''Stara Rzeka to głównie most nad Wdą, włączający nieinwazyjnie to, co ludzkie w ciszę i przestwór natury – wyjaśnia Kuba Ziołek – Projekt pomyślany został – w swym skromnym zakresie – jako kontemplacja nad tym miejscem, i nad tym, co wspólne człowiekowi, rzece, lasom i mostowi, nad jednością, która nie zawiera w sobie prymatu żadnego z tych członów. Odrzucając wszelkie romantyczne, sentymentalne, hipisowskie i ekologiczne banały, zostaje sama surowość wydarzenia, która domaga się opowieści. Muzyka okazuje się jej najlepszym przekaźnikiem między innymi dlatego, że sama istota muzyki przynależy do istoty rzeki''.
''Cień Chmury Nad Ukrytym Polem'' była jedną z najgłośniejszych płyt niezależnych wydanych w 2013 roku. Zainteresowali się nią nie tylko nadwiślańscy recenzenci, zawarte na płycie dźwięki rezonowały na całym świecie (jej największym sukcesem było 12. miejsce na rocznej liście amerykańskiego "The Quietus", Ziołek prześcignął w ten sposób Kanye'go Westa). Co wyjątkowego kryje się w muzyce Starej Rzeki? Zaskakuje niecodzienne zestawienie (mikro)gatunków muzycznych i wielość wpływów: obok gitarowych popisów spod znaku amerykańskiego prymitywizmu Johna Faheya znajdziemy black metalową chłostę, przeplataną tajemniczym dudnieniem dronów. Do tego dochodzą inspiracje intelektualne; tucholski projekt Ziołka w dużej mierze składa się z fragmentów instrumentalnych, ale znajdziemy w nim także fragmenty śpiewane: "Der Ister", czyli dunajski wiersz Hölderlina oraz ''My Only Child'' z repertuaru Nico. Dla niektórych było to oznaką zbytniej barokowości, typowego dla ery internetu eklektyzmu, który nie jest uzasadniony treścią dzieła. Inni, pomimo przepychu stylistycznego (i intelektualnego) dostrzegali w projekcie Ziołka spójność i niezwykłą sugestywność zagranych przez niego dźwięków.
''Instrumentarium było proste: gitary, efekty, syntezator MicroKorg, jakieś minimalistyczne sample nagrane z organów Philicorda, perkusja z FL Studio, do tego jakieś darmowe vst znalezione w Internecie – opowiada w wywiadzie z Łukaszem Komłą Ziołek – Nie znam się na realizacji nagrań, więc robiłem to wszystko intuicyjnie i z dużą swobodą, i prymitywną frajdą. Nie skłamię, jeśli powiem, że 30% tego materiału to kompozycje, 25% to grzebanie przy pokrętłach, 25% to czysty przypadek, 15% to szukanie odpowiednich częstotliwości, które „dopełnią obrazu”, a 5% to chodzenie do sklepu po piwo i myślenie''.
Artysta muzykę zawartą na ''Cieniu Chmury...'' nowostworzonym pojęciem: ''brutalizm magiczny''. Pierwszy człon zaczerpnął z języka francuskiego (bruit – surowy) i architektonicznego brutalizmu Le Corbusiera. ''Surowe oznacza wszystko to, co dokonuje gwałtu na wydzielającym oku i kategoryzującym intelekcie'' – pisał Ziołek – ''brutalizm jest bezinteresownością i różnorodnością''. Druga część nazwy to nawiązanie, i zarazem polemika, z realizmem magicznym (''Realizm magiczny jako zaprzeczenie surrealizmu kontempluje materialność rzeczy, jednocześnie przywracając zawartą w samej materialności obecność sacrum''). W kolejnych punktach swojego manifestu (dostępnego na Facebooku) lider Starej Rzeki przedstawia swoją teorię (między innymi) materializmu, czasu, kultury i sztuki, pomaga mu w tym dziedzictwo Kabały, Heideggera i szkoły frankfurckiej.