Z największą troską i niezwykłą pasją Leonard Śliwa podchodził do młodych muzyków, także do "bezrobotnych" absolwentów zbąszyńskiej szkoły muzycznej, którym zaszczepiał szacunek do rodzimej tradycji, odkrywając przed nimi odchodzące już brzmienie kozła czarnego i sierszeniek, urok dawnych przyśpiewek, pastorałek (zespół "Pastuszkowi Grocze spod Zbąszynia"), piękno pieśni powstańczych czy pasyjnych śpiewów ("Nasza Pasja 2004"). Przekładało się to nie tylko na nieskończoną liczbę indywidualnych lekcji czy warsztatów w Babimoście, Chrośnicy, Dąbrówce Wlkp., Nowym Kramsku, Przyprostyni, Siedlcu, Zbąszyniu, które prowadził, ale przede wszystkim na kształcenie solistów i tworzenie kapel. Efektem tego był zarówno coraz liczniejszy udział młodych i dorosłych muzyków z Regionu Kozła na lokalnych cymprach, ślubach, dożynkach, podhalańskich dudaskich ostatkach, słowackich 'gajdošskich falangach', w przeglądach i konkursach krajowych oraz zagranicznych (Austria, Białoruś, Czechy, Niemcy, Słowacja, Włochy), skąd samodzielnie lub wspólnie ze swoim mistrzem wracali z najwyższymi nagrodami. Na jednym z kopanickich Konkursów pokazał się już ze swoim wnukiem Antosiem, także grającym na skrzypcach do "kozłowej muzyki".
Po śmierci Wandy Woźnej-Batory, założycielki zespołu "Perły", został instruktorem w GOK Siedlec, gdzie z grupą dorosłych pracował nad zapomnianym repertuarem "śpiewającego kozła".
Leonard był także "człowiekiem pracy organicznej", stąd jego aktywny udział w reaktywacji Stowarzyszenia Muzyków Ludowych w Zbąszyniu, Konkursu Muzyki Ludowej w Kopanicy czy odnowie Biesiad Koźlarskich w Zbąszyniu. Swe zainteresowania przeszłością własnych korzeni i niespotykaną energię wykorzystywał we współpracy z mediami, muzeami (Ochla, Poznań, Warszawa, Wiedeń, Zbąszyń) oraz LGD Region Kozła. Trwałym śladem tej działalności były liczne nagrania (także w postaci CD i DVD), udział z kapelami w wystawach, rekonstrukcjach strojów i gwary regionalnej oraz opracowanie not biograficznych muzyków ludowych. Ze swojej pamięci potrafił nagle wysupłać anegdotę o pierwszych centralnych dożynkach w Warszawie z udziałem dużej grupy zbąszyńskich muzykantów z Tomaszem Śliwą na czele czy wyjazdach na łużyckie jarmarki do Slepo, gdzie kobiety zaopatrywały się w barwne "szlajfki", a skąd do Zbąszynia po radę przyjeżdżali wracający do źródeł tamtejsi koźlarze. Pomimo głębokiego przywiązania do dziedzictwa przodków pozostawał otwarty na nowe wyzwania typu Dom Tańca czy Nowy Folklor Afro-Polski, w których to projektach starał się prezentować, wraz ze swymi uczniami, tradycje muzyczne zachodniej Wielkopolski. Radą i bogatym doświadczeniem służył także jako juror konkursów w Bukówcu Górnym, Kopanicy, Oravskej Polhorze, Śmiglu i Zbąszyniu. W nielicznych wolnych chwilach potrafił od ręki naszkicować np. postać koźlarza siedzącego na pniu (jedna z propozycji pomnika Młodego Koźlarza na zbąszyńskim rynku), bądź skomponować "Wiwat Bożonarodzeniowy" czy dopisać nowe zwrotki "Świniorza". Innymi słowy: Człowiek niezwykle skromny, wielkiej pasji i czynów niepospolitych – Mistrz Leonardo "od Zbąszynia". Leona Śliwa zmarł po długiej chorobie 29 kwietnia 2012 roku.
Autor: Janusz Jaskulski. Tekst pochodzi ze strony www.nagrodakolberg.pl