Pierwsze próby projekcji Wodiczko przeprowadzał w Toronto w latach 1981–1983 (metro, ściany budynków), badając możliwości techniczne, często integralnie łącząc je ze swymi wystawami. Szybko nabrały jednak metaforycznych i dosłownych znaczeń, a artysta wybierał bardziej newralgiczne miejsca w tkance miasta. Za przełomową uznaje się projekcję na Sądzie Federalnym w Londynie, gdzie na części budynku, w której znajdują się cele aresztantów, rzutował obraz dłoni zaciśniętych na stalowych prętach (motyw gestu rąk będzie potem powracał w wielu projekcjach).
W 1984 roku na budynku AT&T na Manhattanie, na wysokości 40. piętra artysta wyświetlił wizerunek olbrzymiej otwartej dłoni. Była to ręka Ronalda Reagana, w "geście zaprzysiężenia do serca budowli", jakby amerykański prezydent składał przysięgę lojalności elicie finansjery. Wielkiej polityki dotykała również projekcja na Łuku Pamięci Żołnierzy i Marynarzy w tym samym roku, w czasie trwania rozmów pokojowych między Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim. Na pomniku Wodiczko stworzył symboliczny obraz wyścigu zbrojeń – amerykańskie i radzieckie pociski połączył łańcuchem i kłódką.
W 1985 roku w Londynie poparł grupę pikietującą przed Ambasadą RPA przeciwko apartheidowi swą projekcją na Kolumnie Nelsona na Trafalgar Square oraz na tympanonie samej ambasady. Rok później w Bostonie upomniał się o los bezdomnych, wyświetlając ich fotografie, na Civil War Memorial. W tym samym roku wykorzystał 47. rocznicę hitlerowskiej napaści na Polskę, by skomentować aktualną sytuację w kraju – na kopię pomnika Colleoniego na dziedzińcu Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie rzutował obraz czołgu (podstawa pomnika), szkieletu konia (koń) oraz pałkę milicyjną (w miejscu oryginalnej broni). Dodatkowo jeździec miał na ręku opaskę ze swastyką. Apokaliptycznego jeźdźca odczytywano jako przestrogę dla Polski.
Projekcje Wodiczki, jak ta na Ambasadzie RPA w Londynie, często odnoszą się bezpośrednio do funkcji budynku. Na ścianach Allegheny County Memorial Hall w Pittsburghu, budynku który jest jednocześnie miejscem koncertów i skarbcem pamiątek militarnych, artysta stworzył współczesną wersję tańca śmierci - obraz trupiej ręki grającej na fortepianie. Podczas "The Border Projection" (1988), jednocześnie w San Diego w Stanach Zjednoczonych oraz Tijuanie w Meksyku, Wodiczko naświetlił problem nielegalnej imigracji, ale także niechlubne dziedzictwo hiszpańskiej przeszłości meksykańskiego miasta.
Niejednokrotnie działania artysty dotyczyły aktualnych wydarzeń, np. wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych w 1988 roku. Tuż przed nimi na ściany Hirshorn Museum w Waszyngtonie Wodiczko wyświetlił dłonie trzymające rewolwer i świecę oraz rząd mikrofonów. Sam artysta tłumaczył:
Myślę tu o polityce w czasie tych wyborów; przypomina ona coraz bardziej powieść kryminalną. Na przykład George Bush - kandydat na prezydenta z ramienia republikanów, z jednej strony jest za karą śmierci, z drugiej przeciw aborcji, raz mówi o tysiącu świateł, a potem jest zwolennikiem silnej polityki militarystycznej. Media i mikrofony także mogą być bronią.
Do aktualnej sytuacji w Europie Środkowej u progu transformacji odnosiła się z kolei zamiana berlińskiego pomnika Lenina w handlarza z Polski zaopatrzonego w wózek z tanim sprzętem elektronicznym (1990). W tym samym roku w Jerozolimie Wodiczko dotknął problemu emigracji Żydów ze Związku Radzieckiego do Izraela, jednocześnie podejmując szerszy problem współczesnego nomadyzmu ("A New Necessity", 1990).
