Ukończył liceum plastyczne w Warszawie. Po szkole średniej przez rok pracował w Studiu Miniatur Filmowych jako animator. W 1969 roku rozpoczął studia na wydziale operatorskim łódzkiej PWSFTviT. Był uczestnikiem awangardowej grupy Warsztat Formy Filmowej. Podczas studiów i tuż po ich ukończeniu zrealizował, zgodnie z obranym kierunkiem, jako operator kilka etiud i filmów krótko- i średniometrażowych. Jest autorem zdjęć m.in. do trzech filmów Andrzeja Barańskiego, filmu dokumentalnego Wojciecha Wiszniewskiego "Wanda Gościmińska-włókniarka" oraz pełnometrażowego filmu fabularnego Grzegorza Królikiewicza "Tańczący jastrząb".
Po uzyskaniu dyplomu w 1973 realizował, oparte przede wszystkim na animacji, filmy autorskie w Studiu Małych Form Filmowych Se-Ma-For w Łodzi. Dwa lata spędził w Wiedniu, na kontrakcie Filmu Polskiego, zajmując się przede wszystkim pracą dydaktyczną. W 1983 roku otrzymał Oscara za wyprodukowany w studiu Se-Ma-For film "Tango". Po tym wyróżnieniu zdecydował się pozostać w USA i tam powstawały jego następne filmy.
Rybczyński realizował filmy krótkometrażowe na taśmie wideo i wideoklipy na zamówienia stacji telewizyjnych. Od 1986 roku jego ulubioną techniką stało się wideo; system wysokiej rozdzielczości (High Definition - HD) umożliwia pracę nad filmem w integralnym związku z komputerem. W 1987 otworzył własne studio (Zbig Vision Studio) w Hoboken pod Nowym Jorkiem, gdzie produkował filmy w systemie HD. Zyskał ogromną popularność jako realizator wideoklipów muzycznych. W ciągu trzech lat powstało ich ok. 30. W ramach tego gatunku stworzył wideoklip do muzyki Johna Lennona (Imagine), uznawany za arcydzieło i często zaliczany ze względu na swój artyzm do gatunku filmowego. Studio w Hoboken produkowało także filmy reklamowe. Powstały tu jednak przede wszystkim najciekawsze dzieła Rybczyńskiego w systemie HD, "Schody", "Czwarty wymiar", "Orkiestra" i "Kafka". W tym czasie reżyser współpracował blisko z nieżyjącym już artystą malarzem Miłoszem Benedyktowiczem, korzystając z jego pomysłów scenograficznych. W 1992 roku zmuszony był zamknąć studio. Uciekając od komercji w sztukę bardziej ambitną, nie był w stanie utrzymać produkcji.
W latach 1994-2001 przebywał w Niemczech, pracując w międzynarodowym eksperymentalnym ośrodku filmowym w Berlinie (CBF - Centrum für Neue Bildgestaltung), którego był współtwórcą. Wykładał też w Akademii Sztuki Medialnej (Kunsthochschule für Medien) w Kolonii, Columbia University w Nowym Jorku, Yoshiba University of Art and Design w Tokio. W 2001 powrócił do USA, gdzie kontynuował prace nad nowymi programami komputerowymi dla potrzeb produkcji filmowej.
W roku 2008 PWSFTviT w Łodzi, macierzysta uczelnia Zbigniewa Rybczyńskiego, przyznała mu doktorat honoris causa.
W 2009 roku Zbigniew Rybczyński po latach pracy za granicą zdecydował się powrócić do Polski. Podjął się prowadzenia Szkoły Animacji 3D i Efektów Specjalnych - Drimagine utworzonej przy Wyższej Szkole Biznesu w Nowym Sączu. Prowadził też na terenie Wytwórni Filmów Fabularnych we Wrocławiu uczelnię o nazwie Wrocławskie Studia Technologii Wizualnych. Ośrodek zajmował się realizacją filmów i badaniami nad obrazem i kształcił specjalistów w dziedzinie multimediów.
Jak dotąd największym osiągnięciem Zbigniewa Rybczyńskiego jest uhonorowanie w 1983 filmu Tango nagrodą Amerykańskiej Akademii Filmowej - Oscarem w kategorii Najlepszy Krótkometrażowy Film Animowany, przyznanym za rok 1982. Był to, co warto podkreślić, pierwszy Oscar dla Polaka i polskiej produkcji filmowej.
