Absolwent kursu dokumentalnego Mistrzowskiej Szkoły Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy (2005), prowadzonego pod kierunkiem Marcela Łozińskiego. Zanim do niej trafił, nakręcił kilka wideoklipów, a także reportaży dla Telewizji Polskiej. Szkole Wajdy pozostaje wierny do chwili obecnej, tam często realizuje swoje filmy, tam prowadzi zajęcia jako wykładowca (zarówno w szkole, jak i w tzw. przedszkolu filmowym, czyli warsztatach dla młodych, początkujących dokumentalistów).
Karierę filmowca amatora rozpoczął w 1997 roku, realizując razem z Marcinem Sauterem na ścinkach taśmy niezależną fabułę, utrzymaną w konwencji absurdalnej czarnej komedii, zatytułowaną "I co wy na to, Gałuszko?" (2001). Oto w małej rybackiej wiosce o wdzięcznej nazwie Wdzydze Tucholskie nagle pojawia się nieznajomy mężczyzna. W tym samym czasie miejscowością wstrząsa seria tajemniczych morderstw. Marzeniem komendanta posterunku, namiętnego czytelnika kryminałów, jest wcielenie się w detektywa, by rozwiązać jakąś skomplikowaną zagadkę kryminalną. I właśnie nadarza się ku temu dobra okazja. Będzie próbował ją rozwikłać ze swym asystentem, tytułowym Gałuszko… Godzinny film, mimo że realizowany w warunkach amatorskich, był kręcony z dużym rozmachem (efekty specjalne, zdjęcia podwodne). Nic dziwnego, że produkcja trwała blisko pięć lat. Dziś uchodzi za tytuł kultowy w środowisku polskich offowców.
Razem z przyjaciółmi z kursu dokumentalnego w Szkole Wajdy – Marcinem Sauterem, Piotrem Stasikiem i Francuzem Thierrym Paladino – Maciej Cuske założył Zespół Filmowy Paladino, który już rok poźniej został uhonorowany Nagrodą Artystyczną Miasta Torunia im. Grzegorza Ciechowskiego. Zanim do tego doszło, Cuske zrealizował w Szkole świetną etiudę. Weszła ona – obok filmów Rafała Glińskiego, Edyty Wróblewskiej, Tomasza Wolskiego, Bartosza Konopki i Marcina Bortkiewicza – jako "Ćwiczenie pierwsze" do szkolnej antologii, zatytułowanej "Cisza. Sześć ćwiczeń dokumentalnych" (2003). Akcja tej dokumentalnej, trzyminutowej miniaturki rozgrywa się w sali porodowej. Najpierw obserwujemy płód na ekranie szpitalnej aparatury, później już sam poród. Rodzi się dziecko. Pielęgniarka podnosi je do góry. Noworodek nie wykonuje żadnych ruchów. Cisza. "Czemu nie płacze?" – słyszymy pytanie wystraszonej matki. "Czemu nie płacze?" – powtarza z przerażeniem. Pielęgniarka wymierza dziecku kilka energicznych klapsów. I nagle z małego ciałka dobywa się nie tyle płacz, co wręcz wrzask. Można odetchnąć…
Kolejna etiuda zrealizowana w Szkole Wajdy nie była już miniaturką, a blisko godzinnym dokumentem. W "Kuracji" (2004) reżyser obserwuje pacjentów jednego z ciechocińskich sanatoriów. Jak w słynnym filmiku braci Lumière – na stację wjeżdża pociąg, z niego wysiadają ludzie, którzy przyjechali podreperować tu nieco swoje zdrowie. Obserwujemy sanatoryjne życie codzienne na jednym z turnusów. Rutynowe zabiegi rehabilitacyjne, masaże, ćwiczenia fizyczne, zajęcia w basenie. Ale dla reżysera ważniejsza od kuracji medycznej staje się sfera prywatna kuracjuszy, ich codzienne rozmowy, zwierzenia, wspomnienia, towarzyskie zabawy. Oczywiście, na początek – wieczorek zapoznawczy w miejscowej restauracji Bristol. "Może akurat uda się zapoznać kogoś na pobyt" – rozmarza się jeden z kuracjuszy. "Samotność jest ciężka, kto nie poznał samotności, ten nie wie, co to życie" – dodaje inny. I ruszają na podryw, flirtują niewinnie, starają się atrakcyjnie wypełnić każdą chwilę. "Wesoło tu jest, całkiem inaczej się czuję, to nie to, co w domu, zdrowie mi się poprawiło" – zdaje relację jeden z pacjentów podczas telefonicznej rozmowy z domem. Ale czas kuracji szybko mija. Podczas wieczorku pożegnalnego, już całkowicie zintegrowani, tańcząc wspólnie, śpiewają: "W zielonym gaju ptaszki śpiewają, ptaszki śpiewają pod jaworem…". Znów na ciechocińskim peronie pojawia się pociąg, niebawem może uda się tu przyjechać ponownie.
