Wiktor Rubin urodził się w 1978 w Siedlcach. Ukończył socjologię na Uniwersytecie Jagiellońskim i reżyserię w krakowskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. Studiował także filozofię. Trzykrotnie był stypendystą Ministra Edukacji Narodowej, otrzymał również stypendium Estreichera.
Zanim rozpoczął samodzielną pracę reżyserską był asystentem Krystiana Lupy, Mikołaja Grabowskiego i Pawła Miśkiewicza. W ramach dyplomu reżyserskiego pod opieką Grabowskiego przygotował I akt "Niepoprawnych" wg Fantazego Juliusza Słowackiego (PWST Kraków, 2004).
Eseje o przenikaniu popkultury do naszego życia
W 2006 roku na scenie szczecińskiego Teatru Krypta zrealizował spektakl "Mojo Mickybo" Owena McCafferty'ego o przyjaźni między dwoma chłopcami, rozgrywający się w latach 70. w Irlandii Północnej. Jednak w tym kameralnym, aktorskim przedstawieniu konflikty społeczne w Belfaście były tylko tłem. Uwaga widzów skupiona była na doskonałej grze dwójki aktorów (Grzegorz Falkowski, Paweł Niczewski), którzy wcielili się w postaci chłopców i jeszcze kilkunastu innych bohaterów. Wiktor Rubin w swoim debiucie pokazał żywy, autentyczny i wzruszający teatr budowany z najprostszych sytuacji, obywający się bez scenografii i rekwizytów. W tym samym roku pracował również w Teatrze Polskim w Bydgoszczy nad "Tramwajem zwanym pożądaniem" Tennessee Williamsa. Aktorzy w bydgoskim spektaklu grali z dystansem i pokazując swoje postaci, a nie wcielając się w role, odwoływali się do słynnej metody aktorskiej – "efektu obcości" Bertolta Brechta. W spektaklu roiło się od cytatów i zapożyczeń komentujących współczesność, w której pragnie prezentować się, zgodnie z nakazem doskonałości, człowiek; człowiek rozbity, samotny, pozbawiony tożsamości. Joanna Derkaczew pisała po premierze w "Gazecie Wyborczej":
Posklejany z cytatów spektakl Wiktora Rubina to fascynujący sceniczny esej o przenikaniu popkultury do naszego życia.
Był to pierwszy spektakl przygotowany wspólnie z dramaturgiem Bartoszem Frąckowiakiem, z którym Rubin współpracował przy kolejnych projektach. W 2007 roku reżyser mówił w wywiadzie dla trójmiejskiej "Gazety Wyborczej":
Istotny jest także nowy w polskim teatrze sposób pracy, jaki z Bartkiem Frąckowiakiem wprowadzamy. Przez miesiąc pracujemy sami nad tekstem i koncepcją widowiska, przychodzimy w efekcie do aktorów nieźle przygotowani. Dramaturg i kompozytor są obecni na wszystkich próbach. Dlatego mam poczucie, że spektakl powstaje na zasadzie ścierania się różnych idei, pomysłów, wizji. Chciałbym podkreślić też czynną rolę aktorów w procesie budowania spektaklu. Jest to, jak sądzę, konfrontacyjny model pracy. Nie wciskamy sobie kitów. Nie obywa się też bez konfliktów.
Kolejny projekt Rubina i Frąckowiaka to rzecz o przemocy – "Terrordrom Breslau" z Teatru Polskiego we Wrocławiu (2006). Przedstawienie na motywach powieści Tima Staffela to historia początkowo anonimowego V, który rozrzucając ulotki, wzywa ludzi do buntu. Wkrótce zostaje zauważony i wykorzystany przez władzę i media. Tytułowy Terrordrom to specjalnie wyznaczona strefa miejska, w której usankcjonowano bezprawie. Relacje z Terrordromu na żywo transmituje telewizja. W teatralnym political fiction Rubina aktorzy próbowali angażować publiczność, która była filmowana, czy brana na cel. Wszystko po to, by podkreślić zagrożenia płynące z działania mediów i polityków, którzy niejednokrotnie posuwają się do groźnej manipulacji. Innym ważnym tematem spektaklu był problem banalizacji zła przez media. Nad manipulacją w innym wymiarze, tym bezpośrednim, międzyludzkim i indywidualnym Wiktor Rubin zastanawiał się w spektaklu "Drugie zabicie psa" wg Marka Hłaski zrealizowanym w bydgoskim Teatrze Polskim (2007). Pod lupą znalazły się ludzkie uczucia i emocje. Reżyser stawiał tu również problem manipulacji przez sztukę.
Z kolei "Lilla Weneda" Juliusza Słowackiego zrealizowana w gdańskim Teatrze Wybrzeże (2007) miała być próbą pokazania współczesnego życia duchowego w Polsce, stawiała zagadnienia dzisiejszej definicji narodu, a także przemocy symbolicznej, której podlegamy np. przyjmując i hołdując podziałowi na Polskę solidarną i liberalną. Po premierze większość recenzentów zarzucała, że ciekawej refleksji intelektualnej nie udało się realizatorom przełożyć na język teatru. Joanna Derkaczew pisała dla "Wyborczej":
Tym razem zaplecze intelektualne pożarło jednak spektakl.