Kwestionariusz Fahrenheita - Zbigniew Rybczyński from Culture.pl on Vimeo.
Rybczyński jest też laureatem innych prestiżowych nagród, m.in. Grand Prix w Oberhausen za film Nowa książka w 1976 i Tango w 1981 oraz "Srebrnego Lwa" dla najlepszego teledysku za Imagine w Cannes w 1987, a także Prix Italia za film Orkiestra w 1991. W Polsce w ostatnim czasie otrzymał medal Gloria Artis i przyznawaną za twórczość plastyczną Nagrodę im. Katarzyny Kobro.
Krytyka filmowa nazywa najczęściej Zbigniewa Rybczyńskiego współczesnym Mélièsem.
"Rybczyński - pisze Marcin Giżycki ("Projekt" 3/4 1987) - należy do linii potomków Mélièsa - filmowych rękodzielników, łączących w sobie niezwykłą wyobraźnię plastyczną z predyspozycjami wynalazczymi, konstrukcyjnymi i benedyktyńską cierpliwością."
Aleksander Jackiewicz w swojej książce "Latarnia czarnoksięska" nazwał filmy Mélièsa - w sensie jak najbardziej pozytywnym - prestidigitatorskimi; to samo można powiedzieć o pracach Rybczyńskiego. Często, jak w przypadku Georges'a Mélièsa, jego filmy także nazywa się spektaklami (Schody, Orkiestra, Kafka). Z twórcą z przełomu XIX i XX wieku, pionierem filmu fabularnego, łączy Rybczyńskiego ponadto skłonność do drwiny i autoironii. Sam Rybczyński zrobił ukłon w stronę twórcy Podróży na księżyc, sięgając po jego niezrealizowany scenariusz "Pojedynek".
Zbigniew Rybczyński, jak twierdził w wielu wywiadach, podjął studia operatorskie po to, by móc całkowicie samodzielnie realizować filmy autorskie. Nigdy swojej drogi twórczej nie widział we współpracy operatorskiej z innymi reżyserami. Jego prace operatorskie: etiudy studenckie wyreżyserowane przez przyjaciela, Andrzeja Barańskiego i nieco późniejsze były wstępem do własnych realizacji. Współpracował m.in. z Bogdanem Dziworskim, Wojciechem Wiszniewskim, Filipem Bajonem. O jedynej pełnometrażowej fabule, przy której pracował, Tańczącym jastrzębiu Grzegorza Królikiewicza z 1977 powiedział Rybczyński, że przy twórczym stosunku reżysera do kompozycji kadru był to wybór szczęśliwy.
Równolegle, od 1972 powstawały filmy autorskie Zbigniewa Rybczyńskiego, takie jak Kwadrat, Take Five i Plamuz, w których eksperymentował z formą. W tych wczesnych filmach duża jest rola dynamicznych, zmieniających się form abstrakcyjnych i zsynchronizowania obrazu plastycznego z muzyką. Zrealizowana w 1974 Zupa była pierwszym filmem, który zapowiadał dalszą konsekwentnie realizowaną w późniejszych filmach drogę twórczą Rybczyńskiego. W Zupie przedstawia zwykłe, codzienne czynności człowieka, ale widziane na sposób, którego zmysłami osiągnąć nie sposób.
"Dla Rybczyńskiego - pisał Michał Bielawski - od początku kariery eksperymentującego z techniką filmową, jednym z najważniejszych i zarazem najtrudniejszych zadań było takie odwzorowanie świata, aby widz uzyskał pełne wrażenie symultaniczności istnienia (określane często przez Zbiga mianem 'realizmu' ). Efekt ten osiągnął przez drobiazgowe, pracochłonne, niemal katorżnicze przeprowadzanie swych idei w praktyce realizacyjnej. (...)" ("Film & Tv. Kamera", 1/2004)
W wywiadzie udzielonym Tadeuszowi Sobolewskiemu autor Tanga odkrył swoje credo twórcze dotyczące tegoż sposobu pojmowania realizmu:
"Wymyślono film, aby zarejestrować świat. Ale zauważono, że gdy się nagra więcej klatek, a potem odtworzy je z normalną szybkością, zobaczymy świat w zwolnionym tempie. Kamera, która miała tylko odtwarzać rzeczywistość, zaczęła widzieć o wiele więcej niż my widzimy." (praca zbiorowa "Zbigniew Rybczyński. Podróżnik do krainy niemożliwości", Warszawa 2000)
Uważając ludzkie postrzeganie świata za ograniczone, relatywne, Rybczyński szuka sposobów, by znaleźć nowy punkt widzenia. Chce widzieć więcej, lepiej, inaczej, np. jak w filmie Nowa książka - kilka miejsc na raz, lub jak w Tangu - jedno miejsce w wielu czasach. Wciąga widza w grę z czasem i przestrzenią.