Cuske obserwuje kuracjuszy dyskretnie i z sympatią. Nie ingeruje w ich świat, przygląda mu się jakby z boku, nie komentuje zachowań swoich bohaterów. Z jego obserwacji nie powstała tylko dokumentalna rejestracja życia codziennego pewnej zamkniętej społeczności, a coś więcej – przejmujący, czasami śmieszny, czasami wzruszający, esej o ludzkiej samotności, potrzebie uczucia i bliskości drugiego człowieka. Docenili to jurorzy festiwali w Cieszynie, Krakowie i Toruniu.
W "Antykwariacie"(2005) Cuske obserwuje tą samą metodą właściciela i klientów jednego z warszawskich sklepików z książkami. Trudno go nawet nazwać sklepem, księgarnią czy antykwariatem. To skromny baraczek wypełniony od podłogi po sufit książkami. Prowadzący go pan Krzysztof Jastrzębski wykonuje swój zawód z pasją, skupuje i sprzedaje stare książki, ale to nie handel nimi jest tutaj najważniejszy, a możliwość kontaktu z drugim człowiekiem, pogawędki o sprawach ważnych, ale i tych błahych, codziennych, życiowych. Jak w słynnym "Dymie" (1995) Wayna Wanga, uroczej opowieści o małym sklepiku, jego właścicielu i klientach. "Dym jest wszechobecny, nieustannie zmienia kształt. Tak jak moi bohaterowie zmieniają się pod wpływem rozmów z innymi ludźmi" – wyznał w jednym z wywiadów Paul Auster, scenarzysta. Podobnie jest z klientami sklepiku pana Jastrzębskiego. "Bo tu się przychodzi głównie po to, aby pogadać" – oznajmia jedna ze stałych klientek. Antykwariusz ma swoich ulubionych klientów: starego profesora, który od 1937 roku zbiera fotografie pięknych kobiet, panią zootechnik o ogromnie szerokich zainteresowaniach czy miejscowych pijaczków. "Tym, co piją wódkę, płacę więcej, bo mają większe wydatki" – oznajmia antykwariusz. Po "Kuracji" to w dorobku Macieja Cuske kolejny ciepły portret pewnej zżytej z sobą społeczności. Kino, które niesie w sobie duży ładunek pozytywnej energii.
Tadeusz Sobolewski, pisząc o grupie Paladino na łamach "Gazety Wyborczej", słusznie konstatuje:
Po raz pierwszy spotkałem młodych polskich filmowców, którzy się nie skarżą, nie narzekają, że ktoś im czegoś nie daje, nie mówią z wrogością o swoich poprzednikach. (…) Zespół Paladino filmuje zwyczajność tak, żeby krzyknęła, zadziwiła, zabolała albo wywołała uśmiech. (Kino Paladino, 7 maja 2006)
Warto dodać, że Maciej Cuske jest szefem artystycznym Zespołu Filmowego Paladino, który w dużym stopniu przyczynił się do sukcesu zainicjowanego przez Instytut im. Adama Mickiewicza projektu "Rosja – Polska. Nowe spojrzenie". W jego ramach Piotr Stasik zrealizował dokument "7 x Moskwa" (2005), Marcin Sauter – "Pierwszy dzień" (2007), a Cuske – "Elektryczkę" (2005). Tym razem reżyser ustawił kamerę w podmiejskiej kolejce relacji Moskwa-Pietuszki. I znów nie ingeruje w zastaną rzeczywistość, nie naprasza się ze swą kamerą, przypatruje się jej uważnie, rejestruje. Oglądamy zmęczone twarze pasażerów, niekiedy rozjaśnione zabawą z dzieckiem czy obserwowaniem figlarnego kotka, który uciekł z koszyka właścicielce. Jedni drzemią, inni przeglądają gazety czy rozmawiają przez telefon komórkowy. Czasem monotonię podróży uatrakcyjni występem jakiś grajek lub komiwojażer. Z tych obserwacji powstał frapujący portret nie tylko pasażerów tytułowej elektryczki, a – stosując metodę "od szczegółu do ogółu" – dzisiejszego rosyjskiego społeczeństwa.
