Absolwent Wydziału Geodezji i Kartografii Politechniki Warszawskiej, jak również Studium Dziennikarskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Pracował w "Gazecie Białostockiej" oraz w tamtejszym radiu. Przez jakiś czas udzielał się także w warszawskim tygodniku "Kultura", lecz został stamtąd usunięty po tym, jak w reportażu skrytykował białostockie władze partyjne.
Redliński to dwukrotny laureat nagrody dziennikarskiej im. J. Bruna, trzykrotny – nagród literackich im. Stanisława Piętaka. Za najważniejsze wypada jednak uznać nagrodę Kościelskich z roku 1974 oraz nagrodę im. Jarosława Iwaszkiewicza, przyznaną za całokształt twórczości w roku 2006.
Jego twórczość zaliczano początkowo do nurtu tzw. literatury chłopskiej (innymi jej ważnymi reprezentantami są Wiesław Myśliwski i Tadeusz Nowak). Opowiadania składające się na zbiór "Listy z Rabarbaru" były jeszcze utrzymane w poetyce realistycznej. Przedstawiały one surowe i nieco brutalne życie wsi (dużo w tym zbiorze opisów bijatyk) oraz proces dojrzewania narratora, coraz bardziej, za sprawą podjętych studiów, wyobcowującego się ze swojego środowiska. Ten temat – konfrontacji tradycyjnej, wiejskiej mentalności z rzeczywistością nieuniknionych zmian społecznych – będzie poruszany także w następnych książkach, z istotną wszakże modyfikacją. W późniejszych dziełach pisarza coraz mocniej dochodzi bowiem do głosu żywioł groteski.
Tak na przykład Redliński wyśmiewa w "Konopielce" chłopski opór przed nowoczesnością (konkretnie zaś – elektryfikacją wsi Taplary):
Ale na co te maszyny? pytajo sie Domin. Czy to żonka kiepsko gotuje? Czy rękami mnie gaciow nie umyje? Krowy nie wydoi? Na cholerę mnie w domu te maszynki, jak ja żonke mam? Co, może żonke mam odprawić do teściów? Odprawie, a kto mnie pod pierzynę wlezie? Maszynka?
Symbolem tej nowoczesności jest nauczycielka z miasta, która zamieszkała w chałupie narratora, niepiśmiennego chłopa Kazimierza Bartoszewicza. Z jednej strony jest on zafascynowany lokatorką, z drugiej – nieufny wobec zmian we wsi i w jego obejściu, jakie wiążą się z jej obecnością. Symptomatyczna jest scena, gdy chłop siada do przygotowanego przez nauczycielkę posiłku:
Patrze ja na sześć talerków, sześć widelców, nożów, łyżków, blaszanych, z białym połyskiem, patrze na stół biały, wyszorowany i widze, że z mojego stołu zrobił sie stół cudzy, nie moj! Jakże w swojej chacie do cudzego stołu siadać?
Później ostentacyjnie odrzuca talerze, noże i widelce, jako że kłócą się one z odwieczną tradycją jedzenia z jednej miski. Ten lokalny konflikt zbiega się z większym: mieszkańcy wsi nie chcą posyłać dzieci do szkoły. Porównują nauczycielkę do Konopielki – chudej, złośliwej boginki pilnującej konopi. Największy opór wspólnoty wzbudza jednak melioracja bagna, które od zawsze sąsiadowało ze wsią. Staje się ono paradoksalnym symbolem tradycji, barierą chroniącą wieś przed obcymi.
Z czasem to jednak Bartoszewicz zdobywa się na największą prowokację wobec uświęconych zwyczajów wspólnoty. W czasie żniw ścina on bowiem żyto kosą, a nie sierpem, co przez chłopów z Taplar uważane jest za profanację.
Ciekawe uwagi na temat narracji oraz obrazu świata w "Konopielce" miał Aleksander Fiut. Jego zdaniem całą opowieść cechuje charakterystyczna dla gawędy przesada (mentalność głównego bohatera przypomina raczej tę typową dla prymitywnych plemion), gwara kresowa została wybrana z uwagi na jej elementy komiczne, zaś Redliński, w duchu po trosze Gombrowiczowskim, wyolbrzymiając wszelkie osobliwości podobnie jak to było w "Transatlantyku", dąży do "stylistycznej autokompromitacji". Kto wie, czy badacz nie uchwycił tu najważniejszej cechy całokształtu omawianego tu pisarstwa.