Zabieg polegający na podzieleniu ekranu na części, zastosowany w Nowej książce, nazwał Tadeusz Sobolewski "symultanicznością opowiadania". A Michał Bielawski "uprzestrzennieniem czasu".
"Właśnie poprzez rozszczepienie akcji filmu na dziewięć obrazów reżyserowi udało się osiągnąć efekt uprzestrzennienia czasu. Wydaje się bowiem, że jednym z jego celów pozostawało pochwycenie wymykającego się opisowi czasu i wemknięcie go w ramy celuloidu." (Michał Bielawski, "Film&Tv. Kamera", 1/2004)
Symultaniczność opowiadania, czy też uprzestrzennienie czasu Zbigniew Rybczyński spotęgował jeszcze w słynnej dwuminutowej reklamie towarzystwa ubezpieczeniowego GMF Group. Są to ilustrowane muzyką Michała Urbaniaka jednocześnie pokazane scenki z życia codziennego rodzin mieszkających w dwunastopiętrowym domu, gdzie każde piętro symbolizuje inny etap życia.
By realizować postawione sobie zadanie - gra z czasem i przestrzenią - reżyser nie potrzebuje sięgać po tematy wielkiej wagi, w jego filmach otrzymujemy swego rodzaju ćwiczenia z nowego postrzegania, przeprowadzone na przykładach zdarzeń błahych (Zupa, Nowa książka, Święto czy Tango). Anegdota w filmach Rybczyńskiego jest albo bardzo błaha, niemal żadna, jak w realizowanych w Polsce (dużym nakładem pracy, dysponując skromnymi możliwościami technicznymi) lub, jak w późniejszych, odwrotnie - skomplikowana jak wizja senna.
Rybczyńskiego fascynuje także tworzenie nowych światów, własnej rzeczywistości.
"Chcę, żeby człowiek patrzył na film, nie uważając tego za imitację świata" - powiedział we wspomnianym wywiadzie.
Wzory postaw to dla niego Walt Disney, który stworzył rzeczywistość rysunkowego świata, czy twórcy tacy, jak Chaplin i Lucas, "którzy nie imitowali rzeczywistości, lecz wzbogacili ją".
Buduje świat swoich filmów na sposób demiurgiczny. W kreacyjny sposób wykorzystuje archetypiczne motywy, utarte kalki, stosuje niekiedy pastisze znanych dzieł. Miłosz Benedyktowicz, artysta malarz współpracujący przez kilka lat ze Zbigniewem Rybczyńskim, powiedział o reżyserze:
"To co tworzy, jest właściwie manipulacją czasem i przestrzenią. Ani rzeczywistość, ani historia sztuki nie interesują go zbytnio w tym momencie: swobodnie czerpie z całego malarstwa według potrzeb." ("Co znaczy 'Orkiestra'. Dyskusja w Instytucie Sztuki PAN", "Kino" nr. 2/1991)
Zbigniew Rybczyński jest w swoich artystycznych zamierzeniach maksymalistą.
"Szczerze mówiąc - wyznawał Tadeuszowi Sobolewskiemu - byłoby wspaniale mieć taką technikę, żeby móc robić obrazy, całkiem dowolne sceny, dowolne pejzaże, dowolne dekoracje. Uwolnić się od rzeczywistości. Od tak zwanego realizmu, który realizmem wcale nie jest. Od realizmu sytuacji istniejącej tylko i wyłącznie w danym miejscu i czasie, bo rzeczywistość jest w nas, a nie w 'obiektywnym' świecie. Świat istnieje w naszej wyobraźni, w naszym doświadczeniu, we wspomnieniach, przypuszczeniach, obawach."