Następny film Macieja Cuske okazał się całkowicie inny. Nie obserwuje w nim jakiejś zamkniętej społeczności, jak to było w "Kuracji", "Antykwariacie" czy "Elektryczce", a kilku jednostkowych bohaterów. Protagonistami "Ahoj" (2006) reżyser czyni dwóch młodych chłopców. Maciej jest niepełnosprawny umysłowo, Jacek wychowuje się w domu dziecka. Obaj płyną w rejs szlakiem mazurskich jezior. To realizacja marzeń Artura i jego przyjaciół, którzy od dawna opiekują się dziećmi z problemami. Wierzą, że te dwa na pozór odrębne światy mogą sobie wzajemnie pomóc poprzez przeżycie pięknej wakacyjnej przygody. Trzy lata później Cuske powróci do tematyki morskiej w średniometrażowym "Kruzenshternie".
W następnym roku reżyser wrócił na ląd, kręcąc średniometrażowe "Na niebie, na ziemi" (2007). Jego akcja rozgrywa się w miejscowości Wylatowo, małej wsi w województwie kujawsko-pomorskim i jej okolicach. Miejsce to zasłynęło z "kosmicznych piktogramów" – kręgów zbożowych, które pojawiły się tu w latach 2000-2005, oraz jeszcze kilku innych tajemniczych zjawisk (dziwne błyski na niebie, niezidentyfikowane obiekty latające itp.). Od tego czasu ciągną do Wylatowa tłumy ciekawskich, pragnących wyjaśnić te nieziemskie zagadki. Kamera Cuske koncentruje się na Ireneuszu Krakowskim, młodym chłopaku, który z żoną i córeczką spędza tu urlop. Sam przedstawia się jako badacz UFO.
Film opowiada przede wszystkim o tym szczególnym pasjonacie, gotowym oddać praktycznie wszystko, aby udowodnić, że UFO naprawdę istnieje. To dokument dotykający pasji graniczącej wręcz z szaleństwem, a nawet prowadzącej do zatracenia – mówi reżyser o bohaterze swego dokumentu. – To prawdziwy pasjonat, takich ludzi już nie ma – stwierdza ze smutkiem pod koniec filmu inny, mniej zdeterminowany badacz UFO.
Kolejne dwa filmy Maciej Cuske nakręcił z kolegami z grupy Paladino: Marcinem Sauterem, Piotrem Stasikiem i Thierrym Paladino. Oba powstały na planie realizowanego przez Andrzeja Wajdę "Katynia": blisko półgodzinny "Katyń. 60 dni na planie" (2007) to typowy, choć niezwykle rzetelny "making of", ukazujący ogrom przedsięwzięcia, zawierający wywiady z twórcami, przeplatane fragmentami kręconego filmu. Zaś dwukrotnie dłuższy "Andrzej Wajda. Róbmy zdjęcie!" (2008) to coś znacznie więcej. Z podpatrywania reżysera podczas pracy, także w krótkich chwilach odpoczynku, jego wypowiedzi, rozmów ze współpracownikami oraz niekiedy dość niekonwencjonalnych zachowań (jest w filmie frapująca scena, w której Wajda robi sobie zdjęcie z kilkuletnią, grającą w filmie dziewczynką, na prośbę jej matki i tak się na tym koncentruje, że niemal zapomina o kręconym filmie) powstał interesujący portret reżysera. Kto wie, czy nie najlepszy z dotychczas zrealizowanych.
Trzeba wiedzieć, czy się chce robić film, czy się chce prowadzic inny tryb życia. Film to jest film. Wstaję rano, zabieram sie do robienia filmu. A jak nie robię filmu, no to się przygotowuję do filmu. I też wstaję rano… – wyznaje reżyser "Katynia".
W 2008 roku Redakcja Filmu Dokumentalnego i Reportażu Programu 2 Telewizji Polskiej uruchomiła – pod patronatem Marii Kieślowskiej i Krzysztofa Piesiewicza – interesujący cykl dokumentalny zatytułowany "Dekalog… po Dekalogu", powierzając realizację poszczególnych odcinków m.in. Marcinowi Koszałce, Piotrowi Jaworskiemu, Janowi Sosińskiemu. Maciejowi Cuske przypadło przykazanie trzecie. W swym dokumencie "III. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił" (2008) skupił się na własnej rodzinie.
