Chicago, "If You Leave Me Now", okładka Rosław Szaybo
Jaki sens ma organizowanie w 2013 roku wystawy okładek płyt gramofonowych? Przecież dla wielu czarny krążek to wyłącznie relikt analogowej przeszłości. Wspomnienie młodości, pierwszych prywatek i pocałunków… oraz poczucia, że jest się kimś ważnym. Bo w czasach PRL-u tylko wybrańcy mogli się pochwalić posiadaniem zachodnich płyt. A jak już miało się upragniony album, to nie tylko słuchało się go na okrągło, ale chodziło się z nim po mieście tak, by wszyscy widzieli wzbudzającą pożądanie okładkę. Wystawa ma więc charakter nostalgiczny, jest też uhonorowaniem dwóch wybitnych artystów i samej samej płyty winylowej. Oto oni:
Stanisław Zagórski - absolwent warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych był jednym ze współtwórców Polskiej Szkoły Plakatu. Mimo to, jest artystą w naszym kraju nieznanym. W Wikipedii nie ma o nim nawet wzmianki. Na polskojęzycznych stronach internetowych, nie bez trudu, znajdziemy jedynie reprodukcje plakatów Zagórskiego z lat 1952-62. O późniejszej twórczości artysty nie ma ani słowa. A Stanisław Zagórski był jednym z pierwszych polskich grafików, którzy osiągnęli autentyczny sukces w Stanach Zjednoczonych. Poczynając od roku 1964, projektował okładki książek dla największych amerykańskich wydawców, wykonywał zlecenia najlepszych agencji reklamowych, a także wykładał przez 35 lat grafikę użytkową na prestiżowym Tyler School of Art przy uniwersytecie Temple w Filadelfii. Ogólnoświatowy rozgłos zyskał przede wszystkim jako twórca okładek płyt gramofonowych największych gwiazd współczesnej muzyki rozrywkowej i jazzu. Wystarczy wymienić takich gigantów współczesnej muzyki, jak: Miles Davis, Aretha Franklin, Otis Redding, Duke Ellington, Roland Kirk, Cher czy zespoły Cream, The Modern Jazz Quartet i Velvet Underground. Mimo tych wszystkich sukcesów, Stanisław Zagórski nie miał nigdy własnej wystawy w Polsce. Czas naprawić to gigantyczne niedopatrzenie.
Rosław Szaybo - jest powszechnie cenionym w kraju artystą, miał dziesiątki wystaw. Znamy go jako autora wspaniałych plakatów, które zdobyły wiele nagród w Polsce i zagranicą. Ale czy przeciętny miłośnik sztuk plastycznych kojarzy jego dorobek z projektami okładek płyt? Niektórzy z pewnością. Starsi miłośnicy jazzu wiedzą, że jego prace zapoczątkowały słynną serię płytową Polish Jazz, która zdobyła renomę również poza granicami naszego kraju. Fani muzyki heavy metalowej jak ikonę czczą okładkę do albumu "British Steel" formacji Judas Priest. Równie wielką estymą wśród wielbicieli punk rocka cieszy się obwoluta debiutanckiego albumu The Clash. Tylko mało kto wie, że jej autorem jest Szaybo, bo jej twórca nie podpisał się pod projektem. Rosław Szaybo jako dyrektor artystyczny koncernu fonograficznego CBS w Londynie stworzył jeszcze kilka setek kopert do płyt gramofonowych. Dziwne, że tak wielki dorobek do tej pory nie był prezentowany w Polsce. Pokazujemy go po raz pierwszy.
