Nominowana do Nagrody Nike książka Joanny Olczak-Ronikier to, jak głosi podtytuł, próba biografii. To zastrzeżenie zakłada pewne zdystansowanie i pokorę. Bo choć autorka pisze tę biografię w siedemdziesiąt lat po śmierci swojego bohatera, wcale nie oznacza to, że jej zadanie było łatwiejsze niż choćby zadanie jej matki, która o Korczaku pisała tuż po wojnie. Wręcz przeciwnie. Jak pisze Eliza Szybowicz w "Dwutygodniku":
"Biograf Janusza Korczaka ma trudne zadanie. Musi się zmierzyć z wizerunkiem świeckiego świętego, męczennika, łagodnego Starego Doktora, który zawsze taki sam, pewny swoich racji, poświęca życie osieroconym dzieciom i ginie z wychowankami z rąk hitlerowców, choć mógłby się uratować. Był taki czas, że pobierając elementarną edukację w Polsce, można było jeszcze nie znać takich słów jak Żyd, getto, holocaust, w ogóle niewiele rozumieć, a już ‘wiedzieć’, kto to był Janusz Korczak." (Dwutygodnik)
Jednym z głównych elementów fundujących legendę Korczaka jest jego śmierć (od niej właśnie - jako triumfalnego pochodu i momentu narodzin legendy - zaczęła zresztą swoją biografię Hanna Mortkowicz-Ronikierowa). Scena ostatniej drogi Korczaka dopełniona po tysiąckroć powtarzanym zdaniem o tym, że Korczak "dobrowolnie udał się na śmierć ze swoimi dziećmi", jest pewnie najtwardszym jądrem Korczakowskiego mitu - częścią naszej wiedzy zbiorowej a jednocześnie residuum narodowych kompleksów i mitów. Spojrzenie Olczak-Ronikier na ostatnią drogę Korczaka i jego dzieci jest o wiele bardziej realistyczne. To podejście streszcza Jacek Leociak w "Tygodniku Powszechnym":
"Legenda korczakowska wyrasta z odtwarzanego po wielokroć wierszem i prozą ostatniego marszu na Umschlagplatz. Ale przy całej nadzwyczajności i heroizmie był to akt dla Korczaka oczywisty, organicznie związany z dziełem jego życia i pracy. Nie mógł się zachować inaczej. Świadczy o tym dobitnie książka Olczak-Ronikierowej. Co więcej: zachował się tak samo jak inni kierownicy, wychowawcy i pracownicy około trzydziestu sierocińców i internatów getta. Razem z nim szła jego najwierniejsza współpracowniczka Stefania Wilczyńska. Tę samą drogę odbył Dąbrowski kierujący internatem dla chłopców na Twardej 7, Broniatowska – szefowa schroniska dla dziewcząt na Śliskiej 28, Szymański prowadzący Dom Dziecka na Wolność 14, Sara Grober Janowska z zakładu dla małych dzieci przy Dzielnej 67, Aron Nusen Koniński – dyrektor internatu dla chłopców przy Mylnej 18 oraz wielu innych." (Tygodnik Powszechny)
Ronikier pokazując Korczaka, pokazuje też bardzo wiele innych - równie wspaniałych i heroicznych - ludzi, których wybory były nie mniej dramatyczne, a którzy z jakichś powodów zniknęli z naszej pamięci lub nie są tak eksponowani na kartach historii. Tak pokazana jest Stefania Wilczyńska, osoba bez której codziennej, mrówczej pracy i matczynego ciepła, Dom Sierot nie mógłby w ogóle funkcjonować. Podobno gdy pytano ją, ile osób ma pod swoją opieką Wilczyńska mówiła: "Setkę dzieci, dwudziestu bursistów i jedno wielkie, najtrudniejsze dziecko - samego doktora Korczaka". W podobny sposób cień Korczaka zdjęty został także z młodych twórców "Małego Przeglądu", gazety dla dzieci i młodzieży założonej przez Korczaka w 1926 roku i wychodzącej do wybuchu wojny. Bo to oni właśnie - młodzi członkowie redakcji mieszczącej się na ul. Nowolipki 7 (Chaskiel Bajn, Madzia i Edwin Markuze, Emanuel Sztokman), reporterzy (Lejzor z Gęsiej, Harry Kaliszer) i niezliczeni korespondenci znani tylko z pseudonimów - byli prawdziwymi twórcami pisma, które przez trzynaście lat swojego istnienia tworzyło fenomen na światową skalę - gazetę wychodzącą w wielotysięcznym nakładzie tworzoną dla dzieci przez dzieci. Olbrzymia większość tych dzieci zginęła w Holocauście.
