[Michał Jagiełło Goryczka, słodyczka, czas Opowieści. Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2007, ss. 120.]
Choć ta książka jest debiutem poetyckim Michała Jagiełły, to przecież nie literackim, a to ma tutaj zasadnicze znaczenie. Jagiełło jest wytrawnym prozaikiem, reportażystą, eseistą. Jego warsztat pisarski pozwala na swobodne przemieszczanie się pomiędzy literackimi gatunkami. Teraz przyszła kolej na wiersze. Są takie stany, takie napięcia emocjonalne, które domagają się wyłącznie języka poetyckiego. I to wydaje się być głównym imperatywem, który zmusił autora do sięgnięcia po tę trudną, ale jakże pojemną formę.
Michał Jagiełło zaprezentował poezję narracyjną. Jest to jednak narracja szczególna, zwarta, daleka od jakiegokolwiek gadulstwa, wyczulona bardziej na szczegół niż na same tylko panoramiczne obrazy. To właśnie ów detal - kamień, powiew wiatru, jakiś jeden element pejzażu - uruchamia lawinę refleksji, obrazów, metafor. Lawina ta jednak nie toczy się w sposób nadmiernie żywiołowy, autor wprowadza ją w ustalone tory. Widać w tym wszystkim dyscyplinę: dyscyplinę taternika, goprowca, który zdaje sobie sprawę z konsekwencji każdego fałszywego kroku. Jagiełło w poezji czuje się trochę jak w górach, gdzie potrzebna jest odwaga, szaleństwo, brawura, ale jednocześnie stale napięta uwaga i precyzja każdego ruchu. Można więc powiedzieć, że pisząc wiersze, korzysta pełnymi garściami nie tylko z wcześniejszych doświadczeń pisarskich, ale i z taternickich. A więc z własnej biografii.
To ostatnie najpełniej dochodzi do głosu zarówno w sposobie samego obrazowania, jak i w przesłaniach wierszy. Takich utworów nie napisałby ktoś, kto nie chodziłby po górach, nie wisiał na linie nad przepaścią, nie wiedział, ile potrzeba sił, odpowiedzialności, samozaparcia i solidarności, aby nie dać się zwyciężyć górom i samotności, ktoś, kto nigdy nie znosił z gór rannych albo zabitych turystów. To wszystko nie jest tutaj głównym przedmiotem opisu, jednak właśnie te doświadczenia pozwalają poecie inaczej postrzegać rzeczywistość. Wchodzić w głąb. Oglądać ludzkie życie z pewnego dystansu, z którego inaczej widać całą hierarchię ludzkich wartości. Przy tym owa - jak powiadam - "narracja" nie dotyczy rzeczy zauważanych potocznie; te rzeczy są jakby "stelażem" dla tkanki refleksyjnej, są jej podległe. Jagiełło wiele rzeczy mówi językiem dyskursywnym (choć nie do końca), unika ozdobników, wykorzystuje nazwy geograficzne, swoje utwory stara się jak najgłębiej zakorzenić w konkrecie. Poruszając się po obszarach języka i wyobraźni - chodzi niczym po górach. Z tą samą precyzją, świadomością, odpowiedzialnością. Nawet tam, gdzie sceneria górska nie dochodzi do głosu (ale jest obecna w podskórnym rytmie wiersza), jak we Wspomnieniu: Śnie o Zagrodzie czy przejmującym utworze Wierzby, autor porusza się niczym po oblodzonych szczytach. Po szczytach czasu, przemijania; po dolinach dzieciństwa i wspomnień. Dostrzega przemijalność ludzkiego losu (w czym nie byłoby nic dziwnego), ale i jego niezmienność, która leży w zakorzenieniu niosącym jakąś nieodwracalność psychiczną, w bagażu, który dźwigamy, nawet jeśli nie chcemy, do końca życia.