Ta wystawa to także powinność wobec przyjaźni. Podczas pierwszego spotkania z Rosławem Szaybo, powiedziałem: "Chciałbym zorganizować pierwszą w Polsce wystawę okładek płyt gramofonowych. Pragnę przedstawić prace dwóch najwybitniejszych polskich twórców – pana i niejakiego Stanisława Zagórskiego, tylko nie wiem, jak do niego dotrzeć, bo od pięćdziesięciu lat mieszka w Stanach Zjednoczonych". "Wie pan co – zaczął Szaybo, - Nigdy nie miałem wspólnych wystaw z kimkolwiek…". "No to jestem ugotowany, ego artysty zniszczy mój pomysł" – pomyślałem. "… Ale wspólna wystawa ze Stasiem, to będzie dla mnie wielkie przeżycie" – zakończył pan Rosław i przeszliśmy na Ty. Okazało się, że Zagórski i Szaybo nie tylko wspólnie studiowali na warszawskiej ASP, ale razem stworzyli wiele plakatów, za które otrzymali prestiżowe nagrody (m.in. w 1960 r. pierwszą nagrodę w konkursie ogólnopolskim na plakat "1000 lat Państwa Polskiego", a rok później ich wspólne dzieło "Po ich stronie stoją potężne siły" otrzymało tytuł plakatu roku). Co więcej, to dzięki wstawiennictwu Zagórskiego Szaybo związał się na 15 lat z CBS. Wychodząc ze spotkania, miałem nie tylko akceptację wystawy, ale i numer telefonu do Zagórskiego. Obaj artyści przyjaźnią się nadal. I jest to przyjaźń głęboka, prawdziwa, męska, jak z amerykańskich filmów.
Stanisław Zagórski, Rosław Szaybo, fot. archiwum prywatne
Wreszcie na koniec, chcemy uhonorować same okładki płyt gramofonowych. Jak to możliwe, że w kraju tak wybitnych grafików w żadnej z prestiżowych galerii nie została nigdy pokazana wystawa okładek płyt gramofonowych? Przez lata zarówno krytycy, jak i akademicy, czcili polski plakat i jego twórców, a jednocześnie nie zauważali obwolut czarnych krążków. Dziwne, bo na świecie koperta o wymiarach 12 x 12 cali, przyciągała uwagę największych artystów ubiegłego wieku. Projektowali je: Andy Warhol, Peter Blake, Richard Hamilton, Abdul Mati Klarwein, Tadanori Yokoo, H.R. Giger, Brnard Buffet czy Alberto Vargas, a zdjęcia do nich robili m.in. Helmut Newton, Robert Mapplethorpe, Anton Corbijn czy Robert Frank. To niedopatrzenie wynikało z faktu, że muzyka popularna, zarówno rockowa jak i jazzowa, nie odegrała u nas tak przełomowej roli społecznej, jak w świecie zachodnim. Do tego krajowa rozrywka nie generowała nawet promila z ogromnych zysków, jakie przynosił na świecie przemysł muzyczny. Dlatego okładki polskich płyt były często marne pod względem artystycznym, a do tego ich wydruki na papierze o znikomej gramaturze uniemożliwiały traktowanie ich z szacunkiem. Tym bardziej światowy sukces naszych grafików budzi wielki szacunek. Czas zatem przywrócić okładce płyty należyte miejsce w kulturze.
Niektórym może się wydawać, że na to już za późno. Otóż, nie! Poczynając od 2008 roku na świecie nastąpił prawdziwy renesans płyty winylowej. Od dziesięciu lat gwałtownie spada sprzedaż kompaktów, kasety dawno odeszły w zapomnienie, a jednocześnie popyt na czarne płyty rośnie regularnie. Tylko w Stanach Zjednoczonych w ubiegłym roku sprzedano 5 milionów płyt winylowych.
Okazuje się, że w świecie powszechnej digitalizacji, minimalizacji i innych "–acji" powiększa się grono ludzi, które cenią sobie przede wszystkim jakość. Jakość analogowego, naturalnego dźwięku wydobywanego przez igły staromodnych gramofonów i jakość porządnie zaprojektowanej i wydrukowanej okładki płyty. Okładki pachnącej farbą drukarską, gdzie bez użycia lupy można podziwiać inwencję twórczą grafików, którzy postarali się zilustrować świat dźwięków.
Bo ta wystawa jest przede wszystkim hołdem złożonym sztuce wyobraźni.
Autor: Grzegorz Brzozowicz, kurator