Poezja Pietrzaka jest wyrazem odwiecznych ludzkich dążeń do harmonii. Do pełni poznania. Do osiągnięcia takiego stanu świadomości, który pozwala człowiekowi przetrwać pomimo bólu istnienia, na przekór trwogi przed nieprzewidywalnymi skutkami ciągłych przeobrażeń świata i kosmosu.
W 66 wierszach tomu "Rekordy" – przy czym tytuł należy tu rozumieć jako zbiór zapisów, wpisów do rejestru, dziennika – wychodzi autor od spraw mu najbliższych, znanych, oswojonych. Przeszłość staje się dla niego najważniejszą inspiracją – "historia magistra vitae est" – drogowskazem, wytyczającym kierunek przebijania się przez gąszcz niekończących się problemów dnia dzisiejszego.
Tęsknię za tobą Żydzie,
za twoim owłosionym ciałem,
za nocami, które były długie i czarne
jak sztolnie Katowic.
Bez ciebie staję się hetero.
Wpuszczam koszulę, krótko strzygę włosy.
Tęsknię za tobą Żydzie. […]
["Pulsar", w cyklu: "Część I. Pogłosy"]
Śląskie korzenie poety mocno określają tło historyczne jego wierszy, a zarazem dają im pełną swady, gawędziarską pożywkę. Rzut oka na przedwojenną fotografię wystarczy, aby przemówiła pełnią swoich raz na zawsze utrwalonych znaczeń. Żeby w poetyckim ujęciu – przepojonym nie tyle tęsknotą, ile próbą ocalenia świata, który zbyt szybko przeminął – niespodziewanie ożyła.
Patrzę na trzydziesty ósmy – mgliście, ledwo widać
krawędzie rozbujanych kiecek, ale kiedy mrużę oczy –
wyostrza się, dokłada parę obrazów. Ciała są rozluźnione,
rwą się w lufcie do tańca, a Bóg w niebie cieszy się,
że mu się takie cuda udały. Jest spokojnie, za pięć.
Park nuci kołysanki na wietrze. Molly, aktoreczka
idzie do sklepu po cynamon, a lato chyli się ku ziemi
jak dojrzała grusza. Możesz jeść ten soczysty miąższ,
nie martwiąc się zmianą tonu w radiu i zapowiedziami
spiekoty. Tylko to tło: park, tańce na pierwszym planie,
a za nimi gwarny port. Napływają tłuste transatlantyki,
a na ich pokładach: – i tu obco brzmiące imiona.
["II. »Zdjęcie dnia« na wystawie w Jewish Book Center", w cyklu: "Pogłosy"]
Innym razem będzie to odmienny w tonacji, ale równie wyraziście opisany wizerunek z przeszłości, już nie tak sielskiej. Tym razem poeta ma w rękach fotografię młodego niemieckiego żołnierza Wehrmachtu: "Takiemu to na czarno białym zdjęciu/ kolorowało się kwiatki u stóp i pisało sonety, co szły/ pocztą z działami artyleryjskimi. »Meine liebe, Martin…«." Mieli po dwadzieścia kilka lat, lękające się o ich życie rodziny, stęsknione dziewczyny, toteż "odpisywali/ jak tylko mieli luźniejszy dzień w robocie, fotografowali się".
[…] I tylko teraz,
kiedy wszystko wystygło, kupując to zdjęcie na Allegro –
nie blond żołnierz, a tło, przykryte liśćmi bierze mnie
pierwsze. Płot, dalej stodoła, pędzą drób i ludzi.
A on ani drgnie, pozuje nad kupką czarno-białych
bratków z krwistymi łebkami.
["III. Martin", w cyklu: "Chłopcy malowani"]
Historiozofia łączy się w tym tomie z pojęciami z dziedziny ewolucji gatunków, przyrodniczych przeobrażeń, geologicznych przeistoczeń, prowadząc do zaskakujących, acz trzeźwo logicznych wniosków. Taki jest na przykład zwięzły opis powrotu z udanego połowu, kiedy to wypełnionych owocami morza "koszy nie można było unieść". Cenionych zarówno przez smakoszy, jak i rękodzielników, wykorzystujących naturalne ukształtowanie muszli morskich stworzeń do wyrobu pamiątek i ozdób.
Co bezbarwne, kolorowano. Dopiero z biegiem lat,
stojąc jak wtedy nad koszem, ale wiekowi, zrozumieliśmy,
że były to trumny, na których obfitość nie godziło się morze.
["III. Portland", w cyklu: "Brzegi napotkane"]
W wierszach Tomasza Pietrzaka zawarta jest pamięć o ludziach, wydarzeniach, miejscach, obrazach. Poetycką uwagę poświęca między innymi artystom: Fridzie Kahlo, Diego Riverze czy Erwinowi Sówce. Rozważa, co po nich zostaje – lub częściej: nie zostaje – bądź trywializuje się w przekazach medialnych i popkulturowych, jak śmierć wielkiej poetki ("Uroczystość").
Jako przedstawiciel trzeciego powojennego pokolenia, Pietrzak przedstawia zdarzenia z przeszłości tak, jak je pojmuje, opierając się na wiedzy zdobytej po części od ich bezpośrednich uczestników. Pokazuje, jak bardzo ten trudny okres pokiereszował ludzkie psychiki, co nie pozostaje bez wpływu na postrzeganie świata i poruszanie się w nim przez nas samych.
Tomasz Pietrzak, urodził się 26.08.1982 w Siemianowicach Śląskich.
Polski poeta, tłumacz, fotograf. Autor tomów wierszy "Stany skupienia" (KIT Stowarzyszenie Żywych Poetów, seria "Pisma Literackiego Red", 2008) i "Rekordy" (MaMiKo, 2012). Publikował między innymi w pismach: "Topos", "Gazeta Wyborcza", "Odra", "Kresy", "Wyspa", "Rita Baum", "Red", "[fo:pa]", "Portret", "Kwartalnik Literacki Bliza", "Kwartalnik Literacki Wyspa", "ARTerie", "Kwartalnik sZAFa", "Migotania" i "artPapier". Jego wiersze znalazły się między innymi w antologii Amnesty International "Daj słowo", a także w słoweńskiej antologii "Moral Bi Spet Priti" autorstwa Brane Mozetica. Wiersze Tomasza Pietrzaka tłumaczone były na angielski, słoweński, czeski. Sam tłumaczył wiersze Marka Bibbinsa, Sylvii Plath i Pabla Nerudy. Laureat nagrody Open Poetry Contest 2005 przyznawanej przez The International Library of Poetry (Maryland, USA). Publikuje na Liternet.pl Mieszka w Katowicach.
Tomasz Pietrzak
"Rekordy"
Wydawnictwo MaMiKo, Nowa Ruda 2012
wymiary: 148 x 210 mm, liczba stron: 74
oprawa: miękka
ISBN: 978-83-60224-89-2