Zbieranie żydowskiego folkloru zajęcie uważał za swoją misję, stąd też pseudonim "Herszele", którym sygnował swoje teksty. Takie zdrobnienia lud żydowski nadawał przywódcom i cadykom, którzy byli mu bliscy i przezeń kochani. Było to również imię legendarnego dowcipnisia żydowskiego – Herszele z Ostropola.
Danielewicz urodził się w Lipnie koło Płocka, w ubogiej robotniczej rodzinie. Tuż po jego narodzinach Danielewiczowie przenieśli się do Warszawy, gdzie ojciec pracował w fabryce papierosów. Po śmierci matki ojciec ożenił się powtórnie i wyjechał z małym Herszele do Łodzi.
Po ukończeniu chederu Herszele pracował jako robotnik. Wcześnie zaczął pisywać wiersze – pierwsze próby poetyckie zamieszczał w łódzkich gazetach ukazujących się w jidysz, m.in. w "Der Jidiszer Cukunft" ("Żydowska przyszłość") i w "Telegrafie". Stąd był nazywany "łódzkim trubadurem”. Pierwszy tom 56 wierszy "Herszeles lider" ("Wiersze Herszele"), będący pod wyraźnym wpływem folkloru żydowskiego, ukazał się w 1907 roku, w Piotrkowie, przy pomocy poety Icchaka Kacenelsona, który był dla niego wiernym przyjacielem od dnia, w którym się poznali, aż do końca. Co najmniej dwa wiersze Danielewicza zyskały powszechną popularność jako piosenki - "Gej ojf bojdems, krich in kelers" ("Idź na strychy, właź do piwnic") oraz "Raszke iz a mojd a wojle" ("Raszke jest dobrą dziewuchą").
W latach 1908-1910 Herszele przebywał w Genewie, ale o jego pobycie wiadomo jedynie tyle, że żył tam w skrajnej nędzy.. W 1912 roku został aresztowany za działalność rewolucyjną, a po wyjściu z więzienia wysłano go do Kalisza, gdzie mieszkał do wybuchu I wojny światowej. Współpracował z "Lodzer Folksblat" ("Łódzka gazeta ludowa"), a w 1918 roku wydał zbiorek wierszy dla dzieci p.t. "Zunfejgalach" ("Kanarki") .
Mniej więcej od tej pory Herszele mieszkał w Henrykowie koło Warszawy. Pracował jako robotnik – podobnie jak w Łodzi. Ożenił się, jak głosi legenda, z kobietą, dla której posag zebrali członkowie Związku Literatów i Dziennikarzy Żydowskich. Mieli dwoje dzieci: syna i córkę. Jak pisał Zusman Segałowicz:
"Herszele Danielewicz należał do ludzi, którzy nigdy nie potrafią zarobić na życie. Taki się już urodził […] Przed laty przetłumaczył na jidysz 'Wilhelma Tella' dla jakieś trupy żydowskiej, ale tuż przed premierą gmach teatru spłonął" ("Tłomackie 13. Z unicestwionej przeszłości").
Miał prowadzić wraz z żoną sklepik, ale nigdy go tam nie było i nie potrafił być sprzedawcą, więc sklepik był na skraju bankructwa. Zwrócił się z prośbą o finansową pomoc do kolegów ze Związku, bał się bowiem, że żona go wyrzuci z domu. Czasami był zmuszony nocować w siedzibie Związku, gdyż rodzina żony stosowała wobec niego przemoc.
Koledzy rzeczywiście pomagali mu na różne sposoby – choć nie był wnikliwym korektorem, zatrudniano go w tym charakterze na okres wakacji, aby mógł zarobić.
Czasem narzekał, że musi się rozwieść, bo małżeństwo przeszkadza mu w pisaniu wierszy. Jednak nie porzucił rodziny. Wybranym udawało się poznać jego drugie oblicze. Segałowicz zastał go kiedyś, gdy w siedzibie Związku przemawiał do rzędów pustych krzeseł o biedzie, która jest twórcza i cenniejsza od bogactwa.
"Stałem nieporuszony – pisze Segałowicz – […] Był to zupełnie inny Herszele. Jakby nagle urósł. I głos nie ten. Ten spychany zawsze na bok człowiek, biedak, nad którym wszyscy się litowali, wyglądał teraz dostojnie i pięknie"
Pasją Herszele Danielewicza było zbieranie folkloru, a fakt, że był poetą, czynił go wyjątkowym wśród folklorystów. Nie działał w żadnej grupie, choć w publikacji, w której zamieszczono większość jego materiału ("Baj undz jidn" – "U nas, Żydów", pod red. M. Wanwila), zaliczony zostało do znanej grupy Noacha Priłuckiego. Jego kolekcja w tym zbiorze jest zatytułowana "Z ust ludu" i znajdują się w niej m.in. piosenki o komornym (dire gelt), o rekrutach i żołnierzach, a także "anegdoty", "pogawędki i opowiastki", "zagadki". Materiały przez niego zebrane pochodzą między innymi z Łodzi, Kielc, Piotrkowa, Pabianic, przy czym nie ma pewności, do których miejsc Herszele udał się osobiście, a które spisywał od wykonawców spotkanych gdzie indziej.
Pisarz Daniel Lejbl opublikował siedem piosenek uczniów chederu nadesłanych przez Danielewicza, ale potwierdził, że wraz z poetą Chaimem Nachmanem Bialikiem otrzymali od Herszele łącznie 1200 żydowskich piosenek ludowych. Bialik zabrał ten zbiór do Palestyny, dokąd wyemigrował w 1924 roku.
Kiedy wybuchła wojna, Herszele wraz z rodziną przeniósł się do Warszawy. W getcie nadal pisał. Zmarł z głodu. Po jego śmierci Icchok Kacenelson napisał wstrząsający wiersz "Di kronik fun Herszeles tojt" ("Kronika śmierci Herszele"), w stylu ludowego lamentu, zmieszczony w piśmie podziemnym "Dror". Napisał równocześnie pod pseudonimem J. Dawidson artykuł "Ja mam lidelech!" (Ja mam piosneczki), w którym oskarżył urzędników i społeczność getta o obojętność na los Herszele ("Jidisze geto ksowim. Warsze 1940 – 1943"). Natychmiast zebrała się komisja pod przewodnictwem wybitnego historyka Ignacego Schipera – uznano, że w sytuacji, gdy codziennie tysiące ludzi umiera w getcie z głodu, bo nie ma pieniędzy na pomoc wszystkich, trudno oskarżyć kogokolwiek o brak działania na rzecz jednego Herszele.
Autor: Bella Szwarcman-Czarnota, kwiecień 2013