Gdy w projekcjach Wodiczki pojawił się dźwięk, artysta oddał głos poszkodowanym i ofiarom. W 1996 roku ożywił Wieżę Ratuszową w Krakowie głosem polskich Innych: narkomanów, homoseksualistów, bezdomnych, zarażonych wirusem HIV, na sam budynek rzutując jedynie gesty ich rąk. W 54. rocznicę zrzucenia bomby atomowej na Hiroszimę, w 1999 roku, przygotował analogiczną projekcję na upamiętniającym tragedię pomniku, z nagraniami ofiar wybuchu – pierwszego i drugiego pokolenia. W 2001 roku w Tijuanie po raz pierwszy uczestnicy występowali na żywo. Na budynek El Centro Cultural, o charakterystycznej kulistej kopule, rzutowane były ich twarze, dzięki użyciu specjalnej, montowanej na głowie kamerze. Kobiety opowiadały o wykorzystaniu seksualnym, przemocy, wyzysku w pracy. Kilka lat później podobnie ożywiony został budynek warszawskiej Zachęty. W miejscu pilastrów na fasadzie budynku pojawiły się żywe kariatydy – kobiety prowadzące dialog o swych ciężkich przeżyciach.
W ostatnich latach Wodiczko dokonał m.in. ożywienia pomnika Adama Mickiewicza w Warszawie (2008) w czterdziestą rocznicę wydarzeń Marca 1968. Z kolei w Stanach Zjednoczonych skupił się na problemach weteranów wojennych z Iraku oraz irackiej ludności cywilnej. W pomieszczeniu Institute of Contemporary Art w Bostonie stworzył rodzaj echosfery, w której dźwięki codzienności przerywane są odgłosami wojny i zniszczeń. Praca powstała w wyniku spotkań i rozmów z żołnierzami, lekarzami i irackimi uchodźcami.
W 2009 roku Krzysztof Wodiczko reprezentował Polskę na 53. Biennale Sztuki w Wenecji ("Goście"). Widzowie oglądali sceny wewnątrz budynku, gdzie artysta rzutował ściany pawilonu wirtualne okna, myte "od zewnątrz" przez imigrantów. Sceny przedstawiały ludzi, którzy podczas pracy rozmawiają, odpoczywają, czekają na kolejne zadania i wymieniają między sobą uwagi o swojej trudnej sytuacji egzystencjalnej – bezrobociu, problemach z zalegalizowaniem pobytu. Lekkie rozmycie obrazu zmniejszało czytelność scen za mlecznym szkłem. Wodiczko zabawił się widocznością imigrantów, ludzi "znajdujących się w zasięgu ręki", a jednocześnie "po drugiej stronie". To odniesienie do ich ambiwalentnego statusu, ich niewidzialności społecznej. Obie strony doświadczają niezdolności do pokonania dzielącej je luki. Odwiedzający Biennale również byli "gośćmi", o czym przypominają imigranci próbujący od czasu do czasu zajrzeć do środka.
Weterani wojenni
W 2005 r. W Galerie Lelong w Nowym Jorku otworzyła się duża indywidualna wystawa Krzysztofa Wodiczko zatytułowana "If You See Something..." ("Jeśli coś zobaczysz..." – tłum. HSz). Na ścianach galerii wyświetlane były obrazy oszronionych okien, za którymi ludzie opowiadali i wymieniali się różnymi historiami, z których każda rozwijała się w przekonujące świadectwo nadużywania władzy. W jednej z opowieści młody mężczyzna był bity przez władze, mimo poddania się i zaprzestania protestów. W innej członkowie rodziny oskarżonego terrorysty proszą o jego uwolnienie, twierdząc, iż został on zmuszony do przyznania się do winy. Zestawienie naładowanych emocjonalne i żywych narracji z ciemną przestrzenią galerii i dwuznacznymi obrazami poruszających się za oknami postaci sprawiło, że zatarły się różnice między "nimi" a "nami", między tym, co założone, a tym, co rzeczywiste.
