"Tygodnik Powszechny", Kraków, 7 października 2007
Dodatek z okazji Roku Karola Szymanowskiego
Co ma wspólnego
Górecki z
Szymanowskim? Światowe zainteresowanie ich twórczością przypadło na połowę lat 90. i - tu sprawa wstydliwa - wcale nie za sprawą rodzimych artystów...
Góreckiego wypromowała angielska stacja radiowa. Szymanowskiego - wybitny angielski dyrygent sir Simon Rattle, zafascynowany mikrokosmosem jego dźwiękowych pejzaży. Ktoś powie - był przecież
Fitelberg,
Rowicki (nagrał niemal wszystkie dzieła Szymanowskiego),
Rubinstein, Stokowski, Kussevitzky, Richter (w swym fonograficznym "Dzienniku" zawarł dopisek dotyczący
Mitów: "Ile tam wspaniałej muzyki", opatrując go trzema wykrzyknikami),
Kochański,
Huberman, Ojstrach... Swego czasu nawet wielki Pablo Casals chciał zamawiać u nieznanego jeszcze wówczas kompozytora sonatę wiolonczelową. Cóż z tego, skoro lata powojenne i odcięcie od Zachodu przyniosły zubożenie znajomości dorobku kompozytora na świecie. A wielka to szkoda, bo twórczość tego muzyka zasługuje na szerszą perspektywę, nie ograniczoną jedynie do kilku sztandarowych wykonań, na lepszą promocję, wreszcie na głębszą znajomość w rodzinnym kraju, bo jest ona też, powiedzmy szczerze, umiarkowana.
Weźmy jedyną wydaną operę Szymanowskiego -
Króla Rogera, uwiecznionego przez Jacka Kaspszyka, Karola Stryję, Antoniego Wita, Roberta Satanowskiego i Rattle'a. Albo opus magnum kompozytora - "Stabat Mater", gdzie wybór ogranicza się tak naprawdę do trzech dostępnych nagrań: świetne Antoniego Wita z Andrzejem Hiolskim (Dux), mniej porywające Karola Stryi z tym samym solistą (Naxos) i ostatnie - najlepsze - Rattle'a (EMI). Muzyka fortepianowa Szymanowskiego to nadal obszar do eksploracji, przez wiele lat skąpo i jakby niechętnie prowadzonej. Mamy dobre wykonanie Mazurków Marca-André Hamelina (Hyperion), gorzej z "Preludiami" op 1. - trudno znaleźć choćby zadowalające. Rafał Blechacz na swoim debiutanckim albumie zamieścił doskonałe Wariacje op. 3, jest Martin Roscoe Sinnae Lee, Dennis Lee, Mikhail Rudy. I wreszcie Piotr Anderszewski - objawienie ostatnich lat. Jego III Sonata, "Maski" i "Metopy" (Virgin Classics) nie dość, że reprezentują pianistyczny Olimp, to jeszcze dzięki skończonej wirtuozerii wykonawcy odkrywają przed słuchaczami nieznane dotąd aspekty muzyki autora "Harnasi".Podobnie rzecz się ma z IV Symfonią "Koncertującą" - dziełem, które kompozytor szczególnie sobie upodobał. Kanonicznym i jednocześnie wzorcowym nagraniem jest tu interpretacja Tadeusza Żmudzińskiego z Orkiestrą Filharmonii Śląskiej pod dyrekcją Karola Stryi - rozwibrowana, atletyczna, a jednocześnie eksponująca świetlisty charakter i żarliwość. Zwłaszcza III część, porywająca stylizacja oberka, nie pozostawia słuchacza obojętnym. Równie świetnie radzi sobie z tą nietypową formą szwedzki pianista Leif Ove Andsness pod Rattle'em. Powściągliwa natura każe mu eksponować przede wszystkim barwową stronę kompozycji - trzeba przyznać, że pianista nie stroni od mrocznych zakamarków. Od strony pianistycznej to po trosze interpretacja "somnambuliczna" - jasność orkiestrowego brzmienia skontrastowana jest z niejednoznaczną, ciemną partią fortepianu, w którą silnie, choć jakby à rebours,wpisują się motywy o charakterze orfickim, tak często spotykane w muzyce Szymanowskiego.W literaturze skrzypcowej punktem odniesienia są Koncerty Szymanowskiego w wykonaniu wspaniałej Wandy Wiłkomirskiej. Młodziutka Nicola Benedetti z Danielem Hardingiem też mają w tej dziedzinie wiele do powiedzenia. Ich marzycielska, a jednocześnie szorstka i mięsista interpretacja sytuuje się na szczycie rankingu. Rattle nagrywa Koncerty skrzypcowe z Thomasem Zehetmairem - po słodko-pikantnej Szkotce Zehetmair wypada jednak blado. Warto posłuchać również interpretacji Kai Danczowskiej (niezrównana w "Mitach" z Krystianem Zimermanem) z Kazimierzem Kordem lub Ilyi Kalera z Witem. Osobnym rozdziałem są Pieśni. Szymanowski napisał ich ponad 100, do tekstów m.in. Iwaszkiewicza, Joyce'a, Kasprowicza, Przerwy-Tetmajera, Micińskiego, Tuwima. Komplet Pieśni na głos z fortepianem dostępny jest pod szyldem wytwórni Chandos w znakomitym wykonaniu holenderskiej pianistki Reinild Mees, która do współpracy zaprosiła Iwonę Sobotkę, Julianę Rondek, Urszulę Kryger i Piotra Beczałę. Te przeznaczone na orkiestrę - "Pieśni księżniczki z baśni" i "Pieśni miłosne Hafiza" - najpiękniej brzmią w wykonaniu Katariny Karneus i wspomnianej już Iwony Sobotki (EMI) z Orkiestrą Miasta Birmingham pod wodzą Rattle'a. Ale to ciągle mało jak na twórczość tejrangi...
[Kaja Danczowska jest wybitną skrzypaczką, występowała m.in. z Krystianem Zimermanem, Gidonem Kremerem, Mishą Maiskym. W jej bogatym dorobku płytowym znajduje się nagrodzony wyróżnieniem Diapason d'Or album z I i II Koncertem skrzypcowym Karola Szymanowskiego (1997).]
Artykuł ten zamieszczamy na naszych stronach dzięki uprzejmości redakcji "Tygodnika Powszechnego", który opublikował go w "Dodatku z okazji Roku Karola Szymanowskiego"
(Kraków, 7 października 2007).