Poezja Michała Jagiełły jest przesycona filozofią. Nie konwencjonalną, nie erudycyjną, ale jak najbardziej własną, która wypływa z niezgody na rzeczywistość zastaną, z poczucia niekonsekwencji istniejących systemów i przekonań, wreszcie z dojmującego pragnienia dojścia do istoty rzeczy i oczyszczenia jej z najrozmaitszych łusek i naleciałości kulturowych. Jagiełło niczemu nie ulega, sprawdza wszystko sam. Bo jakże może ulegać ułudom ktoś, kto widzi
piękno dostrzeżone
kątem oka,
mimochodem, porozrywane na strzępy,
w odłamkach i drzazgach,
wdzierające się w oczy, uszy, mięśnie
- całym sobą włączonego
w ż y w y łańcuch.
Gdzie jesteście ci,
których znosiłem?
Wybaczcie.
Jakże przejmujące jest zakończenie tego wiersza pod równie wiele mówiącym tytułem: Nie pamiętam waszych twarzy. To przecież wołanie o przebaczenie. Ale czego? Jagiełło doskonale potrafi stopniować nastroje, budować dramaturgię wiersza, operować poetyckim obrazem w taki sposób, by utwór nabierał coraz więcej barw, a stawał się coraz mniej retoryczny. Opisowość zupełnie wyzbyta retorycznych chwytów to właśnie to, co zdumiewa u Jagiełły. Opis płynie tutaj niczym potok górski, jest niezwykle wartki i przejrzysty.
Wyprawa ratownicza, zdawałoby się rutynowa, staje się u Jagiełły powodem jakże przejmującej kłótni z Bogiem. Kłótni, która urasta do rozmiarów wielkiego, nierozstrzygniętego egzystencjalnego i eschatologicznego sporu.
Dlaczego na to pozwoliłeś?
- jeśli w ogóle jesteś.
A jeśli jesteś, ale po ludzku czasem
bezradny - czy zapłakałeś?
Milczysz. To twoja stała metoda.
Co masz na swoje usprawiedliwienie?
Noc, mgłę, trzeci stopień zagrożenia lawinowego
- powiadasz.
Mówisz - ledwo zrozumiale - o wolnej woli,
przypominasz - mało taktownie - o ratowniczym
przyrzeczeniu.
Lepiej już milcz.
Tam przecież zginęli młodzi ludzie - woła autor. A naprzeciw śmierci pojawia się tylko milczenie... Jest w tym i bunt, i niepewność. Poeta o niczym nie orzeka w sposób ostateczny. Pyta, podaje w wątpliwość, woła tak głośno, jak tylko woła się w górach. Nie feruje jednak żadnych wyroków. Wydając się pogodzonym z brakiem owych ostatecznych odpowiedzi, nie czuje się też żadną miarą zwolniony od stawiania trudnych pytań, aktualnych wszędzie, we wszystkich okolicznościach, w każdej scenerii. Kiedy więc wspina się "żlebem w górę", wie, że oślizgłe skały tylko czekają na jego nieostrożny ruch; kiedy cała uwaga wydawałaby się być skupiona właśnie na samej wspinaczce, bohater wiersza zastanawia się: "gdzie jestem? / Kim jestem?". Ma także poczucie wędrowca
który podejrzewa, że jest wybrykiem ewolucji,
a Ziemia żegluje znikąd donikąd?
Komu ma zaufać programowo bezdomny,
lecz dostrzegający
Żółtą Turnię w deszczu?
Wiersze Michała Jagiełły nie ograniczają się do samego zastanawiania się nad życiem i jego sensem. Pragną być żywym świadectwem świadomego w nim uczestnictwa. Taternik przyjmuje z dobrodziejstwem inwentarza wszelkie ryzyko związane z zawodem, poeta w całości przyjmuje trud panowania nad tworzywem, a każdy człowiek musi liczyć się z konsekwencjami, absurdami, dolegliwościami istnienia. Takie wydaje się być istotne przesłanie utworów Michała Jagiełły - tej panoramicznej, pełnej ostro zarysowanych, czasami jakże surowych pejzaży, poetyckiej opowieści.
Stefan Jurkowski © by "Twórczość" 2007 | |
Spis treści "Twórczości" 08/2007