"Projekcja weteranów wojennych" Krzysztofa Wodiczki to projekt audiowizualny realizowany w różnych miejscach Warszawy z wykorzystaniem zdemilitaryzowanego Honkera Skorpion 3. Pojazd wyświetlał autentyczne wypowiedzi polskich weteranów wojennych z Iraku i Afganistanu. Opowiadali oni trudnościach, jakie napotykają, wracając do życia cywilnego. Stanowisko strzelnicze, znajdujące się z tyłu pojazdu, specjalnie zamawiane dla polskich sił zbrojnych w Iraku i Afganistanie, autor zastąpił specjalnie zaprojektowanym projektorem. Urządzenie miało wystarczająco dużą moc, by móc wyświetlać obrazy, dźwięki oraz pliki tekstowe w przestrzeni mijeskiej.
Materiał wyświetlany na ścianach warszawskich budynków przybliżał problemy polskich weteranów wojennych i ich rodzin. Pokaz poprzedziły warsztaty, podczas których owe wywiady zostały zarejestrowane. Wybrane fragmenty zostały zatwierdzone przez uczestników, a następnie przekształcone w projekcję audiowizualną przy użyciu specjalnego oprogramowania komputerowego.
W 2011 roku Wodiczko rozwinął projekt. "Out of Here:The Veterans Project" wystawiony w nowojorskiej Galerie Lelong sytuował odbiorców wewnątrz wojennych zdarzeń, jednocześnie znajdując się w bezpiecznej przestrzeni wystawienniczej. W ciemnym pomieszczeniu galerii Wodiczko rzucił na ściany obraz imitujący trzy podłużne, wysoko położone okna. Zamknięci we wnętrzu pomieszczenia odwiedzający uczestniczyli w wydarzeniach "na zewnątrz" głownie przez odbiór narracji dzwiękowej. Poza murami anonimowego irackiego budynku toczyło się codzienne życie – usłyszeć można było śpiew imama, głosy dzieci i ludzkie rozmowy. Następnie uczestników dochodziły jedynie dźwięki wystrzałów z karabinów i wybuchów bomb.
Audiowizualna narracja miała za zadanie przekazać odwiedzającym złożony psychologiczny i emocjonalny wpływ wojny zarówno na żołnieży, jak i na cywilów. Jednocześnie zaznaczając fakt, niemożności zrozumienia horroru wojny i jej skutków z pozycji widza w galerii.
Tego samego roku Wodiczko zaprezentował "Pojazd dla weteranów wojennych" w Liverpoolu, a jesienią 2011 roku londyńska Work Gallery zaprezentowała prace Wodiczko w wystawie "Obalenie wojny".
Antywojenna debata
Prace z ostatnich lat z kolei pokazują coraz większe zaangażowanie Wodiczki w antywojennych debatach.
Postulowana przezeń idea »rozbrajania pamięci« znajduje przełożenie w projektach dekonstruujących pamięć wojen i przemocy, co miało swój początek we wcześniejszej praktyce artysty. Spektakularnym przykładem tej postawy jest projekt Światowego Instytutu Obalenia Wojen – propozycja obudowania Łuku Triumfalnego w Paryżu architektoniczną konstrukcją-instytucją, działającą na rzecz rozbrajania kulturowych mitów powstałych wokół wojen – pisze Bożena Czubak, kuratorka wystawy "Krzysztof Wodiczko. Na rzecz domeny publicznej" w Muzeum Sztuki w Łodzi.
Projekt (2010) był estetyczną i polityczną odpowiedzią artysty na potrzebę wypracowywania publicznych dyskursów kultury antywojennej . Szczegółową analizę przebudowania Łuku na "pomnik nie-wojny" Wodiczko przedstawił w książce "Obalenie wojen" (2012).
Autor nieprzejednanie uważa, że jeśli nie uznamy istnienia obecnej »kultury wojny« i nie przetniemy pępowiny, która nadal nieubłaganie łączy nas z gloryfikowaną historią i celebracją agresji, to nie wolno nam twierdzić, że w przyszłości rozwiążemy konflikt zbrojny. Aby zapanował pokój, musimy najpierw stanąć wobec »kultury wojny«, przyznać się do niej i wreszcie z niej zrezygnować. Krzysztof Wodiczko świadomie zakłada nowe wzorce globalnej współzależności jako niezbędny krok na drodze do realnego pokoju – czytamy na stronie wydawcy, Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie MOCAK.