Słuchacze byli zdezorientowani. Utwór sprowokował najbardziej kontrowersyjne opinie i sądy: jedni uznali go za arcydzieło, inni widzieli w nim przejaw niemocy twórczej kompozytora. Wszyscy byli poruszeni prostotą środków języka muzycznego, zredukowanego - zdaniem niektórych - do kilku akordów i powtarzającej się wciąż melodii. W zestawieniu z wcześniejszą, niezwykle wyrafinowaną warsztatowo twórczością Góreckiego była to prawdziwa rewolucja. Kompozytor bronił się przed opiniami krytyków:
Wy, piszący, macie kilku Góreckich, bo lubicie szufladki i etykietki: ten od 'Scontri', ten od 'Sonaty', jeszcze inny od 'Refrenu', i jeszcze od '3. Symfonii'. To pewnie przyjemne tak sobie ustawiać rzeczywistość, ale ta prawdziwa rzeczywistość jest trochę inna. Między 'Scontri' a '3. Symfonią' napisałem sporo innych utworów i nie widzę powodów, żeby wyróżniać jakieś fazy, pisać o przeskokach. Jeżeli się dobrze wsłuchać, to we wszystkich moich utworach można wysłyszeć wiele podobieństwa. Nie zmieniałem ubrania rewolucjonisty na habit franciszkański, ja nigdy nie miałem ani ubrania rewolucjonisty, ani habitu. Nie były mi potrzebne.
W istocie 3. Symfonię poprzedzało kilka utworów, które przygotowywały niejako radykalną zmianę postawy twórczej kompozytora względem wcześniejszego okresu, symbolizowanego wykonanym na festiwalu "Warszawska Jesień" szesnaście lat wcześniej skrajnie awangardowym dziełem Scontri. A jednak słuchacze 3. Symfonii byli zaszokowani niezwykłym uproszczeniem języka, redukcją środków wyrazu w stopniu "niemożliwym do przyjęcia", nawrotem do "prymitywnej tonalności". W tych samych elementach entuzjaści utworu Góreckiego dostrzegli nową koncepcję kompozytorską i znamiona geniuszu twórcy. Wszyscy zaś musieli przyznać, że charakterystyczną cechą tej muzyki pozostaje wciąż ogromny ładunek ekspresji. W 3. Symfonii, a wcześniej już w Ad Matrem i w 2. Symfonii, ta ekspresja nabrała tylko innego wyrazu, bowiem muzykę Góreckiego przenika teraz coraz bardziej pierwiastek sacrum. Czy to właśnie modlitewna żarliwość przyniosła 3. Symfonii szesnaście lat po prawykonaniu ogromny, zadziwiający sukces?
Henryk Mikołaj Górecki:
'3. Symfonię' pisałem od 30 października do 30 grudnia 1976 na zamówienie rozgłośni Südwestfunk w Baden-Baden. Prawykonanie odbyło się 4 kwietnia 1977 w ramach XIV Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Współczesnej. Śpiewała Stefania Woytowicz, grała Orkiestra Symfoniczna rozgłośni Südwestfunk pod dyrekcją Erneta Boura. Symfonia składa się z trzech pieśni. Pierwsza - najdłuższa (ok. 27 minut) - to ścisły kanon przerwany inwokacją sopranu. W temacie kanonu wykorzystałem fragment pieśni kurpiowskiej ze zbiorów ks. Władysława Skierkowskiego. Pieśń druga - najkrótsza - jest rodzajem lamentacji o prostej budowie ABABC. W pieśni trzeciej zastosowałem wariacyjne opracowanie autentycznej melodii ludowej z Opolskiego, ze zbiorów Adolfa Dygacza. Symfonię dedykowałem mojej żonie. Czas trwania około 55 minut.
(komentarz kompozytora zamieszczony w książce programowej festiwalu "Warszawska Jesień" 1977)
Polskie Centrum Informacji Muzycznej, Związek Kompozytorów Polskich, listopad 2001.