Jest tancerzem, aktorem, choreografem. Absolwentem warszawskiej Szkoły Baletowej, związanym na początku swojej kariery z klasyczną sceną Teatru Wielkiego w Warszawie. To właśnie tu, rozczarowany światem polskiego baletu i zainspirowany nowatorską techniką amerykańskiej rewolucjonistki tańca Marthy Graham wraz z grupą młodych tancerzy podemuje ryzyko i, za zgodą władz uczelni, stawia na twórczy eksperyment. Tak, 11 października 1974 r. w sali im. Emila Młynarskiego ma premierę kameralny spektakl "Jak gdyby". W rozmowie z Aleksandrą Rembowską zamieszczonym w książce "Teatr Piny Bausch. Sny i rzeczywistość" Janusz Subicz tak wspomina prace nad pierwszym w karierze autorskim przedstawieniem:
"Ta działalność i twórcza wolność, jaką zaproponowaliśmy, były politycznie niepoprawne i niezbyt przychylnie widziane w teatrze. Szybko zorientowaliśmy się, że dano nam, młodziakom, jedynie możliowść "zabawy" w "kameralnym gronie"
W połowie lat 70. Subicz wyjeżdża więc z komunistycznej Polski i dołącza do renomowanego zespołu Rolanda Petit w Marsylii, którego szef znany był m.in. ze współpracy z największymi gwiazdami ówczesnej światowej sceny i estrady, w tym m.in z Fredem Astairem. Międzynarodowa kariera polskiego tancerza nabiera rozpędu kilka miesięcy później dzięki angażowi w Ballet-Theatre Contemporain, zespole tańca współczesnego w Angers. Taneczne umiejętności, zwłaszcza modny wówczas amerykański modern dance szlifuje też w Paryżu: w Nurkil Dance Company, Felix Blaska Dance Company i pod okiem cenionego choreografa Petersa Gossa .I to właśnie tu, w Paryżu, w 1979 r. w Theatre de la Ville, najważniejszej tanecznej scenie Francji pierwszy raz spotyka zespół Piny Bausch Wuppertal Tanztheater. - To było ogromne zaskoczenie. Zobaczylismy nową, fascynującą formę teatru, o której nie mieliśmy pojęcia! - mówi Aleksandrze Rembowskiej.- Byłem wstrząśnięty odkryciem, że na scenie stał człowiek, a nie tancerz. A na dodatek człowiek ten nie zachowywał się do końca jak aktor(...)
Na towarzyszący paryskim wystepom casting do teatru Piny idzie z ciekawości. Po trwających ponad tydzień wymagających audycjach spośród wielu setek chętnych Pina Bausch wybiera tylko dwie osoby, wśród nich Janusza Subicza i jego żonę Nazareth Panadero, Hiszpankę. Przeprowadzka do Wuppertalu, niemieckiego miasteczka w Zagłębiu Rurhy rozpoczęła trwającą 15 lat owocną współpracę z najważniejszym w historii światowego teatru tańca zespołem. - Szybko zrozumiałem, że biorę udział w czymś wyjątkowym. Spektakle Piny sa jak muzyczne partytury. Są w nich rytmy, tematym punkty kulminacyjne. Uświadomiłem sobie wówczas, że klasyczny balet tak naprawdę mało mnie interesował. (...) Praca z Piną to było odkrycie. Dostaliśmy wyjątkową szansę indywidualnego rozwoju, każde z nas pracowało nad sobą." - wspominał Subicz w książce "Sny i rzeczywistość".
Na swoim koncie ma występy w najsłynniejszych spektaklach grupy: "Sinobrody – Słuchając muzyki z opery „Zamek Księcia Sinobrodego" Béli Bartóka, czy "Goździki (Nelken)" czy 'Walzer", a także pracach zespołu z wcześniejszego okresu. Na scenie nie tylko tańczył, także z powodzeniem śpiewał i recytował. Stefanowi Drajewskiemu na łamach "Dziennika Łódzkiego" mówił:
"Byłem u Piny, kiedy trzeba było tłumaczyć światu, że to co robimy, ma sens. To były czasy pionierskie, kiedy publiczność po zakończeniu spektaklu krzyczała, protestowała, obrażała nas... Wtedy akcja teatralna miała wiele wspólnego z tym, co się dookoła działo na świecie. Każda sztuka Piny to część naszego życia, a nie produkt."A w książce Rembowskiej dorzuca: "Taniec to noszenie ciężaru własnego ciała. W tańcu szukam ducha, a nie geometrii cielesnych czy jakichś skomplikowanych I niby ciekawych figur. Ciało jests moim instrumentem. Poprzez ruch mogę lepiej zrozumieć, co czują inni."
Janusz Subicz odszedł z zespołu Piny Bausch w latach 90., ale pozostał blisko grupy. Przed występami w Warszawie tłumaczył teksty i pracował z zespołem Tanztheater nad polskojęzyczną wersją "Vollmond" Do dziś na świecie prowadzi warsztaty odwołujące się m.in. do doświadczeń z pracy z Piną Bausch. Od roku 1994 działa niezależnie jako pedagog, prowadząc warsztaty dla teatrów i aktorów na całym świecie oraz współpracując z teatrami. Jest założycielem Centrum Pracy Twórczej w Jagniątkowie koło Jeleniej Góry.
źródła: "Teatr Tańca Piny Bausch. Sny i rzeczywistość" Aleksandry Rembowskiej, Dziennik Łódzki, taniecpolska.pl, GW, oprac. AL