Aleksander Gierymski, "Żydówka z pomarańczami", 1881, fotografia ze strony internetowej domu aukcyjnego Kunst & Auktionhaus Eva Aldag w Buxtehude
Obraz "Żydówka z pomarańczami" Aleksandra Gierymskiego - jedno z kilku najcenniejszych arcydzieł malarskich zrabowanych podczas ostatniej wojny z polskich zbiorów - został odnaleziony.
Płótno, zaliczane do najlepszych dzieł artysty, pojawiło się na aukcji w Niemczech, w małym domu aukcyjnym Eva Aldag w miasteczku Buxtehude pod Hamburgiem.
Żydówka z pomarańczami namalowana w Warszawie w 1881 roku jest oferowana w Kunst & Auktionshaus Eva Aldag z bardzo niską ceną wywoławczą 4,4 tys. euro. Jak zauważa w swoim artykule w "Gazecie Wyborczej" Włodzimierz Kalicki:
"Gdyby 'Pomarańczarka' znalazła się w handlu legalnie, nie mogłaby kosztować mniej niż 1,5 mln zł. I to tylko dlatego, że na rynku sztuki panuje dotkliwa dekoniunktura. W dobrych czasach trudno sobie wyobrazić licytację, która nie skończyłaby się w okolicach 2 mln zł. Prawdopodobnie nawet jako dzieło zrabowane, którego przetrzymywanie i odsprzedaż są nielegalne, jest warta na rynku od 500 tys. do 800 tys. zł."
Dom Aldag opisuje Pomarańczarkę jako "zapewne obraz Gierymskiego". Fotografia w katalogu w porównaniu z jedyną istniejącą, czarno-białą fotografią obrazu wykonaną przed wojną, istotnie się różni, co musiało budzić wątpliwości, czy jest to oryginalne dzieło Gierymskiego. Przede wszystkim koszyk przewieszony przez lewe ramię starej Żydówki na przedwojennej fotografii sięga zaledwie skraju jej odzieży. Tymczasem na obrazie w katalogu skraj koszyka zachodzi daleko na odzienie pomarańczarki. Równie poważne wątpliwości budziła sygnatura - nie wyglądała na starą. Inaczej prezentowały się także partie szyi, prawego barku i zamalowane elementy w tle. A rozmiar podany przez niemiecki dom aukcyjny - 65x54 cm - był minimalnie mniejszy niż w przedwojennym opisie dzieła.
Adam Chełstowski, biegły sądowy i ekspert domu aukcyjnego Desa Unicum, zwrócił uwagę, że wątpliwe partie wyglądają na domalowane - być może dla ukrycia faktu, że obraz jest oryginalny. Co do autentyczności płótna nie ma też wątpliwości marszand Marek Mielniczuk. Przed 12 laty rozpoznał on na aukcji w prowincjonalnym francuskim domu aukcyjnym inny obraz Gierymskiego Luwr w nocy, który następnie został zakupiony przez jeden z banków do zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie.
Różnice między fotografią przedwojenną a zdjęciem obrazu w domu aukcyjnym wynikają z bardzo złej konserwacji przeprowadzonej prawdopodobnie krótko po wojnie. Obraz miał dużo ubytków, które nie zostały fachowo zapunktowane farbą, lecz ordynarnie zamalowane.
"Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że jest to oryginalne dzieło Gierymskiego skradzione z Muzeum Narodowego w Warszawie podczas hitlerowskiej okupacji" - mówi Mielniczuk.
Okoliczności rabunku pozostają niejasne. Po wojnie ślad po obrazie zaginął. Arcydzieło to jest w polskiej literaturze opisywane właśnie jako zrabowane ze zbiorów Muzeum. Wygląda na to, że niemieccy marszandzi z prowincjonalnego domu aukcyjnego nie byli tego świadomi. Wyjaśnili, że babcia obecnej właścicielki oferowanego obrazu w 1948 roku wyszła za przemysłowca i kolekcjonera dzieł sztuki z Düsseldorfu, który był jego właścicielem. Od tego czasu dzieło pozostawało w rękach kolejnych spadkobierców.
Mimo dużych przemalowań dzieło nie straciło walorów artystycznych. Po fachowej konserwacji zostanie uratowane. Nie jest jednak jeszcze jasne, jakie są szanse na jego odzyskanie przez Polskę.
Obraz Gierymskiego miał być licytowany 27 listopada 2010, jednak aukcja została odwołana po interwencji polskiego Ministerstwa Kultury i Muzeum Narodowego w Warszawie. Ja wyjaśniła właścicielka domu aukcyjnego, Eva Aldag, otrzymała od nich pismo z prośbą o zbadanie autentyczności dzieła. Jej zdaniem obraz Gierymskiego po analizie ekspertów może trafić na kolejną aukcję w lutym 2011 roku.
Źródło: wyborcza.pl