Przedstawiają się jako zespół grający na pograniczu dubu, hip-hopu i elektroniki. Powołują się na produkcje brytyjskiej wytwórni On-U Sound oraz Adriana Sherwooda z lat 90. Ich sympatia do nieco archaicznych, ale potężnych brzmień z tej i poprzedniej dekady, czyli złotej ery kosmicznego dubu, kojarzy się – może zbyt odlegle – z tym, co Super Girl & Romantic Boys robią na styku muzyki elektronicznej i punk rocka. Podobna wrażliwość, podobny niezależny rodowód, podobnie blokowe klimaty i stare brzmienia, choć muzyka zupełnie inna.
RAT tworzą dwaj artyści pochodzący z Poznania. Znają się od liceum, ale przez dziesięć lat zajmowały ich odrębne projekty muzyczne. We wspólnej grupie za dźwięki odpowiada Rat One (Witold Skrzypczak), który buduje na fundamencie z rytmu i basu. Dokłada do tego syntezatory, sample, gitary i inne instrumenty, a na koncertach dodatkowo napędza transowe utwory jako pokrzykujący i dośpiewujący hypeman. Wcześniej grał na perkusji w zespołach Tempfolder, Hellow Dog oraz How Dare You Alexis, gdzie także śpiewa i gra na padach.
To, co pierwotnie miało być solowymi nagraniami Rat One’a, układało mu się w piosenki. Potrzebny był wokalista, stąd wzięło się zaproszenie, które przyjął Ratfor (Papa Musta). Jego wcześniejsze projekty to Riddim Of Unity czy The Menels. Wszystkie teksty RAT są autorstwa mieszkającego obecnie w Warszawie wokalisty.
Muzycy pracują na co dzień korespondencyjnie, a szlifują pomysły w swoim poznańskim Nervous Breakdown Studio. Jak opowiadają, z okna widzą park Cytadela i centrum Poznania. – "W lecie często wypatrujemy przez okno podobnie jak stare kobiety na wsiach. Paps wypatruje zjawiskowych kobiet, a ja próbuję łapać jaskółki" – żartuje Rat One.
Zespół nazywał się wcześniej Ratmisfit. – "Misfit to nasze drugie imię. Czasem go używamy, ale tylko wtedy, jak się zrymuje" – zaznacza Papa Musta. Zapytałem Rat One’a, czyli muzyczny mózg RAT, czy ta nazwa nawiązuje do polskiej legendarnej grupy R.A.P. działającej w latach 80.?
Z szacunkiem odnoszę się do starych składów reggae na naszej polskiej scenie – odpowiada producent. – Jako dzieciak słuchałem na kasetach R.A.P.-u, Stage of Unity, Bakszysz i innych. Ale jeśli chodzi o powstanie RAT, to raczej błędny trop. Tworząc pierwsze instrumentalne strzępy późniejszych utworów, bardziej chciałem oddać swój sentyment do elektronicznych lat 90. i do zespołów z nurtu cyberdub: Zion Train, Dreadzone, wczesnego Thievery Corporation. Ale też do starego reggae w stylu Lee „Scratch” Perry’ego, a nawet do muzyki pop.
W marcu 2017 ukazała się debiutancka płyta RAT – wydali ją sami pod szyldem Nervous Breakdown Studio. Dziesięciu utworów RAT można posłuchać w serwisach streamingowych, a płytę kupić na koncertach lub przez mailorder. Można się spodziewać głębokich dubowych basów okraszonych jamajskimi samplami oraz czujnego pulsu, do którego dopasowuje się czasem "mówiony", czasem rapowany, czasem śpiewany wokal Ratfora.
W najbardziej przebojowej piosence "Surwajwer" rapuje on: "Jestem brudem, niebezpieczeństwem/ jestem wszystkim, czym być nie chcesz". W tym programowym tekście objaśnia genealogię nazwy duetu, nazywając szczura niepasującym nigdzie odrzutkiem, który chodzi tam, gdzie inni boją się chodzić. "Kto ci się przygląda, kiedy jesz, kiedy śpisz, jaki duch tam się tli?" – takimi słowami Papa Musta oddaje paranoiczny klimat czasów wszechobecnej inwigilacji w utworze "Klatka".
Album RAT był gotowy rok przed wydaniem, muzycy pracują więc już nad nowymi kompozycjami. Na pewno będą je wykonywali na koncertach. Na kwiecień 2017 roku zespół zaplanował występy na Tallin Music Week oraz Spring Break Festival w Poznaniu.
Autor: Jacek Świąder, luty 2017
Dyskografia: