"Tygodnik Powszechny", Kraków, 7 października 2007
Dodatek z okazji Roku Karola Szymanowskiego
1.
W
Królu Rogerze Karola Szymanowskiego i
Jarosława Iwaszkiewicza wszystko zaczyna się nabożeństwem, modlitwą. W ich życiu wszystko zaczęło się gdzieś w 1917 r., kiedy Szymanowski, nie mogąc komponować, pisał powieść Efebos - "by wyładować pewne rzeczy z siebie" (rękopis Efebosa prawie w całości spłonął podczas II wojny w warszawskim mieszkaniu Iwaszkiewicza). Żył też myślą wspólnej pracy ze swoim młodszym kuzynem Jarosławem. Wspólne lato w 1918 r., w odciętym przez wojnę i rewolucję Elizawetgradzie, przyniosło pierwsze ślady opery zatytułowanej jeszcze "Pasterz".
Szymanowski, jak w miłosnej gorączce, opowiadał wówczas Iwaszkiewiczowi o Sycylii. Zarażał go Sycylią (pisarz odwiedzi ją później trzynastokrotnie). Wspólnie - jakby w poszukiwaniu schronienia przed wstrętnym i okrutnym czasem ("wiosenna rewolucyjna prostracja - pisał Szymanowski - która chwilowo zrobiła ze mnie innego, prawie chorego człowieka"), jak podczas ucieczki przed światem - odbyli też imaginacyjną podróż na Południe. Tak bliskie, tak wytęsknione...
Scenografia opery jest cała utkana ze wspomnień. Jak ze zdjęć. Oto zamknięta - co ważne - przestrzeń realnie istniejącej palermitańskiej Capella Palatina, powiększonej w wyobraźni twórców do wielkości katedry w Monreale. W drugim akcie jesteśmy we wnętrzu Rogerowego pałacu, w półotwartej przestrzeni dziedzińca; w trzecim patrzymy na ruiny otwartego na niebo starogreckiego teatru. Wszystko jak echo oglądanych przez Szymanowskiego miejsc. Stopklatka.
2.
Oto XII-wieczna Sycylia, miejsce-zderzenie: kultur, kultów, religii, tradycji, tożsamości. Czas, kiedy surowość wczesnego chrześcijaństwa ściera się z tajemniczym światem arabsko-bizantyjskim. Oto król - Roger II (1095-1154), według współczesnych wielki mąż stanu, twórca i władca Królestwa Sycylii i Nea polu, zainteresowany kulturą i sztuką (z jego inicjatywy arabski uczony Muhammad al-Idrisi sporządził dzieło o geografii świata zatytułowane "Księgi Rogera").Nowy Faust?"Opodal w czarnym zasnął Roger sarkofagu / Owity w szat arabskich woskowane fale, / uśmiechnięty nad berłem złocistym, wspaniale / Płynie morzem wieczności jak królewską sagą" - czytamy w pierwszych wersach Capella Palatina, jednego z Sonetów sycylijskich Iwaszkiewicza. I dalej: "Rogerze! Zbudź się (...) / I źródłem twego życia ożyw życia cudze - //Nasza bowiem jest dusza wieczności niesyta, / A twoja jest podobna pucharowi wina, / Jak kwiecista apella twoja Palatina".
Pisane niedługo po śmierci Szymanowskiego sonety są hołdem złożonym kompozytorowi przez Iwaszkiewicza; echem wspólnej fascynacji "szczęśliwą wyspą" Sycylią, podziękowaniem za otwarcie oczu wyobraźni na tę czarodziejską krainę. "Sycylia była zawsze dla mnie ziemią urzeczywistnień. To, co było bajką, co było marzeniem, co było niemożliwością, tak jakoś zwyczajnie realizowało się tutaj, w tym ogrodzie, na tej ziemi. (...) wszystko, o czym marzyło się, czego się lękało i czego potajemnie pożądało. Kiedy się było po części Penteuszem" - pisał jeszcze Iwaszkiewicz w Ogrodach, pod czym całym sobą mógłby podpisać się Szymanowski.
Przecież właśnie tam, na Sycylii, znalazł przestrzeń wolności i otwartości. Przystań swobody i szczęścia. Arkadię albo Utopię. Pewnie dlatego jego obrazki z Sycylii są tak wyidealizowane, wyostrzone, nabrzmiałe.
W listach Szymanowski pisze o "przepychu niewysłowionej roślinności", "nieopisanych podzwrotnikowych lasach". W Efebosie - o "krótkich, gwałtownych deszczach", "odurzającej atmosferze", o tajemniczym niepokoju, niewypowiedzianych pragnieniach, upojnej nadziei, wilgoci mgieł, rozmokłej ziemi, "oślepiającym świetle błyskawic". W wierszu Sen - o "czarodziejskiej krainie", o lasach palmowych, odurzających woniach i ziołach, o "potwornych trujących grzybach, które stoją milczące w bagnach". Przypomina się dionizyjski krajobraz w ujęciu Johanna Jakoba Bachofena: "gorące życie (...) z bujną roślinnością, wolne od jakichkolwiek więzów, pozbawione hamujących barier. (...) Nie duchowa czystość, lecz zmysłowa falliczna siła jest miarą wszystkiego, bujny bagienny świat jako wspaniałe objawienie spontanicznej płodności roślin i zwierząt otoczony jest szczególną świętością, na żyznej glebie, wśród wiecznie zielonej i kwitnącej natury, tam najchętniej szukano Dionizosa". Szymanowski na Sycylii nie szukał nikogo innego, może prócz siebie...
I odnalazł siebie. Swoją "tęsknotę za jakimś innym światem" (Iwaszkiewicz). Swoje wstydliwe, głęboko ukryte, homoerotyczne "ja". "Tu jest cudownie" - pisał na pocztówce do dyrygenta
Grzegorza Fitelberga. Tam było cudownie, bo tam było się sobą. Prawdziwym. I wolnym.
Na Sycylię przecież kazał uciec Alowi Łowickiemu, swojemu alter ego z Efebosa - powieści będącej "historią stopniowych wyzwoleń się z szeregu tradycjonalnych i dziedzicznych niewolnictw ku coraz wyraźniejszemu mirażowi istotnej wolności ducha, zrodzonej w miłości i zrozumieniu cierpienia, ku swobodzie i niezawisłości ujętej nie z punktu widzenia takiej czy innej doktryny społecznej, religijnej czy obyczajowej, a wykwitającej niejako sama z siebie z (...) najintymniejszego stosunku do własnego życia". Uciec, by odnaleźć utraconą harmonię, duchowo się odrodzić.
3.
Na Sycylii też dzieje się akcja Króla Rogera - fascynującej opery o tęsknocie, "tajemniczego i niezrozumiałego misterium miłości i tolerancji, gdzie amor i charitas zlewają się w jedno" (Iwaszkiewicz)...
Ale na jakiej Sycylii? We wczesnym średniowieczu wyspa znajdowała się w posiadaniu Bizancjum. W IX wieku podbili ją na dwieście lat Arabowie, przekształcając w muzułmańskie "czarodziejskie królestwo" nauki i sztuki (tolerancyjne dla mieszkających tu od wieków chrześcijan). Pod koniec XI stulecia, podczas wypraw krzyżowych, na wyspę dotarli Normanowie i odbili ją z rąk arabskich. Podbój i kolonizację zapoczątkował Roger I (Giscard), dzieła dokończył jego syn - nasz bohater - Roger II... Więc na Sycylii - tym przedziwnym wielogłosowym tyglu kultur, religii i tradycji.
Z pozostawionych świadectw wynika, że krucjata normańska nie zniszczyła ducha tolerancji panującego od dawna (od zawsze?) na wyspie. W Obrazach Włoch Pawła Muratowa (powstałych po podróży tego rosyjskiego arystokraty po Italii w latach 20. ubiegłego stulecia, w których bez wątpienia zaczytywali się Szymanowski z Iwaszkiewiczem) czytamy, że płaszcz Rogera i strop jego kaplicy zdobiły arabskie napisy, że podczas wielkich uroczystości i procesji Murzyni nieśli nad królem "wspaniały siennik, całkiem jak nad sułtanem egipskim", a w czasie trzęsienia ziemi w pałacu Rogera słychać było głosy przerażonych wzywające Allaha. I słowa króla: "Niech każdy modli się do tego Boga, któremu służy. Kto wierzy w swojego Boga, ma duszę spokojną" (podobno po śmierci Rogera opłakiwano go w trzech językach - włoskim, greckim i arabskim).
Muratow wskazuje też, że palatyńska kaplica utkana jest dziełami różnych wyznań, języków, narodów i stylów. Grecy pozostawili postaci łacińskich świętych ozdobione wschodnimi ornamentami, bizantyjskie mozaiki przedstawiają legendy ewangeliczne, w śladach malowidła na stropie ("na modłę sklepienia meczetu w Kordobie") rozpoznajemy niewielkie postaci w strojach arabskich, siedzące "po turecku" i grające na gitarach i innych instrumentach muzycznych. "Dziwnie godzi się ich niedosłyszalna muzyka - pisze jeszcze Muratow - z głośnym śpiewem łacińskich księży odprawiających nabożeństwo i z nieruchomym obliczem Chrystusa". (Włoski muzykolog i Sycylijczyk, Paolo Emilio Carapezza, porównuje otwierającą Króla Rogera bizantyjską liturgię nieszporów do rosyjskiej muzyki cerkiewnej...)
Powinniśmy jeszcze pamiętać o dwóch zdarzeniach. Po pierwsze, Roger zaangażował się w walkę o tron papieski, stając po stronie antypapieża Anakleta II przeciw Innocentemu II. I choć Anaklet nie uzyskał tronu Piotrowego, odwdzięczył się Rogerowi, koronując go w 1130 r. na króla Sycylii. Po drugie: z pierwszych szkiców opery dowiadujemy się, że jej bohaterem miał być cesarz Fryderyk II (1194-1250, wnuk Fryderyka Barbarossy, zwany Stupor Mundi - "Cud Świata"; podczas krucjaty w 1229 r. odzyskał dla chrześcijan Jerozolimę, Nazaret i Betlejem, i koronował się na króla jerozolimskiego), ale Szymanowski dość szybko przekonał siebie (i Iwaszkiewicza), że światła i cienie wypełniające szczeliny biografi i Rogera II są dużo bardziej inspirujące, rodzą silniejsze napięcia, fascynujące przesunięcia, trudno rozstrzygalne (nierozwiązywalne?) konflikty.
4.
Jest jeszcze coś. Szymanowski z Iwaszkiewiczem zaczynają pisać operę w dziwnym i trudnym czasie, kiedy w wojennej i rewolucyjnej pożodze rozpadał się i kruszył świat. Cały świat. Ciągle jeszcze trwają walki na frontach I wojny światowej, Ukrainę zaś zaczyna spalać bratobójcze piekło. "Wyobraź sobie - czytamy w jednym z listów kompozytora - takiego artyścinę jak ja - chodzącego całą noc z karabinem i rewolwerem, oswojonego ze wszystkim, co by mnie dawniej o zemdlenie przyprawiało - z widokiem trupów, rannych, jakichś strasznych zbójeckich band..."
Wyobraźmy sobie, że miejsca naszego dzieciństwa nagle przestają istnieć. Matecznik i raj, miejsca pierwszych wspomnień, tajemnic i poruszeń zostają zniszczone, zmiecione z powierzchni ziemi. A w świat idylli i sztuki wdziera się - jak złodziej - przemoc. Albo gwałt. Majątek w Tymoszówce zostaje w 1917 r. Szymanowskim odebrany, chronią się więc w Elizawetgradzie. Tam też, w czerwcu 1918 roku, przyjeżdża młody Jarosław Iwaszkiewicz. I stamtąd dwaj kuzyni wyruszają w imaginacyjną podróż.
"To leżące trochę na uboczu - pisze Iwaszkiewicz w Podróżach do Włoch - obszerne, przestronne, wygodne domostwo, którego balkon wychodził na ogród (w czerwcu!), zaciszne i spokojne, w momencie, kiedy o spokój było bardzo trudno, usposabiało do intymnych rozmów, do intymnego muzykowania - i do opowiadań o sprawach nieosiągalnych, o niezwykłych podróżach i o nadzwyczajnych miłościach. To były nasze wyprawy".
