Zadziwia rozmach i pomysłowość, z jakimi macewy z żydowskich cmentarzy były w powojennej Polsce wykorzystywane w różnych kontekstach i celach. Niestety udokumentowane przez Łukasza Baksika codzienne zastosowania macew nie są godne podziwu.
Co można zrobić z macew? - pyta Joanna Tokarska-Bakir w tekście towarzyszącym albumowi "Macewy codziennego użytku" i odpowiada: "Wszystko, do czego potrzebny jest kamień". Album Łukasz Baksika to fotografie właśnie takich najróżniejszych zastosowań macew na polskich wsiach i w miastach.
Macewy jako płyty chodnikowe i krawężniki, jako żarna (wykorzystywane przy mieleniu ziarna do wyrobu chleba), element muru czy podmurówki domów, jako schody, utwardzenie dróg polnych, jako obudowa piaskownicy dla dzieci, w końcu macewy jako nagrobki - tyle że chrześcijańskie. A także macewy jako eksponat muzealny - wszystkie te zastosowania pokazują dobitnie, że miejsce macew jest na terenie kirkutu. Tam jednak ich nie ma.
Projekt dokumentowania "macew codziennego użytku" narodził się właśnie na żydowskich cmentarzach:
- Zacząłem fotografować cmentarze - mówi Łukasz Baksik w zamieszczonym w albumie wywiadzie przeprowadzonym przez Agnieszkę Kowalską. - I choć zdawałem sobie sprawę z tego, że nagrobki z nich zniknęły, nie nurtowało mnie pytanie, co się z nimi stało. Przyszło potem, po wycieczce do Kazimierza.
Osiem lat temu w Kazimierzu nad Wisłą Baksik po raz pierwszy natknął się na macewę "codziennego użytku" - przerobioną na okrągły kamień szlifierski. Postanowił ją uratować - do dzisiaj stoi u niego na balkonie. Niedługo później zaczęła się praca dokumentacyjna i jeżdżenie po Polsce w poszukiwaniu żydowskich nagrobków - przypominająca zresztą często robotę detektywistyczną.
- Największe efekty daje [...] metoda bezpośrednia: znajduję w jakiejś miejscowości cmentarz, sprawdzam, ile osób liczyła tamtejsza gmina żydowska przed wojną, i już wiem, że na cmentarzu powinno być kilka tysięcy nagrobków, a nie ma ani jednego. Co się z nimi stało? Przecież nie zapadły się pod ziemię, gdzieś są.
Te brakujące macewy Baksik znajduje na podwórkach gospodarstw, rynku miasta, w murach chrześcijańskich cmentarzy, w budynkach gospodarczych, stodołach, oborach, jako budulec mostów, wieżyczek, pomników (ku czci żołnierzy Armii Czerwonej), pergoli w warszawskim zoo. Żeby w ogóle odnaleźć te często mocno zakamuflowane macewy fotograf musi przełamywać tabu społeczności ("wspólnotę wstydu", jak mówi o tym Joanna Tokarska-Bakir) - potem długo namawiać właścicieli posesji, żeby w końcu móc je sfotografować.
Czasem "odkrycia" są dziełem intuicji - czasem przypadku:
"Z daleka zobaczyliśmy kamień leżący koło studni. Okazał się zwykłą płytą chodnikową. Gdy już odchodziliśmy, w narożniku po zewnętrznej stronie ogrodzenia zobaczyliśmy okrągły kamień. Biegnąc, widzieliśmy już, z czego jest zrobiony. Nie pomyliliśmy się. Nagrobek należał do Miriam, zmarłej w 1914 roku, córki ojca, którego imienia nie poznamy, bo dokładnie w nie wbity został trzpień korby" (za tekstem Ewy Toniak)
Fotografie właśnie takich macew zamienionych na "toczaki" (koła szlifierskie) składają się na oddzielną część książki - gdzie fotografie obiektów zostały zestawione z zamieszczonymi na przeciwległej stronie tłumaczeniami tekstów nagrobków. Przetłumaczone inskrypcje pomagają lepiej uświadomić sobie, z jakim horrendum mamy tu do czynienia.