Jego fascynacja systemem HD, dla którego porzucił tradycyjną kamerę filmową, wzięła się z możliwości technicznych, jakie w tym sposobie filmowania dostrzegł. Dzięki niemu zaczął tworzyć nowe światy.
Techniczne możliwości systemu High Definition - wysokiej rozdzielczości umożliwiają pracę na taśmie wideo w integralnym związku z komputerem, co daje o wiele większe możliwości montażowe.
"Tradycyjny obraz filmowy - mówił w wywiadzie udzielonym w 1987 Marii Kornatowskiej - raz utrwalony na taśmie może podlegać niewielkim tylko modyfikacjom. Niesie ze sobą ograniczoną liczbę montażowych kombinacji. Elektronika umożliwia dokonywanie zmian w mikrostrukturze obrazu. Obraz elektroniczny można elektronicznie przetwarzać, kreując nową, nieistniejącą przed kamerą rzeczywistość. Można tworzyć nieistniejące scenerie, usuwać ludzi i przedmioty z kadru albo wprowadzać obiekty i osoby dokładnie w to miejsce na taśmie, które sobie wymarzyliśmy. Można wyczyniać najrozmaitsze cuda. Bawić się w czarodzieja."
Niekiedy na jeden obraz w filmie Rybczyńskiego składa się kilkadziesiąt elementów osobno fotografowanych, które mogą mieć dowolne skale, a ponadto pośród nich mogą poruszać się aktorzy.
"Zbudowałem maszynę produkującą ruchome obrazy - mówił reżyser Tadeuszowi Sobolewskiemu. - Przed obiektyw kamery dostarczam różnego rodzaju komponenty, np. ścianę. A maszyna buduje z tej ściany na przykład obraz pokoju."
Skomplikowaną sprawą jest ruch, rytm, powtarzalność. Dzięki urządzeniom, które sam skonstruował, może otrzymywać efekt płynących, czy obracających się przestrzeni (m.in. w filmach Manhattan, Waszyngton, Orkiestra).
Pasja konstruktorska nie opuszcza Zbigniewa Rybczyńskiego po dziś dzień.
"Realizacje, których podejmowałem się w ostatnich latach - mówił w 2008 roku wywiadzie - związane były z rozwijaniem technologii na potrzeby kina. Sprawiało to, że robiłem swoje filmy w trochę inny sposób, niż to się zazwyczaj robi. Każdy kolejny wideoklip lub reklama stanowiły rozwiązanie jakiegoś problemu technicznego. Pewne pomysły bardzo jasno istniały w mojej wyobraźni, ale nie mogłem ich zrealizować, bo ograniczała mnie technika. Więc zacząłem szukać odpowiednich narzędzi. Niejednokrotnie musiałem sam je konstruować. Trwało to w sumie prawie 20 lat." (wywiad Ireny Grucy-Rozbickiej, "Film&Tv. Kamera", 4/2008)
Zbigniew Rybczyński sięgnął po technikę nie po to, by jak większość ludzi uprościć sobie pracę. W amerykańskich filmach pracował równie ciężko, co przy "rękodzielniczym" Tangu, zatrudniając przy tym cały sztab pracowników. Dokonywał precyzyjnych obliczeń, poszukując nowej jakości. To, bez wątpienia, starannie przemyślana droga w dążeniu do nowego sposobu komponowania filmowych zdarzeń.