"Podróż" zaczyna się w Wenecji ("Karol nie bardzo lubił Wenecję, zatrzymał się dłużej przy palazzo Vendramin, tam gdzie umarł Wagner"), dalej był Rzym, wreszcie Sycylia. "Gdyśmy dojechali do Palermo, Karol (...) starał się prowadzić mnie ulicami miasta, starał się, abym razem z nim popłynął łódką w zatoce Palermo. Chciał, abym wyobraził sobie morze. (...) Karol kochał ciepłe morze. Pisał kiedyś w tym czasie: 'morze działało na mnie raczej melancholicznie, jako smutne wspomnienie dawnych naszych, cudownych południowych mórz, i pod wpływem tego cierpiałem wprost od piekielnej jakiejś nostalgii za Włochami i za dawnym naszym życiem'. Tęsknota powodowała te opowieści, stąd pochodziła nasza podróż". Tam rodzi się opowieść o Królu Rogerze.
5.
"Oto powstaje myśl o pięknym pasterzu, znającym poza sztuką Greków, Arabów czy Normanów tajemnicę świata 'prawdziwego', ponadzmysłowego, do którego przez swe urodzenie się w pięknie należy" (Książka o Sycylii). I dalej: "Roger (...) realizował ideał skandynawskiej północy: podbił bajeczny kraj południowy, na zawsze tchnący nie tylko zapachem nieznanych kwiatów, ale także pełen tajemniczej miłości i niewyczerpanych bogactw. (...) Kraj wiecznej - zdawałoby się - szczęśliwości, tolerancji; znikły przesądy religijne; eunuch bizantyjski stawał się wielkorządcą i admirałem, arabski filozof doradcą chrześcijańskiego monarchy, który formalnie nad sobą uznawał zwierzchnictwo papieża".
Dla Szymanowskiego Sycylia - obojętnie: Rogerowa czy współczesna - jest mitem, mekką, cudem, rajem. Tajemnicza, może też surowa ("dalekie Południe zawsze (...) wywołuje poczucie odosobnienia i niebezpieczeństwa", pisze Muratow), ale też bliska - zwłaszcza leżącej na kresach Rzeczypospolitej rodzimej Ukrainie. Wielkiemu kłębowisku języków, kultur i obyczajów, gdzie Polacy żyli obok Ukraińców, Rosjan i Żydów, gdzie tradycja romańska zderzała się ze słowiańską, wiara katolicka z prawosławiem czy pogaństwem. Ta polifonia nie mogła nie pozostawić śladu. Szczególnie że Szymanowski, niewolny (nigdy?) od zwątpień i wewnętrznej walki, teraz zdawał się jeszcze tracić oparcie w religii ("powrót do prostego katolicyzmu ojców i dziadów był niemożliwy" - pisał wiele lat później o tym czasie Iwaszkiewicz).
W 1918 r. kompozytor zaczyna jeszcze pisać nieukończone nigdy libretto opery "Benvenuto Cellini". "Człowiek - czytamy w pozostawionym szkicu - opuszcza zimny i surowy kościół, zapomina o zapachu kadzidła, o księżej psalmodii. Oto znalazł się w pełnym słońcu (...). Jakiż jest ten nowy i nieznany świat? Olśniewa człowieka wyobraźnią, swym wrodzonym poczuciem piękna. (...) Ten świat w wyolbrzymionej skali - całe wyspy cyklopów rzucających się w wir walki, bogowie namiętni i zakochani, bohaterowie dokonujący niewiarygodnych czynów, boginie o niezrównanej słodyczy i wdzięku. Fantastyczne podróże przez lazurowe morza i wyspy zamieszkałe przez nimfy i najady. Wszystko to w wirze szalonych porywów, boskiego rozpasania życia, intensywnie przeżywanej radości i cierpienia".
Jakie to wszystko bliskie - "Efebosowi", Sycylii, "Królowi Rogerowi"; własnym zwątpieniom, fascynacjom, wewnętrznemu napięciu...
Tekst jest fragmentem książki "Powrót Dionizosa", która ukaże się nakładem "Zesszytów Literackich".
Artykuł ten zamieszczamy na naszych stronach dzięki uprzejmości redakcji "Tygodnika Powszechnego", który opublikował go w "Dodatku z okazji Roku Karola Szymanowskiego"
(Kraków, 7 października 2007).