Rafał Milach, Jekaterynburg, fotografia z cyklu "7 Rooms", fot. Rafał Milach
Wystawę "7 pokoi" po raz pierwszy obejrzeli widzowie w 2012 roku na FOTODOC – w centrum fotografii dokumentalnej w Moskwie, a potem w kolejnych europejskich instytucjach (Zachęta w Warszawie, Norderlicht Photo Gallery w Groningen oraz C/O w Berlinie). 6 września zagości się w Muzeum Fotografii Brandts w duńskim Odense.
Milach realizował ten projekt przez siedem lat – sportretował siedem osób po trzydziestce ukazując realia ich życia we współczesnej Rosji. Historie tych postaci - Gali, Leny, Stasa, Miry, Vasyi, Sashy i Nastji - wraz z opowieścią stworzoną przez Milacha wokół zdjęć razem tworzą cykl "7 pokoi".
Bohaterowie pochodzą z trzech rosyjskich miast: Moskwy, Krasnojarska i Jekaterynburga, prowadzą zupełnie inny tryb życia. Łączy ich to, że wszyscy urodzili się w Związku Radzieckim, ale w dorosłe życie wchodzili już w putinowskiej Rosji. Liza Faktor – producent i kurator wystaw fotograficznych, autorka wstępu do albumu "7 rooms" – opisuje ten projekt jako "subtelną podróż w głąb utraconego kierunku, do smutnego, ale i pięknego przywiązania do kraju". Dodaje: "bylibyście zaskoczeni, że w całym bogactwie języka rosyjskiego, gdzie jest osobne słowo na wszystko, wyraz ‘kraj’ oznacza zarówno terytorium jak i rząd".
Sasza i Nastia z Jekaterynburga to ludzie, którzy żyją kompletnie poza czasem. Stworzyli swój odrębny świat, mają własny rytm: śpią w dzień, wstają w nocy, imprezują, gdzieś tam pojadą. Z drugiej strony, są wielkimi patriotami, bezgranicznie kochają swój kraj/fot. Rafał Milach
Cykl jest daleki od generalizowania albo wywoływania sensacji, nie jest opowieścią o całym pokoleniu, nie daje również odpowiedzi na pytanie, czym jest współczesna Rosja. Przeciwnie, Rafał Milach konsekwentnie ucieka od stereotypów dotyczących rosyjskiego społeczeństwa, postaci z jego zdjęć nie są ani bogaczami, ani nie pochodzą z marginesu – to zwykli ludzie, którzy mieszkają na przedmieściach rosyjskich miast. Ten album to intymna relacja ze spotkania fotografa ze swoim bohaterami.
Artysta wyjaśnia: Przeszedłem przez trzy fazy znajomości z tymi ludźmi. Najpierw byli moimi przewodnikami po swoich miastach, później zostali bohaterami mojego cyklu, a ostatecznie zostali moimi przyjaciółmi, z którymi więcej rozmawiam, niż ich fotografuję.
Każdej z fotografii towarzyszy krótki opis lub opinia wyrażona przez jej bohatera. Nie są to – w przeciwieństwie do zwykłego reportażu – bieżące podsumowania, brzmią raczej jak nagrania prywatnych rozmów albo luźnych refleksji. W rezultacie jednak Milach kreuje portret małej grupy młodych Rosjan, który staje się realny, złożony i intymny.
Pomysł stworzenia tego cyklu zrodził się z fascynacji Rosją, jej historią i mieszkańcami. Milach przyznaje:
Trudno powiedzieć skąd wzięła się u mnie ta pasja, zafascynowałem się poprzednim ustrojem - Związkiem Radzieckim. Coś mnie przyciągało. Może to dlatego, że mam rodzinę blisko Bajkału, Kaliningradu i na Białorusi. Moi dziadkowie pochodzą z pogranicza. Jestem naprawdę zafascynowany mentalnością tamtych ludzi. Są szczerzy, spontaniczni i bezpośredni. Czuję się jak w domu ilekroć tam jestem. W Nowym Jorku czuję się lepiej na Coney Island pośród Ukraińców i rosyjskich Żydów. Mógłbym rozmawiać z nimi po rosyjsku. To jest coś co mam zakorzenione w głowie.