Za kilka miesięcy Staś, jego syn, przystąpi do Pierwszej Komunii Św. To gorący okres przygotowań, tych duchowych i tych materialnych. Wszyscy w rodzinie przeżywają go inaczej. Dziadkowie, rodzice i sam bohater. Przy takich okazjach uwidacznia się różnica pokoleń. Życie toczy się obok swoim rytmem, czas święta zbliża się… "Cieszysz się, że idziesz do Pierwszej Komunii?" – pyta reżyser. "No cieszę się, że Pan Jezus przyjdzie do mnie" – odpowiada syn. I dodaje: "No, i rower to bym chciał" – dodaje. Ten rower właśnie, pierwsza przejażdżka na nim, stanowi klamrę opowieści. Powstała wnikliwa obserwacja "cierpliwym okiem" kamery, którą reżyser kieruje na swą rodzinę i – naturalnie – na siebie, mająca ponadczasowy, uniwersalny charakter. Film okazał się kolejnym wielkim sukcesem reżysera, obok "Do bólu", dokumentu Marcina Koszałki inspirowanego czwartym przykazaniem, najbardziej uhonorowaną częścią "Dekalogu… po Dekalogu" (sześć festiwalowych nagród, ze Srebrnym Lajkonikiem Krakowskiego Festiwalu Filmowego na czele).
W filmie następnym "Kruzenshtern" (2009) Cuske powrócił na wodę. O ile wcześniejszy "Ahoj" rozgrywał się na mazurskich jeziorach, w tym filmie reżyser umieścił kamerę na legendarnym żaglowcu, który właśnie wypływa w ostatni, przed generalnym remontem, rejs. Znów – jak we wcześniejszych filmach – skupia się na obserwacji pewnej zamkniętej społeczności. Tym razem są to instruktorzy i kursanci tytułowego żaglowca. Cuske podpatruje ich życie codzienne, męczące zajęcia i chwile odpoczynku, odpowiedzi podczas egazminów i prywatne rozmowy. Bez żadnej ingerencji, przyspieszania czy zagęszczania akcji. Notuje chwile radosne i momenty słabości. "Czas odpoczynku się skończył. Morze słabych nie lubi" – mówi jeden z oficerów na pierwszych zajęciach. Po tym wyczerpującym kursie na pewno każdy z jego uczestników wróci życiowo zahartowany.
Marcin Cuske nie koncentruje się tylko na swoich filmach. W "PRL de luxe" (2008) Edyty Wróblewskiej był operatorem kamery, reżysersko pomagał Michałowi Marczakowi w realizacji jego debiutanckiego "Końca Rosji" (2010), a w pełnometrażowym filmie Marcina Sautera – "Na północ od Kalabrii" (2009) był drugim reżyserem i przeprowadzał wywiady z bohaterami obrazu.
Filmografia
- 2001 – "I co wy na to, Gałuszko?". Czarna komedia z kryminalnym wątkiem, zrealizowana wspólnie z Marcinem Sauterem;
- 2003 – "Cisza. Sześć ćwiczeń dokumentalnych" (Ćwiczenie pierwsze). Najpierw obserwujemy płód na ekranie szpitalnej aparatury, później już sam poród. Nagrody: Międzynarodowy Festiwal Filmowy "Etiuda" w Krakowie, 2003 – wyróżnienie, festiwal Aye Aye w Nancy 2004 – wyróżnienie;
- 2004 – "Kuracja". Życie codzienne na jednym z turnusów w ciechocińskim sanatorium. Nagrody: Krakowski Festiwal Filmowy, 2004 – dyplom uznania, Toruński Offowy Festiwal Filmowy "Toffi", 2004 – pozaregulaminowa nagroda prezydenta miasta Torunia dla twórcy najlepszego filmu oraz nagroda publiczności, Student Film Festiwal "Węgiel" w Cieszynie, 2005 – nagroda dla najlepszego dokumentu;
- 2005 – "Antykwariat". Właściciel i klienci jednego z warszawskich antykwariatów. Nagrody: Krakowski Festiwal Filmowy, 2005 – Brązowy Lajkonik, nagroda jury studentów miasta Krakowa i nagroda publiczności, Multimedia Festiwal Filmów Optymistycznych "Happy End" we Wrocławiu, 2005 – nagroda w kategorii "studencki film dokumentalny", Międzynarodowy Festiwal Filmowy "Ofensiva" we Wrocławiu, 2005 – Brązowa Iglica w kategorii filmów dokumentalnych i nagroda dziennikarzy;
