"Uroczystość" pokazuje, że można z powodzeniem połączyć społeczny temat z artystycznym teatrem. Krytycy nurtu społecznego w teatrze zarzucali Jarzynie publicystykę i odmawiali wartości artystycznych. Uroczystość jest dla nich ciężkim orzechem do zgryzienia - pisze na łamach "Gazety Wyborczej" recenzent pisma, Roman Pawłowski.
Filmowa wersja Festen jest uznawana przez krytyków za najlepszy film opatrzony znakiem Dogmy. Rodzinna feta z okazji jubileuszu głowy rodu, podczas której syn oskarża ojca o wykorzystywanie seksualne w dzieciństwie i spowodowaną tym samobójczą śmierć siostry, odbywa się teraz na scenie Teatru Rozmaitości.
Styl wyświetlania galerii
wyświetl slajdy
Grzegorz Jarzyna (tym razem pod pseudonimem artystycznym H7) postanowił inscenizacją tekstu Vinterberga i Rukova wystawić ocenę polskiemu społeczeństwu i polskiej rodzinie; opowiedzieć o rozpadzie elementarnych więzi, o sztucznym ceremoniale, konwenansach i formie górującej nad zwykłymi kontaktami międzyludzkimi. Christian (Andrzej Chyra) staje przeciw zgromadzonemu na uroczystości licznemu dworowi przyjaciół i kuzynów ojca (Jan Peszek), próbuje walczyć z rodzinnymi tabu, zakłamaniem, ponosi jednak klęskę. Jubileusz, mimo oskarżeń, jakie Christian formułuje wobec ojca, niemal nie zakłócony toczy się dalej. Syn zaś zostaje przez zebranych uznany za wariata.
"Myślę, że 'Uroczystość' ma szansę poruszyć kilka istotnych kwestii społecznych. Uderzyć w obłudę i ukryte zło. Uświadomić nam, że polskie rodziny są mocno popękane" - mówił reżyser w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Recenzenci jednak dostrzegli również uniwersalny aspekt historii opowiadanej przez Jarzynę.
"Obraz rodziny, która nie przyjmuje do wiadomości istnienia zła, nabiera wymiaru metafory i kieruje naszą uwagę do całego społeczeństwa - pisał po premierze Pawłowski ("Gazeta Wyborcza"). - Ostatni czas przynosi coraz więcej takich ukrytych pod warstwą kłamstwa i obłudy spraw, które mają równie silny wpływ na życie całych pokoleń jak gwałt doznany w dzieciństwie. I chociaż na scenie nie mówi się o tym bezpośrednio, to patrząc na Helgego, który dziękuje Christianowi za przemówienie, widzę wszystkich zbrodniarzy, którzy nie poczuwają się do winy, widzę świadków, którzy mają kłopoty z pamięcią, widzę sędziów, których zawodzi elementarne poczucie sprawiedliwości."
Spektakl odwiedził wiele prestiżowych festiwali, m.in. w Wiedniu, o czym więcej piszemy tu. Przeczytaj także o sukcesie polskiego reżysera w Nowym Jorku.