Innym istotnym dla Redlińskiego tematem jest emigracja. Pisarz przebywał w Nowym Jorku w latach 1984-1991, który to okres swojego życia nazywał "badaniem kapitalizmu metodą obserwacji uczestniczącej". Efekty jej nie były szczególnie budujące, o czym zaświadcza powieść "Szczuropolacy". W trzecim wydaniu z roku 1997 tytuł brzmiał: "Szczurojorczycy", lecz nie przestał się przez to odnosić do konstruującej powieść metafory "szczurzej nory", to jest małego, przepełnionego mieszkania, w którym gnieżdżą się Polacy przybyli do Nowego Jorku w poszukiwaniu zarobku. Wyjściowa sytuacja przypomina więc tę z "Emigrantów" Sławomira Mrożka – odpowiednio wszakże przeskalowaną, gdyż u Redlińskiego mieszkanie zajmuje o wiele więcej osób. Dzieli je pochodzenie i światopogląd, łączy jednakże fundamentalna nieumiejętność rozpoczęcia "nowego życia".
Oznaką niedostosowania bohaterów do amerykańskiej codzienności może być nawet mimika. Jeden z nich, student o przezwisku Lojer, doradza nawet:
Ludzie, błagam, skończcie z polską szczyrą gębą! Twarz ma być częścią ubrania! A nie oknem do duszy! Do stanu duszy! Zapamiętajcie: chodzić po Nowym Jorku ze szczerą twarzą to jak z jajkami na wierzchu! Albo z cyckami! Twarz ma być elegancka – i koniec!
W konfrontacji z rzeczywistością obcego, materialistycznego i niegościnnego dla nich kraju bohaterowie odwołują się do polskości. Kamil Kasperek pisze o tym następująco:
Przytoczone tu przykłady nie obejmują wszystkich elementów obecnego w "Szczuropolakach" dialogu z narodową tradycją. Wydają się na tyle charakterystyczne, by rozpoznać Redlińskiego rozumienie polskości. Postrzegana jest ona przez pryzmat literackich mitów, których konwencjonalny, stereotypowy charakter staje sie przedmiotem demaskacji.
Paradoksalnie, literacki charakter rekonstruowanej przez Redlińskiego polskości badacz uważa za pewien mankament książki, gdyż jego zdaniem pisarz zamknął sobie w ten sposób drogę.
Proza Redlińskiego nie stroniła od politycznych prowokacji. Szczególnie wyrazisty przykład stanowi tu zaliczany do dziedziny fantastyki "Krfotok". Jest to groteskowo pesymistyczna historia alternatywna, w której rezygnacja z wprowadzenia stanu wojennego prowadzi do regularnej wojny ze Związkiem Radzieckim. W książce pojawiają się takie fajerwerki fabularne, jak wysadzenie Pałacu Kultury czy antyrosyjska partyzantka miejska, której klęska przypomina dramat Powstania Warszawskiego. Wszystko przedstawione zostało z perspektywy czasu, w trakcie rozmów toczonych w podupadłej rodzinie inteligenckiej, do której równocześnie przyjeżdżają dwaj goście – emigrant z Ameryki oraz człowiek, który właśnie po kilkunastu latach wrócił z łagrów.
Pomimo wizji ogólnonarodowej katastrofy, książkę tę należałoby czytać nie jako literackie uzasadnienie decyzji generała Jaruzelskiego, lecz raczej jako opowieść o charakterze narodowym Polaków. W zmienionej, alternatywnej rzeczywistości zarówno zbiorowe odruchy, jak i indywidualne wątpliwości pozostają z grubsza te same, co zawsze. Zdzisław Pietrasik podsumował książkę następująco:
"Krfotok" to pamflet na naszą nową mitologię narodową. Redliński niszczy pomniki, które wznieśliśmy sobie po 1989 roku. Pali Warszawę, która jest miastem zastygłym w bohaterskim geście i lubi się bardzo oglądać w tej pozie. Odrzuca tradycję, która nie uskrzydla, lecz ciąży jak garb. Robi to przekonująco pod względem artystycznym.