Próbując zdefiniować kierunek poszukiwań reżysera, Ryszard Ciarka napisał:
"We wszystkich filmach Rybczyńskiego materią animacji jest uprzednio zarejestrowana rzeczywistość. We wszystkich też filmach rozpatrywany jest jeden i ten sam problem: poszukiwanie odmiennych sposobów tworzenia filmowej narracji, próba przełamania rygoru montażu, sekwencyjności ujęć i planów na rzecz jednego planu-ujęcia." ("Zbigniew Rybczyński. Podróżnik do krainy niemożliwości")
Osiągnięć formalnych Rybczyńskiego podważyć nie sposób, analizy jego warsztatu filmowego w poświęconych mu artykułach wysuwają się na plan pierwszy, ale pytanie o treść jego filmów pozostaje przecież aktualne. Filmy Rybczyńskiego nie są jednoznaczne, a pytany o autointerpretację reżyser rzadko daje odpowiedź wyczerpującą. Motyw tematyczny, który wybija się w jego pracach, bywa zazwyczaj nazywany "podróżą przez życie", "refleksją nad losem człowieczym", czyli nad banalnością i nieuchronnością wszystkich zdarzeń pomiędzy narodzinami a śmiercią i nieuchronnością samej śmierci. Czy można to pogodzić z wszystkimi prestidigitatorskimi, technicznymi sztuczkami, z jakimi w przypadku tej twórczości mamy do czynienia? Sztuka Rybczyńskiego te sprzeczności skutecznie niweluje.
Krystyna Janicka napisała o filmach Rybczyńskiego, że to
"sztuka ekskluzywna, wyjątkowo piękna - i jednocześnie ludyczna, bez zadęć i grymasów (...) przez cały czas to zabawa i żart, nawet jeśli gdzieś pod spodem można wyczuć mówienie serio. Coś jakby wstęga Möbiusa, z której autor robi płonące cyrkowe koło, przez które skaczą lwy." ("Leżąc plackiem przed Rybczyńskim", "Film" nr 1/1991
Byłoby krzywdą dla Zbigniewa Rybczyńskiego widzieć w jego twórczości jedynie techniczne eksperymenty, sam reżyser unika w wywiadach tematów o egzystencjalnych głębiach i metafizyce. Z tonu odpowiedzi nietrudno odgadnąć, że rażą go po prostu utarte sformułowania rodem ze szkolnych wypracowań, jak "człowieczy los", "dramat ludzkiej egzystencji" i tym podobne, co nie znaczy, że temat sam w sobie dla niego nie istnieje.
W cytowanej już wielokrotnie książce jest takie wspomnienie Bogdana Dziworskiego o rozmowie z Rybczyńskim:
"czy ty wiesz, ile życie ludzkie sekund trwa, ja mówię - nie wiem, a Zbyszek, że no, średnio, ileś tam bilionów, następnie powiedział - słuchaj, wiesz, ile ja już przeżyłem i zaczął liczyć, ile bilionów sekund już ma za sobą i w połowie tej sumy usnął... Cały Zbyszek!"
Po powrocie do kraju publiczność dzięki organizowanym retrospektywom twórczości Zbigniewa Rybczyńskiego ma okazję do przypominania sobie jego dokonań. Obok entuzjastycznych opinii w ostatnim okresie pojawiły się także głosy krytycznego zniecierpliwienia.
"Rybczyński zapędził się w ślepy zaułek, stawiając na techniczną perfekcję - pisała krytyk sztuki Monika Małkowska. - Wydatkował nadmiar energii na przygotowania, budowę studia, maszynerię, kalkulacje. Zapomniał, że w sztuce nie liczy się metoda, lecz wynik. A on chciał efekt wyliczyć w komputerze. Dlatego zapadł na twórczą niemoc." ("Rzeczpospolita", 8.02.2009)
Od wielu lat Zbigniew Rybczyński nie zrealizował filmu. Ostatnim był Kafka z 1992 roku, zapowiada jednak, że nowy film powstanie. Artysta zapowiada pełnometrażowy film dokumentalny, nad którym pracuje z reporterem i pisarzem Elim Barburem. Rzecz dotyczyć ma wspólnej historii Polaków i Żydów.
"To rodzaj podróży w czasie po żydowskiej historii. Czyli kolejne wyzwanie techniczne, ale też temat, który fascynował mnie od dawna" - mówił w jednym z ostatnich wywiadów (wyw. Paweł T. Felis, "Gazeta Wyborcza" 18.01.2009).
