W rozmowie z Culture.pl mówi:
Nie da się uciec od polityki, bo określa ona świat, w jakim żyjemy. Uważne patrzenie na rzeczywistość jest mi potrzebne, żeby nie stracić z oczu tego, co w życiu najważniejsze: zdolności stawiania pytań.
Tworzy filmy zaangażowane, ale dalekie od społecznikowskiej naiwności, czy publicystycznych manifestów.
Przygodę z kinem rozpoczęła już jako nastolatka. Realizowała amatorskie etiudy, uczestniczyła w Dyskusyjnym Klubie Filmowym. Po liceum szybko trafiła w mury łódzkiej Filmówki. Tu kręciła etiudy dokumentalne ("Tam, gdzie wypala się węgiel" z 1997 roku) oraz fabularne (nakręcone w 1998 roku "O Tosi"), by na trzecim roku wyjechać na studencką wymianę do Anglii. Tam, w Northern Film School Leeds Metropolitan University zrealizowała "Treading Water", fabularną miniaturę o dwóch braciach, których ojciec zginął na morzu. Dziś z dystansem spogląda na swe wczesne prace. W cytowanej już rozmowie z Culture.pl mówi:
Wszystkie swoje filmy, raz bardziej, raz mniej udane, traktuję jako naukę i drogę do rozwijania siebie jako artystki.
Po ukończeniu studiów pracowała jako dziennikarka.
Przyznaje:
W dziale kultury Telewizji Polskiej robiłam reportaże i wywiady. Ale zawsze wiedziałam, że chcę robić filmy, zarówno dokumentalne jak i fabularne. Praca w telewizji to był etap pośredni.
To w telewizji zrealizowała "Labirynt Krystiana Lupy", dokumentalny portret jednego z najwybitniejszych twórców współczesnego polskiego teatru. "Krystian Lupa jest niesamowitym artystą i to, co mówił podczas naszych rozmów, po latach często do mnie wraca i inspiruje".
Świat murem podzielony
W rozmowie z Culture.pl opowiadała też:
Po szkole filmowej, nie mogłam odnaleźć własnego głosu, czułam, że się zatraciłam. Po głowie chodziły mi różne pomysły, ale nie potrafiłam przełożyć ich na scenariusze.
Pomógł jej Sławomir Fabicki, starszy kolega z Filmówki. Polecił jej stypendium Binger Filmlab w Amesterdamie, gdzie młodzi twórcy mogą przez pół roku pracować nad tekstem pod kierunkiem doświadczonych filmowców. W Amsterdamie reżyserka spędziła prawie dwa lata.
Kiedy w 2006 roku wyjechała na targi młodych filmowców, Berlinale Talent Campus, poznała Andrew Friedmana, młodego scenarzystę z Nowego Jorku. Miał pomysł na film, ale nie miał reżyserskiego doświadczenia, dlatego zaprosił polską artystkę, by wspólnie zrealizować film o Berlinie. Konkretnie – o mieszkańcach dwóch dzielnic: Friedrichshein i Kreuzberg, którzy niegdyś rozdzieleni byli Murem Berlińskim, a dziś znosić muszą swoje sąsiedztwo, więc odreagowują wzajemną niechęć biorąc udział w corocznej wielkiej bitwie na moście Oberbaum.
"Wasserschlacht. The Great Border Battle" w 2007 roku zdobył Berlin Today Award przyznawaną podczas Berlinale najbardziej obiecującym młodym twórcom. Klimkiewicz i Friedman z dużym poczuciem humoru opowiadali o sporze dwóch "plemion". Jadowite opowieści, w których mieszkańcy Kreuzbergu i Friedrichshein wzajemnie manifestują swoją wyższość, w dokumencie Klimkiewicz przeplatają się z autentycznym zapisem jednej z bitew, a całość składa się na ironiczny portret ksenofobii.
Berliński dokument Klimkiewicz był także opowieścią o wielokulturowym świecie. Bohaterami filmu byli imigranci z Bałkanów, Polski czy Turcji, a także rdzenni Niemcy – ci, którzy przed 1989 rokiem żyli w RFN i ci, którzy mieli nieco mniej szczęścia i mieszkać musieli w radzieckiej strefie okupacyjnej.
Bez stereotypów
Gdy wróciła do Polski, pod własnym oknem odnalazła fragment globalnej wioski. W związku ze zbliżającym się EURO 2012 likwidowano największe w Europie targowisko, by w miejscu jarmarku postawić nowoczesny stadion.