Wielką zasługą nowej biografii Korczaka jest też zwrócenie uwagi na wiele trudnych aspektów związanych z jego polsko-żydowską tożsamością, kwestią w dotychczasowej literaturze o Korczaku do tego stopnia przemilczaną, że wręcz rozmywającą jego żydowskość . Pisała o tym m.in. Bożena Keff we wstępie do "Festung Warschau" Elżbiety Janickiej: "(...) kiedy wyszłam ze szkoły uważałam, że Korczak był dobrym Polakiem, który z jakiegoś nieokreślonego powodu znalazł się w getcie, opiekując się żydowskimi dziećmi. To że tak uważałam nie wynikało z tego, że tak mi powiedziano, raczej wynikało z tego, czego nie powiedziano".
Więcej o legendzie Korczaka w tekście "12 rzeczy o Korczaku, które warto wiedzieć"...
W biografii Joanny Olczak-Ronikier kolejne stopnie asymilacji rodziny Goldszmitów – a także stała, niepodważalna obecność żydowskiej autoidentyfikacji Korczaka - pokazane są bardzo wyraźnie. W tym sensie nowa biografia odrabia też rodzinną lekcję. Joanna Olczak-Ronikier przyznaje, że w pierwszej powojennej biografii Korczaka, którą napisała jej matka, kwestię asymilacji bohatera potraktowano w bardzo uproszczony sposób:
- Taki był duch czasów, że nie eksponowało się przesadnie żydowskich korzeni. Z jednej strony moja matka uważała, że narodowość to kwestia wyboru, sama, z pochodzenia Żydówka, czuła się Polką, podobnie jak Korczak. Z drugiej strony w polskich zasymilowanych Żydach był jednak jakiś kompleks pochodzenia - mówiła Olczak-Ronikier na spotkaniu autorskim w czerwcu 2011 roku.
Nowa biografia wplata życie Janusza Korczaka w opowieść o losach i wyborach polskich Żydów. Wielką przewagą biografki była tu świetna znajomość realiów, zakotwiczona w historii jej własnej rodziny, która polonizowała się w tym samym czasie i w podobny sposób, co rodzina Korczaka (dziadek autorki Jakub Mortkowicz był bliskim znajomym i wydawcą Korczaka).
Świetnie zarysowany jest też opis postępowych środowisk końca XX wieku, do których Korczak należał w swojej młodości. Do kręgu ludzi, których Korczak - wtedy młody student medycyny - obrał sobie za duchowych mistrzów należeli m.in. Jan Władysław Dawid, Ludwik Krzywicki, Adam Mahrburg, Wacław Nałkowski - polscy intelektualiści i działacze społeczni, twórcy i wykładowcy Uniwersytetu Latającego, którego słuchaczem był też Korczak. Wpisanie go w to kultywujące pracę u podstaw środowisko o wyraźnych socjalistycznych sympatiach i wierzące w realną społeczną zmianę pozwala lepiej zrozumieć całą postawę życiową Korczaka.
Pewnym mankamentem książki jest może brak większej dociekliwości i pogłębionej analizy najbardziej intymnych obszarów życia Korczaka. Na to tabu zwracała uwagę w swojej recenzji Eliza Szybowicz w "Dwutygodniku". W miejsce dyskrecji i powściągliwości Szybowicz postuluje potrzebę przyłożenia do Korczaka języka krytyki heteronormatywizmu. I próbkę takiej interpretacji daje, podsumowując ją:
"Kto wie, może jakiś biograf sprawdzi kiedyś, czy tę naprędce zarysowaną teorię queerowego napędu dzieła i życia Janusza Korczaka warto rozwinąć. Musiałby on znaleźć tajemne przejście pomiędzy wylewającą się poza heteroseksualną normę miłością a socjalizmem."
Książka Olczak-Ronikier to świetny wstęp do Korczaka. Do napisania wciąż pozostają liczne studia, które wiedzę o nim i jego czasach na różne sposoby pogłębią.
• Joanna Olczak-Ronikier
"Korczak. Próba biografii"
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2011
Seria: Fortuna i Fatum
ISBN: 978-83-7414-077-5
Liczba stron: 480
Wymiary: 160 x 240 mm
Inne książki o Januszu Korczaku:
- Hanna Mortkowicz-Olczakowa, "Korczak", Warszawa 1949
- Igor Newerly "Żywe wiązanie", Warszawa 1966
- Igor Newerly, "Rozmowa w sadzie piątego sierpnia", Warszawa 1978
- Andrzej Mencwel, "Żywe rozwiązanie" w: "Etos lewicy", Warszawa 2009
O książce "Korczak. Próba biografii" Joanny Olczak-Ronikier pisali:
Autor: Mikołaj Gliński