Filmografia:
Filmy autorskie: reżyseria, scenariusz, zdjęcia:
- 1972 - Take Five
- 1973 - Kwadrat
- 1973 - Plamuz (nagrody: 1985 - MFF Muzycznych "Jazz Film Saloon" Wrocław, I Nagroda w kategorii filmów muzycznych)
- 1974 - Zupa. Człowiek budzi się ze snu i zaczyna dzień przed wyjściem do pracy. Surrealistyczny sen przechodzi w upiorną jawę. Upiorną, bo pokazaną w sposób szczególny, z nietypowego punktu widzenia, jak mycie zębów widziane od środka jamy ustnej. Inne i dziwne są także kolory, nie takie, jakimi widzi je ludzki zmysł wzroku. Rzeczy są wyolbrzymione jak pod lupą, odrażające. Są symbolicznym obrazem równie przytłaczającej codzienności.
(Nagrody: 1975 - Międzynarodowy Festiwal Filmów Animowanych, Kraków, Nagroda Główna "Srebrny Smok"; 1978 - MFF, Chicago, Golden Badge - Złota Rozeta)
- 1975 - Nowa książka (zdjęcia wspólnie z Jerzym Zielińskim). Film opowiada prostą historyjkę o człowieku (mężczyzna w czerwonym płaszczu i kapeluszu), który wychodzi z domu, by załatwić coś w urzędzie. Jedzie autobusem, po drodze zachodzi do księgarni, kupuje książkę, urząd zastaje zamknięty (wraca do urzędu trzykrotnie), spotyka znajomą i razem z nią na chwilę wchodzi do kawiarni. Wreszcie wraca do swojego mieszkania. Eksperyment Rybczyńskiego polega na rozbiciu ekranu na 9 części, tak że widz przez cały czas obserwuje wszystkie 9, kluczowych dla tej historii, punktów miasta. Także wtedy, gdy nie ma w nich głównego bohatera, człowieka w czerwonym płaszczu. We wszystkich tych miejscach pod jego nieobecność też toczą się jakieś inne akcje. Np. dziewczyna, która też jechała autobusem, potem wdaje się w kłótnię z robotnikami budowlanymi, którzy ochlapali ją farbą, znajduje wsparcie u przypadkowo spotkanego żołnierza i po chwili odchodzą razem. Widzimy też poszczególne zdarzenia dotyczące innych osób.
(Nagrody: 1976 - MFFK, Oberhausen, Nagroda Główna; Ogólnopolski FFK, Kraków, Nagroda Główna; 1977 - MFFK, Huesca, Wyróżnienie; MFFD, Melbourne, III Nagroda)
- 1975 - Oj, nie mogę się zatrzymać. Film opowiada o jakimś monstrum, które poruszając się z ogromną szybkością, pożera wszystko, co napotka na drodze, ludzi, zwierzęta, samochody, budynki. Przyspieszenie rośnie z minuty na minutę, "obiekty" wpadają w paszczę potwora w szaleńczym tempie. Masakrę tę obserwujemy z wykorzystaniem tzw. subiektywnej kamery, z punktu widzenia żarłocznego potwora. Samego "pożeracza" więc nie widzimy.
- 1976 - Lokomotywa (na podstawie wiersza Lokomotywa Juliana Tuwima). Film z użyciem klasycznej animacji rysunkowej i zdjęć kombinowanych. Ilustruje wiersz Tuwima wzbogacając historyjkę o żartobliwe dodatki. (Nagrody: 1977 - Festiwal Filmów dla Dzieci, Poznań, "Brązowe Koziołki" )
- 1976 - Święto. Dzień świąteczny. W domu na przedmieściu lub w małym miasteczku. Mieszkańców domu odwiedza dalsza rodzina. Tematem są nudne rytualne czynności ludzi, pozbawione znaczenia i sensu, sprowadzone do pustych gestów, odarte z wszelkiej urody. Zdjęcia jak w filmie dokumentalnym, poddane jednak obróbce kolorystycznej. Mechaniczność czynności podkreśla ich powtarzanie przez kilkakrotne, rytmiczne cofanie taśmy w wybranych sytuacjach. Np. w scenie pocałunków i uścisków na pożegnanie i powitanie.
(Nagrody: 1977 - Przegląd Filmów Krótkich DKF "Zygzakiem", Warszawa, Nagroda Publiczności)
- 1976 - Weg zum Nachbarn (Droga do sąsiada). Zrealizowany w Austrii (pierwotna wersja nieco różniąca się od wersji polskiej zatytułowanej Piątek - Sobota). Podczas gdy mężczyzna, bohater filmu przysnął pod drogowskazem, świat - dosłownie - stanął do góry nogami, po czym powrócił na swoje miejsce. Jedynie drogowskaz pozostał odwrócony.
