Józef Robakowski, "Manifest energetyczny!", 2003, wideo, 2', fot. CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie
Wystawa "Moje własne kino" to przegląd twórczości prekursora polskiej sztuki wideo i współzałożyciela Warsztatu Formy Filmowej. "Filmujmy wszystko, a okaże się, że filmujemy zawsze samego siebie" - napisał w jednym ze swych manifestów.
Ekspozycja obejmuje filmy, realizacje wideo, rejestracje działań performance. Kuratorka Bożena Czubak pokazuje Józefa Robakowskiego z jednej strony jako eksperymentatora badającego filmowe medium (tę część jego twórczości określa mianem "kina rozszerzonego"), z drugiej strony jako artystę ukazującego za pośrednictwem kamery swój intymny świat (on sam nazywa to "kinem własnym").
Działalność Robakowskiego-eksperymentatora sięga 1962 roku. Wtedy nakręcił swój pierwszy film "6,000,000", zmontowany z fragmentów obrazów dokumentalnych o Holokauście. Taki sposób tworzenia z cytatów, zwany found footage, stał się ulubioną techniką współczesnych twórców.
Prekursorskim gestem Robakowskiego - wpisanym w program współtworzonego przezeń w latach 70. Warsztatu Formy Filmowej - było także porzucenie filmowej narracji, które często szło w parze z odrzuceniem funkcji przedstawieniowej jako takiej. Za jedno z najbardziej radykalnych wystąpień przeciwko iluzyjności tradycyjnego przekazu filmowego uchodzi bezkamerowy "Test" (1971). Perforowana ciemna taśma filmowa nałożona bezpośrednio na projektor sprawiała, że widz był "atakowany" strumieniem silnego światła.
"Kino rozszerzone" z premedytacją wystawiało na próbę nawyki odbiorców. Światło, dźwięk, przestrzeń kierowały uwagę widzów na obszary inne niż literatura, fabuła, anegdota. Na przykład film "Idę…" (1974) rejestrował narastające zmęczenie autora podczas wchodzenia po schodach na wysoką wieżę.
Kamera stała się także dla Robakowskiego narzędziem umożliwiającym relacjonowanie świata z perspektywy jednostki. W manifeście "Kino własne", ogłoszonym w 1981 roku, pisał:
- "Kino własne" jest bezpośrednią projekcją myśli filmującego. Zwolnione od wszystkich mód i prawideł estetycznych oraz ustalonych kodyfikacji językowych staje blisko życia filmującego. (...) Filmujmy więc wszystko, a okaże się, że filmujemy zawsze samego siebie.
Gdy Robakowski pisał te słowa, gromadził już materiał do filmu "Z mojego okna" (1978-1999). Przez wiele lat rejestrował plac przed blokiem na tzw. Łódzkim Manhattanie, gdzie mieszkał. Zmontowany w 2000 roku materiał ukazuje zarówno codzienne zachowania mieszkańców, jak i zmiany zachodzące na przestrzeni lat. Artysta z offu komentuje: "Oto pan Z. - dostawca nielegalnego mięsa dla moich sąsiadów. Też czasami skorzystam, ale bardzo, bardzo rzadko", "Ale teraz uwaga, na ekranie nasza najpiękniejsza dziewczyna z bloku, Monika, żona łódzkiego reżysera filmowego. Lubię się jej przyglądać. Ma tyle wdzięku. No i... pięknego psa".