W 2010 roku wraz z Jankiem Zamoyskim zainaugurował w Warszawie działalność niezależnej galerii fotografii Czułość. Aktualnie związany jest z galerią BWA Warszawa, a jego praktyka ewoluowała w kierunku coraz głębszego namysłu nad medium fotograficznym, nierzadko owocując pracami w postaci foto-obiektów lub instalacji. Adam Mazur pisał o wczesnych pracach Orskiego, że "są z jednej strony bezczelnie subiektywne, lekko pornograficzne, graficzne, manieryczne, z drugiej zaś minimalistyczne, post-Tellerowskie, czułe i banalne." Sam Orski swoją praktykę nazywa fotografią postkonceptualną.
Na swojej drugiej i ostatniej wystawie w Czułości, "Ćwieceniu" z 2014 roku, Orski pokazał m.in. fotografie dziur w ziemi i metalowym ogrodzeniu, ściny pokrytej lamperią czy palety kostki brukowej, stojącej na podjeździe wybrukowanym taką samą kostką, a fotografię ustawił w galerii na postumencie z – zgadza się – kostki brukowej. Inną pracę, "Drut naprawczy", współtworzył prawdziwy drut oparty o ścinę. Jego fizyczny cień nakładał się na fragment cienia uchwycony na fotografii. Nieprzypadkowa była też jego długość, odpowiadająca wzrostowi fotografa, czym Orski zdawał się puszczać oko do podobnych zabiegów rodem z mydlanych tuneli Mirosława Bałki, odzierając je przy tym z patosu i przydając humoru.
Jak pokazało Ćwiecenie", równie istotnym narzędziem co sama fotografia jest dla Orskiego medium wystawy. Ujawnia się ono zarówno w fotograficznych instalacjach, jak i aranżowaniu całej przestrzeni wystawienniczej i projektowaniu odbioru prac. Na wystawie "Dziury w ziemi" w białostockiej Galerii Arsenał Orski zgromadził powstającą od 2015 roku tytułową serię fotografii w jednej sali, wyciemniając dwie pozostałe i prowadząc widzów przez półmrok. "Dziury w ziemi" to czarnobiałe przedstawienia tytułowych dziur, które artysta sam wykopał tylko po to, by je sfotografować, wydobywając różnice faktur i powiększając odbitki do dwumetrowych wydruków.
To obrazy maksymalnie proste, a jednocześnie nasuwające nieodparte skojarzenia, jak przeszkody, o które widz ma się potknąć. Wykopane w ziemi dołki, choć pozbawione jakiegokolwiek kontekstu i przeznaczone jedynie do sfotografowania, prowokują do skojarzeń z wyrytymi w kulturowej pamięci obrazami. Jak zauważał w towarzyszącym wystawie tekście Łukasz Zaręba, tymi skojarzeniami mogą być zarówno prace landartowe, rozsiane po bezdrożach Nevady czy Utah dzieła większości odbiorców znane z fotograficznych reprodukcji, ale przede wszystkim – groby. Działanie samych obrazów podbija sposób ekspozycji, quasi-filmowy efekt wyciemnienia, rodem ze sceny egzekucji w "Katyniu" Wajdy. Opatrujący wystawę cytat z Celana także nie pomaga w ucieczce od funeralno-holocaustowych skojarzeń.