Przekładał na polski między innymi Raymonda Roussela, Gertrudę Stein, Jamesa Schuylera i Williama S. Burroughsa i Elizabeth Bishop, a na angielski - wiersze i dramaty Grzegorza Wróblewskiego. Doktorant anglistyki Uniwersytetu Warszawskiego, sam przyznaje, że impulsem, który ukształtował go jako poetę, była lektura autorów amerykańskich. Mieszka w Warszawie.
Zdrodowski tworzy poezję erudycyjną, z wdziękiem żonglującą cytatami. W "Jesieni Zuzanny" w ramach poetyckiego eksperymentu pojawiają się fragmenty pisane po angielsku bądź po francusku, a nawet dwie wersje tego samego wiersza stanowiące różne mieszanki językowe. Julia Fiedorczuk twierdzi jednak, że pieczołowite rozszyfrowywanie erudycyjnego kodu nie jest konieczne, by czerpać przyjemność z lektury tych utworów:
"Prawie wszystko w 'Jesieni Zuzanny' jest swego rodzaju echem, cytatem, aluzją. Wyjaśnianie licznych intertekstualnych nawiązań, które są tu obecne, stanowiłoby z całą pewnością dobrą lekcję uważnego czytania, nie sądzę jednak, aby nasza przyjemność zależała od sukcesu w tym przedsięwzięciu. Autor porozrzucał w tekście najróżniejsze zagadki i chociaż czasami - kokieteryjnie - podrzuca nam klucz (otwarcie czyni to w wierszu 'The Business of Darkness, czyli jesień Zuzanny'), to przecież ów klucz pozostaje pogrzebany pod stertą pięknych słów."
Nie znaczy to jednak, że wszystko w tej książce dzieje się tylko i wyłącznie na poziomie literatury. Zdaniem Anny Kałuży:
"W 'Jesieni Zuzanny' Adam Zdrodowski opowiada o tym, jak bardzo można zaangażować się w życie i jak bardzo można zawieść się w nadziei na odwzajemnienie tej miłości".
Gdzie indziej ta sama krytyczka zwracała uwagę na nastrojowość, a nawet pewien sentymentalizm tej tu poezji:
"podmiot poddaje się halucynacjom o miastach, ale to, co do nas dochodzi, to przede wszystkim aura, nastrój, emocjonalno-psychiczny efekt przemyślanych kombinacji słów".
Zdrodowski skłonny jest nawet używać słów wydawałoby się poetycko skompromitowanych, pisząc o "miłości", "śnie" czy "śniegu". Nie rażą one jednak, gdyż widoczne na pierwszy rzut oka rygory formalne uniemożliwiają postrzeganie tej poezji jako kolejnej wersji naiwnego liryzmu. Równie "nieszkodliwe" okazują się także wiersze rytmiczne i rymowane, niekiedy przypominające wręcz piosenki, lecz zawsze obdarzone jakimś ironicznym podtekstem.
Pojawiająca się niekiedy piosenkowość nie stanowi bynajmniej przypadku. Zdrodowski jest bowiem miłośnikiem stałych form wiersza, takich jak sestyna (wymagająca kończenia wersów kolejnych strof tymi samymi słowami w określonej kolejności) czy pantum (wymagający powtarzania wersów w określonym porządku). Sam swoje zamiłowanie tłumaczy następująco:
"powracające słowa sestyn, czy powtarzające się linijki pantumów bądź vilanelli, działają hipnotyzująco".
Niekiedy autor sięga po rygory jeszcze ostrzejsze, wzorując się np. na Raymondzie Rousselu czy na dziełach grupy OuLiPo (Warsztatu Literatury Potencjalnej).
Często pojawia się w tej twórczości motyw podróży, bądź szerzej: odniesień geograficznych, takich jak nazwy miast. Poeta zdaje się upajać ich brzmieniem, ale przy bardziej wnikliwej lekturze geograficzna różnorodność okazuje się pozorem, a egzotyczna wyliczanka - kolejnym ostentacyjnym automatyzmem.
Za ważną właściwość swojej twórczości Zdrodowski uważa poczucie humoru, łagodzące melancholijny zasadniczo nastrój wierszy (widoczny choćby w nastrojowej ewokacji miejskiego świtu: "Windy, szyby niebieskie, ciężkie stemple snu"). Autorska ironia dotyczy również samego aktu tworzenia, jak w świetnym wierszu "No bo ja piszę":
"Kiedy miałem pięć lat zobaczyłem przyrodzenie taty / i bardzo się przestraszyłem / Dlatego piszę /Kiedy miałem sześć lat kombajn obciął mi nogi / Dlatego piszę."
Zaletę, którą krytycy chętnie przypisywali tej twórczości, stanowi lekkość. Julia Fiedorczuk nieco prowokacyjnie określiła te wiersze jako "śliczne". Można tę lekkość określać uczenie jako "ogólniejszą tendencję do sięgania po efekty kompromitujące wytwarzaną w wierszu powagę wyrafinowania, stylowości i kunsztu" (Anna Kałuża), lecz sam ton przytoczonego sformułowania zdaje się z ową lekkością kłócić. Jest to chyba właściwość niezbyt podatna na naukowe czy krytyczne definicje.
Twórczość
Poezja:
- "Przygody etc.", Biuro Literackie, Wrocław 2005.
- "Jesień Zuzanny", Biuro Literackie, Wrocław 2007.
Tłumaczenia:
- Rod Mengham, "Rokowania i potyczki" (wraz z Tadeuszem Pióro), Ars Cameralis Silesiae Superioris, Katowice 2007.
Omówienia:
- Anna Kałuża, "Bumerang. Szkice o polskiej poezji przełomu XX i XXI wieku", Biuro Literackie, Wrocław 2010.
- Jakub Winiarski, "Dwa suche liście", www.poewiki.org
Autor: Paweł Kozioł, czerwiec 2011