W wyniku współpracy z Opera Buffo, w którym aktorami byli ludzie cierpiacy na schizofrenię, powstała wideo-instalacja "Toys" (2000), na którą składają się dwa symultaniczne pokazywane wideo i elementy rzeźbiarskie. Filmy dokumentują codzienne życie chorych na schizofrenię, ludzi, którzy odczuwaja inaczej i glebiej, a także działania z lateksowymi odlewami ludzkich kończyn, przygotowanymi i podsuniętymi im przez artystkę. "Dwa symultanicznie pokazywane filmy w "Toys" są właśnie o tym. Dotyczą tego- pomiędzy-tego co my nazywamy "normalnym" a "nienormalnym", jak powiedziała sama artystka
Filmy ukazują, jak bohaterowie wyrażają swoje emocje, jak różnią się ich zachowania w stosunku do ludzi od tych skierowanych do sztucznych części ciała.
W latach 2001–2007 powstało osiem paradokumentalnych filmów składających się na work in progress "In the Middle of the Way". Siedem z części poświęconych zostało bezdomnym, których artystka spotkała w czasie swoich podróży po świecie – w Warszawie (Tadeusz, 2001), Berlinie (Hermann, 2002), Moskwie (Svetlana, 2005), Cleveland (Bezimienna osoba, 2005), Cork (Gerard, 2006) i Wiedniu (Hans Dieter / Augustin Story, 2006) i w Zurichu (Jenny i Pele 2007). Artystka towarzyszy swoim bohaterom w różnych miejscach i prowadzi z nimi rozmowy na temat bezdomności, ich rodzin i losów, stosunku do życia. Andrea Domesle podkreślała obecny w całym cyklu oraz jego tytule motyw podróży, "ciągłego bycia w drodze, nie tylko w sensie fizycznym, ale przede wszystkim psychologicznym i mentalnym, podróży, która od zawsze była właściwa człowiekowi".
Ów motyw jest szczególnie widoczny w siódmej części – "Postscriptum"(2005), której bohaterką jest sama artystka podróżująca między Warszawą, Berlinem i swym rodzinnym Dobrodzieniem. "Podróż jest czymś, co się nigdy nie kończy – komentowała artystka – każda następna zaś jest przedłużeniem poprzedniej... Wszystkie te historie łączą ludzie, którzy żyją na marginesie społeczeństwa."
Bohaterami wideo-instalacji "Przezroczystość" (2004) są członkowie innej grupy spychanej na margines społeczeństwa – cztery osoby w podeszłym wieku, samotne, w rzeczywistości niedostrzegalne. Konik poznała je w Berlinie, Warszawie i Sztutgarcie i przeprowadziła z każdą z osobna rozmowę. Tworząc cztery, tej samej długości, pokazywane symultanicznie, silnie związane z przestrzenią filmy, artystka dokonała zabiegu zdwojenia postaci w ten sposób, że sprawiają wrażenie prowadzenia dialogu z samym sobą siedzącym po drugiej stronie stołu. Ich opowieści, obracające się wokół ich losów oraz poczucia osamotnienia, nie pozbawione są wnikliwych, często gorzkich refleksji nad sytuacją, w jakiej się znaleźli.
Krzysztof M.Bednarski pisał:
Empatia wydaje sie kluczem do zrozumienia ostatniego cyklu, in progress, wideoinstalacji Ani Konik. 'Przezroczystość' to historie życia samotnych starych ludzi, dialogujących z sobą samymi. Coś w rodzaju spowiedzi, być może jedynej i ostatniej. Nie każdego to wciągnie. Paradokumenty Konik są bowiem 'nudne'. Nie ma w jej perfekcyjnie opracowanych warsztatowo wideo żadnego epatowania odbiorcy. Stały punkt widzenia kamery. Deprymujący zabieg lustrzanego zdwojenia obrazu. [...] Ania Konik eliminując narcystyczne ego artysty i korzystając ze swoich doświadczeń związanych z teatrem terapeutycznym, wprowadza do swojej sztuki nowy rodzaj wrażliwości. Można by zaryzykować stwierdzenie, że w 'Przezroczystości' pojęcie empatii funkcjonuje nie tylko w sensie psychologicznym, ale także jako kategoria estetyczna.
Kolejna, prezentowana w warszawskiej Zachęcie praca Anny Konik "Our Lady's Forever" (2006), instalacja wideo złożona z siedmiu ekranów, powstała w wyniku zetknięcia się artystki z dramatem napisanym przez mężczyznę chorego na schizofrenię. Utwór opowiada o marzeniu cielesnej przemiany w osobę, którą darzy się uczuciem miłości. Nagrania dokonane w opuszczonym szpitalu psychiatrycznym "Our Lady's" w Cork w poetycki i bardzo estetyczny sposób opowiadają historię kobiety (A.) i mężczyzny (M.) poszukujących się nawzajem w pustych pomieszczeniach szpitala. Jak pisał Peter Murray:
Film Konik rozważa kwestię osamotnienia jednostki, niemożliwości autentycznej komunikacji pomiędzy oddzielnymi istotami, a być może także koszmaru zapomnienia, i bycia zapomnianym.
Podobną pracę Konik zaprezentowała na wystawie konkursu Spojrzenia Fundacji Deutsche Banku. "Willa zauroczonych" (2009) to poetycki obraz domu w postaci wielokanałowej instalacji wideo, w środku której znajduje się widz. Przedmiotem zainteresowania artystki stała się stara willa w dawnej niemiecko-żydowskiej dzielnicy Berlina – Grunewaldzie. Dzisiaj zamieszkują ją naukowcy. Nielinearna narracja obrazów i kakofonia nagranych dźwięków stanowią o niepowtarzalnej atmosferze instalacji.
W ramach wystawy "Strach i zauroczenie" (2011) w łódzkiej galerii Atlas Sztuki zaprezentowała dwie wideo instalacje autorstwa Konik. Pierwszy w Polsce pokaz pełnej wersji "Willi zauroczonych" oraz nową pracę "Play back (of Irène"), czyli artystyczny zapis doświadczenia zbliżającej się śmierci. Bohaterką tej wideoinstalacji jest alpinistka, która przeżyła wypadek w Alpach i przez kilkadziesiąt sekund znajdowała się na granicy życia. Konik wróciła z Irenè na miejsce zdarzenia i zarejestrowała jej próbę wydobycia z pamięci strzępków wrażeń, myśli i dźwięków, jakie towarzyszyły spadaniu ze skały.
Jak napisał Marcin Giżycki:
W instalacji 'Play Back (of Irene)' Konik podejmuje próbę szczególnie głębokiego wejścia w psychikę swojej kolejnej bohaterki – alpinistki, która przeżyła groźny upadek. Artystka ponownie próbuje stworzyć symboliczną przestrzeń, która odzwierciedlałaby – w sposób bardziej namacalny, sensualny, niż czysty zapis filmowy czy słowo mówione – konkretne przeżycie, czyjeś doświadczenie. Tym razem obraz rozpisany został na monitory wkomponowane w białą konstrukcję.
To osiem filmów współtworzących fragmentaryczną, nielinearną opowieść. Roztrzaskana i poskładana na nowo historia, deklamowana od początku i od końca, która dekonstruuje to, co pozostało w pamięci w momencie krytycznym.
Rytm instalacji wyznaczały pojawiające się na monitorach kolory rozbitej tęczy. Pozostałe obrazy wideo były czarno-białe, często odwrócone do góry nogami, zwolnione bądź przyspieszone. Bryły monitorów zawieszone zostały swobodnie w przestrzeni na wysokości 1,65 m – linii wzroku Irène.