- 1977 - Piątek - Sobota polska wersja Weg zum Nachbarn.
- 1979 - Mein Fenster (Moje okno), zrealizowany w Austrii.
- 1980 - Media. W filmie mieszają się trzy rzeczywistości z ekranu telewizyjnego, z ekranu stołu montażowego i pomieszczenia, w którym się znajdują. "Tytuł sugerowałby - napisał Marcin Giżycki - że autorowi chodziło o coś więcej niż o grę iluzji: o pokazanie, że rzeczywistość mediów tylko pozornie jest odbiciem realności, faktycznie dokonują one zawsze jakiejś manipulacji naszą świadomością." ("Projekt", 3-4 1987)
- 1980 - Sceny narciarskie z Franzem Klammerem - wspólnie z Bogdanem Dziworskim. Impresja filmowa o austriackim narciarzu (bez dialogów).
- 1980 - Tango. Akcja, a właściwie akcje, zamykają się w przechodnim pokoju. Początkowo pusty pokój zaludnia się kolejnymi osobami. Drobnych akcji przybywa stopniowo. Do pokoju wpada piłka, chłopiec wchodzi przez otwarte okna by ja wziąć. Potem pojawiają się inne postacie, wykonują proste czynności, np. kobieta przewija dziecko, inna ubiera się, mężczyzna przy stole je zupę, inny kładzie na szafie paczkę, ktoś inny po chwili ją kradnie itd. Czynności tych osób powtarzają się wiele razy, rytmicznie, zgodnie z rytmem tanga. Odbywają się jednocześnie, w kulminacyjnym momencie w pokoju przebywa podobno ok. 30 postaci. Drogi, jakie one przebywają, wykonując swoje czynności, nigdy się nie krzyżują - jest to efekt żmudnych obliczeń reżysera i benedyktyńskiej pracy. Zakładając, że postaci filmu pojawiają się na ekranie w tym samym momencie i mijają się, nie dostrzegając wzajemnie, film interpretowano jako symboliczną opowieść o alienacji (a nawet o ciasnocie mieszkaniowej w PRL!). Zważywszy zainteresowania czasem i przestrzenią Zbigniewa Rybczyńskiego, słuszniej chyba jest widzieć w Tangu próbę pokazania w jednym miejscu wielu czasów - widzimy tu jednocześnie bohaterów, którzy przebywali w pokoju w różnych czasach. ("Pamięć pokoju po jego lokatorach" - jak napisał Ryszard Ciarka).
(Ważniejsze nagrody: 1981 - OFFK Kraków, Nagroda Główna "Brązowy Lajkonik"; MFFF Oberhausen, Grand Prix, Nagroda FIPRESCI - ex aequo; MFFF Huesca, Nagroda Specjalna Jury i Nagroda Publiczności; MFFF Annency, Grand Prix i Nagroda Publiczności; 1983 - OSCAR za rok 1982 przyznany za Najlepszy Krótkometrażowy Film Animowany).
- 1981 - Wdech-Wydech wspólnie z Bogdanem Dziworskim. Zabawny film o pacjentach w uzdrowisku.
- 1984 - The Day Before (Dzień przed) - wideo.
- 1984 - The Discret Charm of Diplomacy (Dyskretny urok dyplomacji) - wideo.
- 1987 - Steps (Schody) - wideo. Rybczyński wprowadza postaci współczesnych amerykańskich turystów w sekwencje słynnych odeskich schodów Pancernika Potiomkina Eisensteina. Złudzenie zlania się dwu filmowych światów jest nieodparte. Turyści pojawiają się pośród postaci Eisensteina, jakby zwiedzali tamten czarno-biały film, wplątują się między postaci. Jeden z nich nawet, jak to turysta, filmuje makabryczne sceny eisensteinowskie. "W zależności od aspektu, który najsilniej zwróci w danym momencie naszą uwagę - pisał o filmie Marek Hendrykowski - można go czytać na trzy różne sposoby: jako filmową science fiction ery technotronicznej, jako happening z elementami dreszczowca, bądź też jako przenikliwą satyrę społeczno-polityczną."