Klimkiewicz nie interesowały efektowne przemiany krajobrazu, ale ludzie, którzy pracowali na Jarmarku Europa. Wspomina po latach:
W tamtym miejscu obserwować można było wielokulturową wioskę, która wytworzyła się na przestrzeni lat. Rozmawiałam z ludźmi z Rosji, Azerbejdżanu i Wietnamu. I to właśnie spotkania z Wietnamczykami były dla mnie najciekawsze.
Dzięki Ton Van Anh, Wietnamce mieszkającej w Polsce i działającej na rzecz imigrantów, mogła poznać wielu ludzi, którzy na co dzień handlowali na największym warszawskim bazarze. Ich historie poruszały reżyserkę, ale też pozwalały jej wyzwolić się spod ciężaru narodowych i kulturowych stereotypów. Tak powstało krótkometrażowe "Hanoi-Warszawa", opowiadające o młodej Wietnamce, która po przekroczeniu zielonej granicy próbuje dotrzeć do Warszawy.
Mocny dramat Klimkiewicz nagradzano na licznych festiwalach: między innymi w Gdyni (2009), Madrycie (2010), Batumi (2010), Cottbus (2010), Koszalinie (2010) i Ałma Acie (2011). W 2010 roku film otrzymał też Europejską Nagrodę Filmową, europejski odpowiednik Oscara, dla najlepszego filmu krótkometrażowego. Wspominała:
Dzięki "Hanoi Warszawa" nabrałam pewności siebie jako reżyser – zobaczyłam, że potrafię opowiadać, a moje historie przemawiają do ludzi.
Rzeczywistość polityczna
Kiedy z "Hanoi-Warszawa" pojechała na festiwal Encounters do Bristolu, poznała brytyjską producentkę Alison Sterling. W rozmowie z Aleksandrą Różdżyńską z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Klimkiewicz mówiła:
Szukała reżysera do swojego filmu i mój styl bardzo jej się podobał. Opowiedziała mi o projekcie "Zaślepionej", którego temat bardzo mnie zaintrygował.
Gdy została zaproszona do pracy nad "Zaślepioną", scenariusz filmu Caroline Harrington miał zaledwie trzy strony.
W Polsce ludzi bardzo dziwi, gdy reżyser nie jest scenarzystą swojego filmu. W Anglii jest zupełnie na odwrót - kiedy reżyser sam pisze scenariusz, patrzą na niego ciut podejrzliwie. Te role są bardzo wyraźnie rozdzielone. Pracując nad filmem uczestniczyłam w powstawaniu scenariusza, jednocześnie nie będąc jego autorką. Dawałam uwagi autorce, ale ciężko mi było wyczuć granicę artystycznej wolności scenarzysty i reżysera. Po "Zaślepionej" utwierdziłam się w przekonaniu, że wolę pisać własne filmy.
"Zaślepiona" powstała w ramach programu wspierania młodych filmowców organizowanego przez miasto Bristol. Scenariusz opowiadający o odnoszącej sukcesy czterdziestolatce, która nawiązuje romans z studentem podejrzewanym o terroryzm, był jednym z trzech tytułów wyselekcjonowanych spośród 500 projektów zgłoszonych do konkursu. Reżyserka mówi:
"Zainteresowała mnie historia kobiety dojrzałej, niezależnej i pewnej siebie, która musi się zmierzyć z nowymi uczuciami i nie zawsze sobie z nimi radzi.
Jej film to opowieść o świecie na wskroś politycznym, gdzie narodowe stereotypy i kulturowe uprzedzenia wpływają nawet na najbardziej osobiste wybory bohaterów. W swym thrillerze Klimkiewicz łączy polityczny dreszczowiec z erotycznym dramatem, a socjologiczne tło nie przysłania psychologicznych portretów.
Podczas 22. edycji Festiwalu Filmowego w Bath "Zaślepiona" otrzymała nagrodę publiczności, a wiosną 2013 roku film trafił do brytyjskich kin, zbierając dobre recenzje w prasie branżowej. "Ten poprowadzony w delikatnym stylu pełnometrażowy debiut nagradzanej polskiej reżyserki jest intrygującą hybrydą dramatu erotycznego z thrillerem z czasów po 11 września" – pisał Guy Lodge z "Variety", a Allan Hunter ze "Screen Daily" notował, że jest to film "skromny, ale wciągający i na tyle wieloznaczny, że pozostawia widza w niepewności".