaną pokazane trzy polskie przedwojenne filmy "Zapomniana melodia", "Jego wielka miłość" oraz "Jadzia" w ramach pokazów "Polski klub filmowy".
Przedwojenne produkcje przybliżą białoruskiej publiczności kreacje ówczesnych gwiazd polskiego kina - m.in. Aleksandra Żabczyńskiego, Jadwigi Andrzejewskiej, Jadwigi Smosarskiej, Mieczysławy Ćwiklińskiej czy Heleny Grossówny - oraz wielkie szlagiery śpiewane później przez kolejne pokolenia Polaków - "Ach, jak przyjemnie", "Już nie zapomnisz mnie".
11 stycznia zostanie pokazana "Zapomniana melodia" w reżyserii Konrada Toma i Jana Fethkego, jedna z najbardziej popularnych przedwojennych komedii z Heleną Grossówną i "amantem nr 1 polskiego przedwojennego kina" Aleksandrem Żabczyńskim w głównych rolach. Muzycznym tłem historii miłosnej są popularne przedwojenne szlagiery - "Ach, jak przyjemnie" czy "Już nie zapomnisz mnie". Helenka (w tej roli Helena Grossówna) jest pensjonarką w podwarszawskim Instytucie Dokształcającym dla Dziewcząt, córką bogatego przemysłowca, fabrykanta kosmetyków. Stefan (Aleksander Żabczyński) jest bratankiem profesora muzyki w tymże instytucie. Gdy pewnego dnia Stefan wpada do wody na przystani tuż przy instytucie, trafia do mieszkania stryja. Nie chcąc go kompromitować, Stefan twierdzi, że nazywa się Roxy. Pech chce, że tak samo nazywa się woda kolońska konkurencyjnej firmy ojca Helenki. Bierze on więc Stefana za nasłanego agenta konkurencji. O młodego mężczyznę upomina się dawna przyjaciółka Lili. W to wszystko wplątany zostaje stryj Stefana, profesor Frankiewicz, co niekorzystnie wpłynie na jego pozycję pedagoga. Do tego ojciec Helenki w żaden sposób nie może zapamiętać recepty nowego mydła. Umożliwia mu to dopiero melodia skomponowana przez Stefana dla ukochanej Helenki.
18 stycznia widzowie zobaczą "Jego wielką miłość" Stanisławy Perzanowskiej i Mieczysława Krawicza z wielką rolą Stefana Jaracza w roli suflera Konstantego Kurczka, któremu zrządzenie losu daje szansę zagrania wyśnionej roli.
Konstanty Kurczek, były aktor, pracuje jako sufler. Zgorzkniały, obcy otaczającemu go barwnemu życiu teatru, ma jedną pasję - Napoleona. Uważa zresztą, że każdy człowiek ma w sobie coś z Napoleona - z tego symbolu nadludzkiej potęgi, i że powinien w sobie tylko tę potęgę wyzwolić. Żeni się z głodującą statystką Ludwiką i zostaje ojcem jej dziecka. Wydaje mu się, że jest szczęśliwy, gdy nagle życie zadaje mu straszliwy cios. Kurczek przyłapuje in flagranti ubóstwianą żonę z amantem teatralnym Grywiczem. Ponadto dowiaduje się, że kochanek jego żony ma odtworzyć na scenie postać jego ideału - Napoleona. Sufler idzie do Grywicza, by go skłonić do oddania mu żony, lecz zostaje wyśmiany i wtedy zabija go, pozorując samobójstwo. Kurczek gra zamiast zmarłego rolę Napoleona. Jego kreacja wywołuje entuzjazm, lecz dręczony wyrzutami sumienia ucieka z domu, rozpija się, aż w końcu umiera na pustej scenie.
Przedwojenna prasa pisała:
"Jest to pierwsza wielka kreacja filmowa Jaracza. Wspaniały talent aktorski Jaracza tak się rozrósł na ekranie - że wobec niego zbladły wszystkie inne postacie, wszystkie inne zalety i wady tego filmu. Cokolwiek by się o tym filmie dało złego powiedzieć - nie będzie to miało większego znaczenia wobec faktu, że dało się nareszcie utrwalić na taśmie ten fenomen aktorski, jakim jest Jaracz.
Scenarjusz tego filmu, dobry i pomysłowy w założeniu, byłby jeszcze znacznie lepszy, gdyby pomyślano go jako sztukę, a nie dramat. Dynamika uczuciowa bowiem tego konfliktu łatwo przekształcić się mogła w melodramat, czego niestety nie uniknięto. Z obsady aktorskiej, poza Jaraczem, na uwagę zasługują raczej postacie epizodyczne, niż główne. Znicz, Sielański, Woszczerowicz, Żelichowska jest niezbyt dobrze obsadzona i źle fotografowana. Olsza dobrze kabotynizuje swego bohatera, ale jest zbyt - jak na tak ponury dramat - komedjowy. Miłym zjawiskiem jest maleńka Lala Górska. Pod względem fotograficznym i dekoracyjnym - film ma za mało powietrza. Jest zbyt duszny" ("Kino" 1936 nr 12, źródło: www.nitrofilm.pl).
25 stycznia zostanie pokazana komedia "Jadzia" Mieczysława Krawicza z Jadwigą Smosarską w roli tytułowej. Akcja filmu toczy się wokół ostrej rywalizacji pomiędzy dwiema firmami produkującymi sprzęt sportowy, głównie rakiety tenisowe. W walce tej prym wiodą Jadzia, czarująca młoda dziewczyna reprezentująca firmę Malicz, i Jan (w tej roli Aleksander Żaczyński), młody, wysportowany i powabny chłopak (firma Oksza). Starają się skłonić mistrzynię tenisa, by za grała ich rakietą, lecz Jan bierze początkowo Jadzię za ową mistrzynię, przeciwko czemu ona nie protestuje. Kiedy mistyfikacja się wydaje, Jan wystawia w oknie swego magazynu rzeźbę Jadzi, wykonaną z ukrycia przez przyjaciela rzeźbiarza, za którego zresztą sam się podał. Liczne intrygi, w których biorą udział wszyscy członkowie dwóch rodzin i firm, oraz nieporozumienia prowadzą w końcu do ustania walki konkurencyjnej, a to dzięki połączeniu kapitałów i gorących uczuć Jadzi i Jana.
Więcej informacji o pokazach: www.instpol.by.