Mirosław Baran notował z kolei, również w "Wyborczej":
"Lilla Weneda" reżysera Wiktora Rubina i dramaturga Bartosza Frąckowiaka przypomina misterne, intelektualne puzzle. (...) Całość przypomina raczej dyskusję intelektualistów w studiu TVP Kultura, a nie żywy teatr. I to pomimo ciekawej scenografii, interesujących rozwiązań inscenizacyjnych i dobrego aktorstwa.
W ostatnich spektaklach Rubin wspólnie z Frąckowiakiem nadal szli tropem refleksji kulturoznawczej i antropologicznej. "Przebudzenie wiosny" Franka Wedekinda z Teatru Polskiego w Bydgoszczy (2007) opowiada o kalekiej inicjacji w dorosłość i seksualność i próbuje zdiagnozować wpływ kultury i narzucanych wzorców na kształtowanie się młodej osobowości. Twórcy podjęli się również scenicznej adaptacji jednej z najbardziej kontrowersyjnych współczesnych powieści "Cząstek elementarnych" Michela Houellebecqa (Teatr Polski we Wrocławiu, 2008) - przejmującego zapisu o duchowym krachu cywilizacji wypełnionej bezbrzeżnym, ale opisanym przez autora chłodno i cynicznie, ludzkim cierpieniem. Nad kolejnym spektaklem na scenie wrocławskiego Teatru Polskiego - adaptacją "Lalki" Bolesława Prusa (2008) Rubin współpracował z Jolantą Janiczak. Fabuła powieści została poszatkowana i dopełniona innymi, komentującymi ją tekstami zaczerpniętymi m.in. ze "Strachu" Jana Tomasza Grossa, "Dziadów" Adama Mickiewicza, "Szewców" Witkacego, "Traktatu o manekinach" Brunona Schulza. Klasyczny tekst posłużył reżyserowi do analizy współczesnej Polski, opowiadał o rozpadzie tożsamości Wokulskiego. Jacek Cieślak pisał w "Rzeczpospolitej":
Spektakl jest kubłem zimnej wody na polskie głowy. Reżyser pokazuje, kim staliśmy się 20 lat po przełomie. Jesteśmy skansenem albo pawiem Europy. Ciągle popadamy w skrajności. Brakuje złotego środka.
Krytyka społeczeństwa? Ta postawa jest mi bliska
Rubin proponuje teatr postdramatyczny, który opiera się na specjalnie przygotowywanych scenariuszach. Mocno ingeruje i dekomponuje wyjściowy tekst, uzupełniając go współczesnymi komentarzami i odniesieniami. Często reżyser tak projektuje spektakl, aby zaangażować publiczność, zmusić ją, m.in. poprzez działania aktora, do zajęcia krytycznego stanowiska. Jak deklarował (cyt. za artpapier.pl 2007, nr 85):
Wolę zdecydowanie termin teatr krytyczny. To jest rodzaj mojego manifestu, odwołujący się do przełomu krytycznego, jaki dokonał się w latach 90. w sztukach plastycznych. Myślę o grupie artystów z pracowni Grzegorza Kowalskiego. Prace Kozyry, Żmijewskiego, Górnej przestały produkować piękno i zerwały z estetyzmem. Dla tych twórców najważniejsza była problematyka społeczna, poruszająca m.in. takie tematy jak przemoc, opresja, feminizm, nierówne traktowanie osób niepełnosprawnych. Poruszali je często w sposób dla społeczeństwa drastyczny. Ich postulatem było zerwanie z automatyzmem odbioru, gra z naszymi przyzwyczajeniami. Zainspirowany pracami tych właśnie autorów jestem skłonny twierdzić, że uprawiam teatr krytyczny. Bo funkcją sztuki – jak mówił Lutosławski – jest krytykowanie społeczeństwa. I ta postawa jest mi w jakiś sposób bliska. A w swoim dążeniu do doskonałości staram się w moich spektaklach nie zapominać o istnieniu trzech najważniejszych poziomów – osobistym, społecznym i metafizycznym. Ten ostatni zaczął mnie interesować niedawno.
Od 2007 roku Wiktor Rubin współpracuje z dramatopisarką Jolantą Janiczak, która odpowiada m.in. za adaptację tekstu i opracowanie dramaturgiczne opisanego wyżej spektaklu: "Drugie zabicia psa" Marka Hłaski w Teatrze Polskim w Bydgoszczy, "Cząstek elementarnych" Michela Houellebecqua we wrocławskim Polskim, a także "Orgii" Piera Paolo Pasoliniego w gdańskim Teatrze Wybrzeże.
Rubin wyreżyserował też dramaty autorstwa Jolanty Janiczak, w tym m.in. głośną "Joannę szaloną: Królową” prezentowaną na Warszawskich Spotkaniach Teatralnych - teatralną historię kastylijskiej królowej, która spędziła pięćdziesiąt lat w twierdzy Tordesillas, odcięta od świata zewnętrznego, a przede wszystkim od swej korony, która była przedmiotem walki pomiędzy jej ojcem Ferdynandem Katolickim, jej mężem Filipem Pięknym, i synem Karolem V. Janiczak mówiła:
W moim przekonaniu, sztuka może jedynie stawiać pytania, wydobywać problemy – w taki też sposób pisałam tekst: bez tezy, bez założenia, bez odpowiedzi.