Okładka książki "Korespondencja"
Serdeczny, dowcipny, lojalny w przyjaźni - taki obraz Zbigniewa Herberta wyłania się z właśnie opublikowanego tomu listów "Korespondecja", które przez ponad 25 lat wymieniali Katarzyna i Zbigniew Herbertowie oraz Julia Hartwig i Artur Międzyrzecki.
- Dziś, kiedy go wspominam, nie o jego wierszach chciałabym pisać, ale właśnie o jego żartobliwości, o stylu bycia, który znalazł odbicie również w jego listach. Bo choć Zbyszek potrafił być nieustępliwie poważny, gdy trzeba było jak w "Kołatce" powiedzieć: tak-tak / nie-nie, to przecież, kiedy sytuacja pozwalała na trochę luzu, zawsze z tego korzystał. Żart jego był zawsze pierwszej próby, a znał żartu odcieni tysiące, od lekkich jak piórko do boleśnie kąśliwych, kiedy mu coś nie przypadło do gustu; żart swobodny, żart ironiczny, żart sarkastyczny - pisała Julia Hartwig po śmierci Herberta. Listy poetów pełne są dowcipu.
- Melancholijny, czasem nieco czarny humor stanowi odtrutkę na zewnętrzne opresje i codzienne troski. Niektóre listy - i dotyczy to wszystkich autorów! - są arcydziełami gatunku, łączą swobodę językową, łagodną ironię i dystans do świata z ziarnem powagi, a czasem smutku. - napisał Lektor, recenzent Tygodnika Powszechnego.
Pierwsze listy Zbigniew Herbert i Artur Międzyrzecki wymienili w 1953 roku, ale znajomość przerodziła się w przyjaźń dopiero pod koniec lat 50.
- Był wówczas Zbyszek młodym mężczyzną o niezwykłym uroku osobistym, który go nigdy nie opuścił, ale który wiek przyćmił nieco, przydając mu krzty goryczy. Ten jego niezwykły wdzięk zjednywał mu względy i sympatię nie tylko kobiet, ale i mężczyzn, bo Zbyszek poza wszystkimi swoimi zaletami umysłu i serca dawał się lubić, po prostu lubił być lubiany przez otoczenie, co również, jak każdemu, przemija zazwyczaj z wiekiem - wspominała Hartwig. Relacje pomiędzy pisarzami zacieśniły się, gdy w 1965 roku powstał miesięcznik "Poezja", z którym cała trójka współpracowała.
W marcu 1968 roku Artur Międzyrzecki został usunięty z redakcji "Poezji" ponieważ podpisał się pod protestem przeciwko zdjęciu z afisza "Dziadów". Herbert dowiedział się o tym tuż po swoim ślubie i w geście solidarności też odszedł z miesięcznika. Korespondencja nabiera tempa podczas pobytu
Międzyrzeckich w USA. Na początku lat 70. Herbertowie, nie mając jeszcze w Warszawie własnego lokum, korzystali z opuszczonego mieszkania Międzyrzeckich przy Marszałkowskiej.
- Kochani Julio i Arturze, pisze ten liścik przy Arturowym biurku, oparty lekko, nie arogancko, a nawet z pewnym nabożeństwem - pisał Herbert. Tam właśnie napisane zostały wiersze ze zbioru "Pan Cogito".
Wiele listów do Międzyrzeckich to relacje z licznych podróży Herberta, kilka razy udało im się zresztą spotkać za granicą.- Wieczorem zastanawiamy się, z kim to podróżowalibyśmy najchętniej – i wtedy nieodmiennie nieubłagany wyrok spada na was. Tak, z Wami i tylko z Wami! - piszą Herbertowie. Komentując wahania Międzyrzeckich czy warto wrócić z USA do Polski, w 1973 roku Herbert pisał o własnych dylematach: - Wróciłem, bo na Zachodzie mogę zarabiać i mieć tzw. spokój, ale nie mogę pisać (Ściślej mogę pisać mało i nie wiadomo po co).
- Może tym, co czytują wiersze Herberta nieobojętne będzie, że pisał je człowiek w życiu czuły, współczujący, ze wspaniałym poczuciem humoru, uważny wobec biegnącego życia i wzruszającej kruchości codziennych drobiazgów. Człowiek czasem nieznośny w chwilach ekscytacji, ale choć trudny, zawsze bliski, którego się kocha i któremu wszystko się wybacza. W poczuciu, że obcowało się z kimś zupełnie niezwykłym - pisze Hartwig.
Korespondencja ze Zbigniewem Herbertem to kolejny tom listów z archiwum Julii Hartwig opublikowany w ostatnich miesiącach. Pod koniec zeszłego roku ukazała się korespondencja Hartwig i Międzyrzeckiego z Jerzym i Anną Turowiczami, na początku tego roku - listy, które wymieniali z Czesławem Miłoszem. "Korespondencja" Herberta, Hartwig i Międzyrzeckiego została wydana nakładem Zeszytów Literackich.
Źródło: PAP, opr. db, 09.04.2013