Michał Borczuch, fot. Jan Rolke/Forum
Jeden z najgłośniejszych twórców polskiego teatru ostatnich lat zadebiutuje na deskach Schauspielhaus. Wymagającej niemieckiej publiczności pokaże spektakl inspirowany głośną książką "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety".
Bohaterkami Swietłany Aleksijewicz są kobiety, które jako młode dziewczyny w letnich sukienkach i butach na obcasach poszły walczyć za ojczyznę. Nie są jednak w stanie mówić o walce jako o czymś heroicznym. Kobiety ze wsi, z miasta, proste i wykształcone, kobiety, które opatrywały rannych i strzelały, spotkały na wojnie ludzi, którzy okazali się bestiami. Po wojnie zostały posądzone o kłamstwo i były traktowane jak zdrajczynie i prostytutki.
"Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" ukazała się w 1985 roku w ówczesnym Związku Radzieckim, a jej autorka stała się popularna z dnia na dzień. Swietłana Aleksijewicz opisała historię wojny z "kobiecym obliczem". Książka obejmuje setki wywiadów, między innymi ze snajperkami, żołnierkami, partyzantkami, sanitariuszkami, pilotkami, praczkami i kucharkami zza linii frontu. Białoruska autorka jest obecnie jedną z najbardziej konsekwentnych i znaczących przedstawicielek literatury faktu. Wielokrotnie nagradzana za jej zaangażowaną prozę. Od czasu przejęcia władzy przez dyktatora Łukaszenkę jej książki są na Białorusi zabronione.
Michał Borczuch jest aktualnie stypendystą The Rolex Mentor and Protégé Arts Initiative. Programu, który szuka utalentowanych młodych artystów z całego świata i łączy ich z artystycznymi mistrzami na lata twórczej współpracy w relacji jeden-do-jednego. Mentorem Michała Borczucha jest francuski reżyser Patrice Chéreau.
W teatralnym CV Borczucha są spektakle zrealizowane w TR Warszawa, Teatrze Dramatycznym w Warszawie i Starym Teatrze w Krakowie. Jest także nominowany do tegorocznych Paszportów Polityki „za wrażliwość, która pozwala mu stwarzać teatralne światy niezwykłe, nieoczywiste, zaskakujące, ale zawsze bardzo osobiste, a także za unikatową metodę pracy z aktorem, która owocuje kreacjami na granicy błazeństwa i dotkliwego obnażenia.
Dwa lata temu z tą samą sceną w Dusseldorfie współpracował inny polski reżyser - Jan Klata. O swoich doświadczeniach w pracy z niemieckim teatrem, w którym na warsztat wziął "Shoot/Get Treasure/Repeat" współczesnego brytyjskiego dramatopisarza Marka Ravenhilla, opowiedział Joannie Wichockiej z dwutygodnika.com:
„Premierę przyjęto dobrze, ale to nigdy nie jest miarodajne. Wiem tyle, że Düsseldorf jest uważany za miasto bardzo trudne teatralnie. Z jednej strony ich teatr należy do pierwszej dziesiątki w Niemczech, a pod względem możliwości finansowych i technicznych – nawet chyba do pierwszej piątki. Mają najlepszą, jak wieść niesie, salę prób w kraju i najwięcej premier. Trzydzieści pięć premier w sezonie – brzmi to dość kosmicznie dla polskich uszu. Ale znaczy to również, że ten teatr to kombinat. Kolos zobowiązany do produkowania kultury wysokiej. Siedzibę ma na placu Gustafa Gründgensa, wielkiego aktora, który był tam wiele lat dyrektorem. Na tym placu w centrum miasta stoją dwa architektoniczne symbole potęgi. Pierwszy jest kobiecy, taki trochę waginalny – i to jest ten ogromny teatr z falującą fasadą. A obok stoi symbol falliczny – wielki drapacz chmur, w którym mieści się główna siedziba koncernu ThyssenKrupp. Zasada jest jasna: te dwa symbole władzy – miękkiej i twardej – mają być wobec siebie komplementarne. To znaczy pieniądze z góry, z tego wieżowca zasilają teatr, a teatr rewanżuje się produkowaniem kultury. Przy czym nie ma to związku z jakąś cenzurą. Mieszkańcy Nadrenii są niezwykle dumni, że w konstytucji ich landu jest zapisana wolność wypowiedzi artystycznej. Czyli władza się w sztukę nie wtrąca.Można robić wszystko, a oni będą tego bronili. I nikt nie powie, że się marnuje pieniądze podatników na coś, co nie jest sztuką.”
Premiera spektaklu Michała Borczucha „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” 21 grudnia , w obsadzie : Mareike Hein, Claudia Hübbecker, Karin Pfammatter, Janina Dachau i Elena Schmidt.
Kolejne przedstawienia odbędą się już 22.12.2012, 28.12.2012 08.01.2013 i 11.01.2013.
źródła: Instytut Polski w Duesseldorfie, dwutygodnik.com, "Polityka"