(Nagrody: 1987 - Nagroda ITS Monitor Awards; MFF Rio, Nagroda Specjalna, 1989 - Mediolan, Premio Internazionale Leonardo, za wkład do sztuki wideo)
- 1988 - The Fourth Dimension (Czwarty wymiar) - wideo.
- 1988 - The Duel (Pojedynek) - system HD (według scenariusza G. Mélièsa).
- 1988 - Fluff (Puszek) - system HD.
- 1990 - L'orchestre (Orkiestra) - system HD. Oniryczne dzieło pełne odwołań kulturowych. Podzielone na kilka sekwencji, ilustrowanych znanymi utworami muzyki poważnej. Jak wiele innych filmów Rybczyńskiego powtarza symboliczny schemat życia ludzkiego. Na początku i na końcu pojawia się karawan. Strumień przepływających w filmie obrazów podporządkowany jest symbolicznym znaczeniom. "Sposób przedstawienia losu człowieka - mówił Tadeusz Sobolewski w dyskusji w Instytucie Sztuki PAN - jako całości, w jednym obrazie, nasuwa na myśl alegorie średniowieczne, czy renesansowe."
(Ważniejsze nagrody: 1990 - MFF Elektronicznych, Tokio-Montreuex, Nagroda Specjalna, Nagroda EMMY za wybitne osiągnięcia w dziedzinie efektów specjalnych, Prix Italia; 1991 - A.V.A. Festiwal, Tokio, Grand Prix)
- 1991 - Manhattan - system HD.
- 1991 - Washington - system HD.
- 1992 - Kafka - system HD. W eksplikacji reżyserskiej do filmu pisał Rybczyński, że to film "labirynt", w którym utwory Kafki ze sobą sąsiadują. Postaci z poszczególnych utworów przechodzą jedna w drugą, a wszystkie zarazem są Franzem Kafką. Bohaterowie prozy przekształcają się w osoby z biografii Kafki. Wszystko zamknięte jest w paru wnętrzach, które na oczach widza się przekształcają.
(Nagrody: 1992 - MFF Elektronicznych, Tokio-Montreuex, Nagroda Specjalna).
- 2006 - Wiersz na Manhattanie - film dokumentalny. Wokalistka Urszula Dudziak recytuje i komentuje wiersz Adama Zagajewskiego Spróbuj opiewać okaleczony świat poświęcony tragedii nowojorczyków, jaką był zamach terrorystyczny z 11 września 2001 roku.
Prace operatorskie:
- 1970 - Kręte ścieżki etiuda (reż. Andrzej Barański).
- 1971 - Dzień pracy etiuda (reż. Andrzej Barański).
- 1971 - Kręgle etiuda (reż. Tadeusz Pałka).
- 1972 - Podanie etiuda (reż. Andrzej Barański).
- 1974 - Kronika fabryki fajansu film dokumentalny (reż. Andrzej Papuziński).
- 1974 - Żelazny garnek (reż. Wadim Berestowski).
- 1974 - Rozmowa film fabularny tv (reż. Piotr Andrejew).
- 1975 - Wanda Gościmińska - włókniarka film dokumentalny (reż. Wojciech Wiszniewski).
- 1975 - Po omacku (wraz z Jerzym Zielińskim i Zbigniewem Wichłaczem; reż. Piotr Andrejew).
- 1976 - Wideokaseta (reż. Filip Bajon).
Ponadto:
Zbigniew Rybczyński jest autorem wielu teledysków. W tym najsłynniejszego Imagine (1986) do muzyki Johna Lennona (nagrody: 1987 - MFF, Rio de Janeiro, Nagroda Specjalna; MFF Cannes, "Srebrny Lew" za najlepszy teledysk) oraz m.in. teledysków dla Art of Noise, Chucka Mangione, I Am Siam, Yoko Ono, Micka Jaggera, Lady Pank.Jest autorem filmów reklamowych, m.in. GMF Group (1989).
Zbigniew Rybczyński jest też bohaterem filmów dokumentalnych Zbig (2000) w reżyserii Natalii Korynckiej-Gruz i Tango - Oscar dla animacji (2001) w reżyserii Artura Więcka "Barona".
Autor: Ewa Nawój, marzec 2004; aktualizacja: grudzień 2010.