- 2005 – "Elektryczka". Obserwacja pasażerów podmiejskiej kolejki relacji Moskwa-Pietuszki. Nagrody: Krakowski Festiwal Filmowy, 2006 – Nagroda Prezesa Telewizji Polskiej oraz Don Kichot Międzynarodowej Federacji Klubów Filmowych (FICC), Lubuskie Lato Filmowe w Łagowie, 2006 – Złote Grono w konkursie filmów dokumentalnych (nagroda zespołowa dla grupy Paladino), Międzynarodowy Festiwal Filmowy "Cinarail – Metro and Train on Film" w Paryżu, 2007 – Grand Prix, Międzynarodowy Festiwal Filmowy Mediawave w Gyor, 2007 – nagroda specjalna jury;
- 2006 – "Ahoj". Maciej jest niepełnosprawny umysłowo, Jacek wychowuje się w domu dziecka. Obaj płyną w rejs szlakiem mazurskich jezior;
- 2007 – "Na niebie, na ziemi". Portret hobbysty, gotowego oddać praktycznie wszystko, by udowodnić, że UFO naprawdę istnieje;
- 2007 – "Katyń. 60 dni na planie". Produkcja "making of" ukazująca ogrom przedsięwzięcia Andrzeja Wajdy, zrealizowana wspólnie z Marcinem Sauterem, Piotrem Stasikiem i Thierrym Paladino;
- 2008 – "Andrzej Wajda. Róbmy zdjęcie!". Frapujący portret reżysera nakręcony wspólnie z Marcinem Sauterem, Piotrem Stasikiem i Thierrym Paladino na planie filmu "Katyń";
- 2008 – "III. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił". Dokument inspirowany trzecim przykazaniem. Syn reżysera przygotowuje się do Pierwszej Komunii Świętej. Nagrody: Krakowski Festiwal Filmowy, 2008 – Srebrny Lajkonik i nagroda jury studentów miasta Krakowa, Przegląd Filmów Komediowych i Niezależnych "Barejada" w Jeleniej Górze, 2008 – nagroda publiczności, Festiwal Filmów o Rodzinie w Łodzi, 2008 – II nagroda, Festiwal Mediów "Człowiek w zagrożeniu" w Łodzi, 2008 – dyplom honorowy, Międzynarodowy Festiwal Reportażu Telewizyjnego "Camera Obscura" w Bydgoszczy, 2010 – Grand Prix;
- 2009 – "Kruzenshtern". Rejs szkoleniowy tytułowym żaglowcem, ostatni przed generalnym remontem;
- 2011 - "Daleko od miasta". Grupa chłopców spędza lato na wsi, z dala od zgiełku miasta. Nudzą się, rozmawiają o przyszłym dorosłym życiu - i kręcą film. Przypominają się wakacje z dzieciństwa, które trwały wiecznie i na wszystko był czas. Na spanie pod namiotem, długie nocne rozmowy o duchach - "które są po prostu taką inną rasą", jak mówi jeden z bohaterów. Są o krok przed dorosłością - w punkcie, w którym można jeszcze na poważnie rozmawiać o trójkącie Bermudzkim;
- 2013 - "Stacja Warszawa" (scenariusz i reżyseria jednej z sześciu etiud). Całość tworzy specyficzną panoramę obyczajową oraz niepokorny portret współczesnej Warszawy i jej mieszkańców. Igła to były więzień, któremu zwiduje się Matka Boska. Przeżył nawrócenie i pragnie zbawiać ludzi. W swej wędrówce po Warszawie spotyka kolejnych bohaterów: Marcina - wyglądającego na nieśmiałego biznesmena, ofiarę mobbingu, Lucy - pracującą w sex shopie marzycielkę, Filipa - nastolatka pragnącego wyrwać się z rodzinnej wsi, Jurka - zgorzkniałego alkoholika, który przegrał swoje życie oraz Monikę - korporacyjną singielkę. Łączy ich samotność, wyobcowanie charakterystyczne dla mieszkańców współczesnych metropolii. Każde z nich przeżywa coś w rodzaju przebudzenia. Może to być przerwanie pasma upokorzeń, odruch współczucia wobec obcej osoby, próba samobójstwa, lub... morderstwo. Jednocześnie wszystkim bohaterom przyszło żyć w mieście, na którym cieniem położył się krzyż.
Autor: Jerzy Armata, listopad 2010 r, aktualizacja: sierpień 2016