Utwór o Matce i Ojczyźnie (Korporacja Ha!art, Kraków 2008) Bożeny Keff to projekt liryczny balansujący na pograniczu poematu, sformalizowanego monologu wewnętrznego i libretta - jak sugerują w posłowiu Maria Janion i Izabela Filipiak, libretta opery lub oratorium, przy czym to drugie rozpoznanie wydaje się bardziej przekonujące. Ta forma, klasyczna i koturnowa, pozwala Keff nakreślić śmiało przestrzeń ambiwalencji, w której wysokie łączy się z niskim, emocje z historyczno-publicystycznym namysłem, wściekłość z niemocą, miłość, przywiązanie i zależność z poczuciem zniewolenia, nienawiścią, wreszcie z odwetem, który dokonać się może jednak, ze względu na swoisty przymus niemocy, tylko w języku, w mowie skierowanej tyleż na zewnątrz, co do samej siebie.
Jest to rzecz o ranie, traumie, o krzywdzie, jaką zadaje jednostce-kobiecie-córce system symboliczny reprezentowany przez matkę - zbiorczy symbol, a zarazem realną, ucieleśnioną osobę, oraz przez ojczyznę, chociaż słowo to w języku Keff jest wyjątkowo problematyczne. Opisywana przez Keff trauma jest bowiem bardzo szczególna, bo żydowska.
W tym utworze mówi się z pozycji Żydówki. Kobiecość i żydowskość są tu ze sobą splecione, wzajemnie się zazębiają, ustanawiając continuum obcości, gorszości. Wielkim, choć nie nazwanym wprost, tematem Keff jest tu asymilacja, której reprezentacje pojawiają się na kilku poziomach tekstu. Jeżeli przyjmiemy, że jest to oratorium, to jest ono zrealizowane bardzo tradycyjnie, jako muzyczny teatr religijny (chrześcijański), w którym treść misteryjna jest przez Keff zastąpiona inną religią, religią Shoah, wyznawaną przez Matkę. Matka, deklarując się jako ateistka, rytualizuje w swoich quasi-modlitewnych wypowiedziach poetyckich Zagładę, nadaje jej cechy świętości, czyni ją mitem powtarzanym przez gesty religijnego przypomnienia. Jednak ta religia traumy, religia trupów, popiołu, komór gazowych i pieców krematoryjnych jest formą obłędu, obsesji. I, co jest zasadniczym tematem utworu, folie à deux:
Teraz, kiedy Hitler, który mi wymordował rodzinę
I Stalin, oby go piekło pochłonęło, nie żyją
Tylko ty mi zostałaś, moje dziecko
Z bliskich.
Ta specyficzna kontaminacja umieszcza Utwór... Keff w kilku tradycjach literackich. Po pierwsze, Utwór... zalicza się do literatury feministycznej, eksplorowana jest w nim bowiem trauma relacji matka - córka, dziedziczenie traumy po matce, mechanizm kastrowania córki przez matkę. Po drugie, poemat-oratorium Keff jest poetyckim zapisem doświadczenia tzw. Drugiego Pokolenia ofiar Zagłady, pokolenia dzieci ofiar i bezpośrednich świadków Shoah. Po trzecie, rozrachunkowy, publicystyczny charakter wielu fragmentów Utworu... każe (karze?) myśleć o nim jako o gorzkim świadectwie doznawania Polski jako miejsca zbrodni Zagłady (Hortus Judeorum), a także symbolicznej wspólnoty, która żałobę po ofiarach Zagłady zastępuje antysemityzmem, pamięć - aktami przemocy, wspólnoty, w której przemiany demokratyczne odbywają się w sposób spotworzały. To nagromadzenie czyni topikę Keff topiką potworności. We wszystkich przywołanych aspektach Utwór... jest dziełem heretyckim, bluźnierczym, dekonstruującym przez wściekłość.
Matka i córka w Utworze o Matce i Ojczyźnie połączone są trującą pępowiną. W teorii feministycznej wiele miejsca poświęca się doświadczeniu macierzyństwa. Hélène Cixous, tworząc swój mistyczny program kobiecego pisarstwa, zwraca uwagę na symbolikę krwi i mleka, dwu wydzielin, z których pierwsza jest wydzieliną "męską", wiąże pokolenia, jest również symbolem ofiary, druga zaś - mleko - jest wydzieliną wstydliwą, kobiecą, jest zapomnianym pierwszym pokarmem. Cixous rozwija tu niejako myśl Simone de Beauvoir, która w Drugiej płci skonstatowała, że "[C]złowiek wznosi się ponad zwierzę nie przez to, że daje życie, lecz że je ryzykuje; dlatego ludzkość wyżej stawia nie tę płeć, która rodzi, lecz tę, która zabija". To rozpoznanie istotne dla zrozumienia symbolicznej hierarchii kobiecego pisania (czy ogólniej, posługując się terminem Keff - "ekosystemu"). Jednak na gruncie teorii Luce Irigaray zostaje ono poddane bolesnej reinterpretacji. Irigaray, specjalistka od rany kobiecości, zaczyna swój metaforyczny szkic psychoanalityczny "I jedna nie ruszy bez drugiej" słowami: "Z twoim mlekiem, matko, wypiłam lód i teraz nie mogę się poruszyć". To punkt, w którym znajduje się Córka - Persefona - Kora - Korusia - Srusia - Usia z Utworu.... Unieruchomiona jest tu Matka (w refrenicznych "czterech ścianach"), unieruchomiona jest córka. Kontekst irigariański zostaje zresztą przez Keff przywołany wprost w VII części Utworu..., noszącej tytuł "Są to matki patriarchalne".
