Debiutowała w 1968 roku na festiwalu w Sopocie. Jej pierwszym przebojem była piosenka "Gondolierzy znad Wisły". Przez lata spopularyzowała tak znane utwory jak: "Motylem jestem", "Kocha się raz", "Odpływają kawiarenki", "Wymyśliłam Cię", "Beatlemania story".
W 1976 roku zagrała u boku Andrzeja Kopiczyńskiego w kinowej ekranizacji "Czterdziestolatka" Jerzego Gruzy "Motylem jestem czyli romans czterdziestolatka". Wśród piosenek, które zaśpiewała do filmu była tytułowa "Motylem jestem". Wystąpiła też w sztuce Sławomira Mrożka "Piękny widok".
Była laureatką wielu prestiżowych nagród na światowych festiwalach piosenki, a także plebiscytów prasowych i radiowych na najpopularniejszą piosenkarkę roku. Nagrała wiele płyt, ostatnie z nich to "Małe rzeczy" wydane w 2008 roku i "Ponieważ znów są Święta" w 2010 roku.
"Zawsze kojarzyła mi się z radością, z uśmiechem - powiedział piosenkarz Stan Borys. - Bardzo żałuję, będę ją miło wspominał."
Aktor Andrzej Kopiczyński, z którym Jarocka zagrała w filmie "Motylem jestem, czyli romans czterdziestolatka" informację o jej śmierci przyjął z ogromnym smutkiem. Choć znali się tylko z planu filmowego, to zapamiętał ją jako wyjątkową i piękną kobietę.
"To była bardzo urocza, zawsze bardzo koleżeńska, bardzo wspaniała pani - powiedział Andrzej Kopiczyński. - Bardzo mi żal."
Urszula Dudziak wspomina:
"Miała w sobie blask, była niczym promień słońca. Zawsze uśmiechnięta, zawsze dobra. Biła z niej kojąca, inspirująca energia. Irena była naprawdę wyjątkowa. Dla mnie stanowiła uosobienie klasy. Nigdy nie słyszałam, by ktoś powiedział o niej coś złego. Miała w sobie coś jasnego. Każde spotkanie z nią powodowało uśmiech, radość. Ostatni raz widziałam ją dość dawno. Kiedy się spotykałyśmy, gdy wpadałyśmy na siebie nawzajem przypadkiem, zawsze bardzo się cieszyłyśmy. Wiadomość, że Irena nie żyje jest dla mnie szokująca. Bardzo, bardzo mi przykro. Odeszła znakomita artystka i wspaniały człowiek. Będzie jej bardzo brakowało. Dla mnie była niczym siostra" - dodała Dudziak.
Zbigniew Wodecki:
"Piękna, urocza, naturalna, normalna dziewczyna. Wszyscy ją lubili. Była wszędzie rozpoznawana i uwielbiana, jednak zachowała naturalność, skromność. Miała w sobie ogromną chęć pomagania ludziom, angażowała się w akcje charytatywne i nakłaniała do tego samego innych artystów" - dodał piosenkarz.
Była znaną wielbicielką muzyki francuskiej. Własne interpretacje przebojów znad Sekwany zamieściła na płycie "Bo wszystko jest piosenką francuską".
"Mam świadomość, że nagrałam sporo przebojów i choćby przez to zapisałam się w polskiej kulturze - mówiła Irena Jarocka w jednym z wywiadów. - Dla mnie jednak ważniejsze jest to, że mogę przekazywać publiczności serce, duszę i pewne moje ciepełko. Czerpię radość z tego, że słuchacze darzą mnie zaufaniem, ale czuję też odpowiedzialność. Nie chciałabym nikogo zawieść, nagrywając na przykład słabą płytę."
Od 1990 roku piosenkarka mieszkała w USA, ale w ostatnich latach wróciła do Polski.
"Nie potrafiłam się odnaleźć w Ameryce. Miałam depresję, przestałam śpiewać. Było mi źle. Jedyne, czego pragnęłam, to wrócić do mojego polskiego świata i publiczności. Owszem, miałam swój wymarzony dom, rodzinę u boku, spokój i czas dla dziecka, ale czegoś mi brakowało. Ale gdy po roku odwiedziłam Polskę, znów zatęskniłam za Ameryką. Zmieniłam sposób myślenia. Przestałam narzekać i zaczęłam dostrzegać pozytywy nowej sytuacji. To zaowocowało - mój świat się zmienił, znów mogłam śpiewać i poczułam się szczęśliwa i spełniona" - opowiadała o późnych latach swojej kariery.
Źródło: PAP, informacje prasowe, gazeta.pl