Na podstawie powieści Redlińskiego nakręcono trzy filmy: "Awans" ze scenariuszem autora, w reżyserii Janusza Zaorskiego (1974), "Konopielkę" (scenariusz i reżyseria: Witold Leszczyński, 1982) oraz "Szczęśliwego Nowego Jorku" (1997) – ponownie w tandemie Redliński Zaorski, przy czym scenariusz oparty został na "Szczuropolakach".
Wypadałoby wreszcie powiedzieć parę słów o wkładzie Redlińskiego w literaturę faktu. "Ja w nerwowej sprawie" oraz "Zgrzyt" stanowią zbiory klasycznie pojętych reportaży. Szczególnie osobliwym - i przez to bardzo interesującym – konceptem literackim są natomiast "Nikiformy". Tytuł nawiązuje do postaci Nikifora, kalekiego malarza ludowego z Krynicy, obiecuje on zatem, że czytelnik będzie obcować z kalekimi, zniekształconymi formami języka. Tak też jest w istocie – "Nikiformy" stanowią jakby wypisy z ksiąg skarg i wniosków, rejestrów sądowych, pamiętników zwykłych ludzi, epitafiów i innych zapisów zwyczajowo uznawanych za "nieliterackie". Wyłaniający się z nich obraz rzeczywistości jest tyleż groteskowy, ile nieprzyjemny. Kto wie, czy gdyby szukać wspólnego mianownika dla tego pisarstwa, rozstrzelonego między nurtem chłopskim, fantastyką a opowieściami o życiu emigrantów, to nie okazałoby się nim właśnie to wrażenie.
Autor: Paweł Kozioł, kwiecień 2011, aktualizacja: AP, luty 2019.
Twórczość
Proza:
- "Listy z Rabarbaru" (opowiadania), Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1967;
- "Awans", Czytelnik, Warszawa 1973;
- "Konopielka", Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1973;
- "Dolorado", Contemporary Images INT'L, Chicago 1984 oraz Niezależna Oficyna Wydawnicza, Warszawa 1985;
- "Szczuropolacy", BGW, Warszawa 1994 (można natrafić także na wydania używające tytułu "Szczurojorczycy");
- "Krfotok", Muza, Warszawa 1998;
- "Transformejszen, czyli jak golonka z hamburgerem tańcowała", Muza, Warszawa 2003;
- "Bumtarara. Szkice z wyprawy antyamerykańskiej", Prószyński i S-ka, Warszawa 2006;
- "Telefrenia", Świat Książki - Bertelsmann Media, 2006;
- "Bzik prezydencki", Prószyński i S-ka, Warszawa 2008.
Reportaż:
- "Ja w nerwowej sprawie", Iskry, Warszawa 1969;
- "Zgrzyt", Iskry, Warszawa 1971;
- "Nikiformy" (określane jako "proza dokumentalna"), Czytelnik, Warszawa 1982.
Dramat:
- "Pustaki", 1980, wyd. książkowe Czytelnik, Warszawa 1985;
- "Czworokąt", 1976;
- "Wcześniak", 1977, wyd. książkowe Czytelnik, Warszawa 1985;
- "Awans. Jubileusz", Czytelnik, Warszawa 1979;
- "Cud na Greenpoincie", "Dialog" 12/95.
Omówienia:
- Aleksander Fiut, "Z Levi-Straussem w Taplarach" [w:] tegoż "Pytanie o tożsamość", Universitas, Kraków 1995;
- Stefan Jurkowski, "Zbzikowane kukiełki", "Twórczość" 11/2009 ("Bzik prezydencki");
- Kamil Kasperek, "Tożsamość problematyczna: o Szczuropolakach Edwarda Redlińskiego", "The Summit Times" 26/2002;
- Paweł Majerski, "Z czasów wielkich złudzeń", "Nowe Książki" 10/2000 ("Nikiformy");
- Martyna Markowska, "Telemania, teleholizm, telepsychopatologia", "Dynamis" 3/2006 ("Telefrenia");
- Adam Tyszka, "Nowojorski kalejdoskop", "Nowe Książki" 1/2007 ("Bumtarara").