Matka u Keff jest patriarchalna z jednej strony dlatego, że dokonuje sukcesywnego okaleczania córki, przekazuje jej prawopis systemu symbolicznego, w którym córka musi być tak samo spętana, jak matka, jednocześnie jednak jest patriarchalna, ponieważ jest dystrybutorką patriarchalnego języka żałoby po Zagładzie. Drugie Pokolenie, do którego należy Usia, jest obciążone traumą rodziców. Matka reprezentująca zmarłych jest nośnikiem pisma oralnego, języka zmarłych. Ten jednak pośród jej narzekań i wściekłych ataków na córkę staje się dla relacji podmiotu - Matki z przedmiotem dyskursu - Córką czymś zapoznanym, pierwotnym, ale przywoływanym przez mowę obłędu, wściekłości i choroby. Język ten jest wchłonięty, wcielony przez "piekielną infekcję": "[N]ie dość, że cały dzień siedzę tu sama w tych czterech ścianach, to jeszcze nie ma do kogo gęby otworzyć, ale co ty wiesz, co ty wiesz, jak ja żyję, ja żyję jak zwierz, jak cień, ja żyję sama jak cień na ścianie zwalonego domu, a co ty wiesz, jak mnie boli, gdzie mnie boli [...] zaczyna się jakaś infekcja piekielna, trzeba zrobić badanie".
Żeby w pełni zrozumieć ambiwalencję rządzącą w Utworze... drugim wielkim tematem Keff - Ojczyzną, należy odwołać się do rozgraniczenia w rozumieniu II Wojny Światowej wprowadzonego przez Henryka Grynberga. Grynberg wyróżnia dwie historie wojny: wojnę polską i wojną żydowską. O ile polska wojna z okupantem była wojną o niepodległość, o Polskę, o symbole, język, to wojna żydowska była wojną o p r z e ż y c i e. To właśnie jest wojna matki, Polska zaś od czasu Zagłady jest poligonem, miejscem niebezpiecznym, godnym moralnej pogardy ("nie zasługują tu na jednego Żyda, jakiegokolwiek byłby narodu, płci, orientacji czy koloru skóry" - mówi Matka, widząc w telewizji odsłonięcie pomnika Dmowskiego). Tymczasem Usia jest byłą działaczką opozycji antykomunistycznej. W Polsce po 1989 roku została feministką, możemy podejrzewać, że jest aktywną uczestniczką tego ruchu. Typowy dla kobiecej sygnatury pisania klucz autobiograficzny każe utożsamiać postać Usi z samą autorką, która faktycznie działa jako aktywistka feministyczna, publicystka, wykładowczyni na warszawskich gender studies. Polska po 1989 jest obiektem jej ataków. Dla Keff istotne jest tu rozliczenie z postromantycznymi obrazami Polonii jako Matki, Kobiety; Keff przyrównuje Polskę do plantacji niewolników, tworząc tym samym z własnej relacji z matką metaforę relacji z Polską. Związku przymusowego, trudnego, ufundowanego na ekstremalnych emocjach.
Keff pisze "na odlew" - jej dykcja jest bezpardonowa. Utwór ten mógłby być prosto pozytywistyczny, jednak przez swoją bezpośredniość, źródłowy charakter wygłaszanych deklaracji, a także skłonność Keff do groteski, pozytywizm zostaje w Utworze... przekroczony. To nie jest już książka pozytywistki, ale osoby, która z pozytywistycznego materiału kreuje dzieło literackie par excellance.
Zachwycać - lub bulwersować - może rozmach mitologiczny Keff. Są tu i wątki azteckie (Tlaloc), i greckie (Demeter i Kora), biblijne (trawestacje Psalmu 137), jak również nadawanie mitologicznego statusu ikonom kultury pop - Ripley z Ósmego pasażera Nostromo czy Larze Croft. Te dwie ostatnie postaci, jak celnie zauważają prof. Janion i Izabela Filipiak, służą Usi do zbudowania własnej, anty-matczynej symboliki, zaczerpniętej z tekstów kultury obcych Matce. Mitologii, w jej najbardziej sprostytuowanej formie antysemickich fantazmatów, dotyczy epilog utworu, opatrzony znamiennym tytułem "Pieśń z przychodni lekarskiej (rozpoznaj słowa tego domowego śpiewnika)". Wspomniana słabość Keff do groteski zostaje tutaj zaprzęgnięta do stworzenia chóralnej pieśni brudnej, absurdalnej nienawiści:
"Pani II: Historycy coraz częściej stwierdzają, że w getcie warszawskim
Wcale nie było głodu ani chorób.
Bawili się tam dobrze, a potem
Ogłosili światu, że ich mordowano!"
Negacjonizm, uzasadnianie Zagłady żydowskimi wpływami, żydowskie korzenie Hitlera, tłumaczenie żydowską okupacją najnowszych dziejów Polski... Keff nieprzypadkowo zamyka swoje dzieło przyprawiającym o mdłości koktajlem z chorobliwego antysemityzmu. Pojawia się zresztą w tej scenie we własnej osobie, poetka, której kręgi szyjne dają się we znaki od "pisania grzesznych wierszy na komputerze". Zarówno mikropolska mieszkania Matki, Polska jako jej dzieje i ustrój, jak i Polska namacalna, "epistemologiczna" - przychodnia lekarska są miejscami przeładowanymi cierpieniem, niemocą, przemocą. Budzą namiętny gniew autorki, oddany w utworze z wielką precyzją poetyckiego wyrazu. I chyba nie po to, żeby zarażony nim czytelnik zorganizował manifestację. Również nie po to, żeby "dać świadectwo". Zdaje się, że po prostu dlatego, że dał on Keff możliwość napisania swojej najważniejszej książki.
Michał Płaczek
© by "Twórczość" 2008