"Recykling" macew pochodzących z żydowskich cmentarzy zaczął się w czasie wojny. "Żydzi byli wówczas zmuszani przez Niemców do wykorzystywania macew jako budulca. Droga do obozu w Płaszowie była nimi wybrukowana" - tłumaczy Baksik w rozmowie z Kowalską. Początkowo macewy wykorzystywane były przez Niemców w budynkach i gospodarstwach, w których stacjonowali żołnierze i dowództwo. Polacy zaczęli używać macew już w trakcie wojny, kiedy Żydzi znikali z miasteczek - proceder ten trwał jednak także wiele lat po niej.
- Dziwi mnie to rozkradanie cmentarzy. Nie tylko dlatego, że piaskowiec, z którego na ogół zrobione są macewy, jest słabym materiałem budowlanym. Przecież cmentarz to również dla Polaków, katolików, rzecz święta. Oburzamy się, gdy ktoś zdewastuje Cmentarz Orląt Lwowskich, przewróci nagrobek albo krzyż. A w kwestii żydowskich nekropolii jesteśmy zupełnie znieczuleni.
Swój projekt fotograficzny Baksik traktuje jako dokument, głos w debacie o tym, "jak daleko zabrnęło zacieranie śladów kultury żydowskiej, nie tylko przez Niemców, ale i Polaków":
- Wydaje mi się, że podstawowym problemem jest brak szerokiej wiedzy na temat tego, co się z macewami wydarzyło i idący za tym brak wrażliwości. Chciałbym, żeby doszło do debaty, która tę sytuację zmieni.
Komentując projekt Baksika i zestawiając go z projektem fotograficznym Wojciecha Wilczyka "Niewinne oko nie istnieje" (w ramach którego Wilczek fotografuje budynki dawnych synagog, dokumentując ich dzisiejsze zastosowania) Joanna Tokarska-Bakir zwraca uwagę, że ich mądrość polega na tym, że nie rozpoczynają od pytania, co można zrobić z macewami: "Pytają, co te macewy mogą zrobić nam".
Pośrednio na to pytanie odpowiada Jan Tomasz Gross w swoim tekście "Macewy wrócą na cmentarz" towarzyszącym zdjęciom Baksika. Próbując zrozumieć swój brak oburzenia na widok tych wszystkich różnych miejsc i nowych zastosowań dla macew, zastanawia się, czy aby te rozrzucone po Polsce macewy nie wywędrowały w poszukiwaniu nieżyjących i "są tam, gdzie je Baksik sfotografował, niejako na właściwym miejscu?" [...] "Bo tak chyba musi być, że umarli, którzy nie zostali przyzwoicie pochowani, snują się wśród żywych, nie dając im spokoju" - pisze.
"Aż przyjdzie wreszcie taki czas, kiedy opowiemy sobie tę ludzką katastrofę jako część własnej historii. I w miejsce zadowolenia i w miejsce zadowolenia i wyniesionych korzyści zagości w świadomości zbiorowej Polaków zrozumienie poniesionych strat i żałobny smutek. I wtedy zmory czasów wojny przestaną nas dręczyć, a macewy z fotografii Baksika wrócą na cmentarz" - kończy profetycznie swój tekst Gross.
Zdjęcia zebrane w książce "Macewy codziennego użytku" zostały wykonane w latach 2008-2012. Część zdjęć była prezentowana podczas wystaw "Macewy codziennego użytku" w CSW w Warszawie (2010), Muzeum Etnograficznym w Krakowie (2011), Narodowym Muzeum Historycznym w Mińsku na Białorusi (2012).
Łukasz Baksik
"Macewy codziennego użytku"
Wydawnictwo Czarne
teksty: Joanna Tokarska-Bakir, Ewa Toniak, Jan Tomasz Gross
wywiad z autorem zdjęć: Agnieszka Kowalska
wydanie dwujęzyczne: polskie i angielskie
ISBN: 978-83-7536-580-1
premiera 5 marca 2013