[Piotr Mitzner: Podmiot domyślny. Dom Wydawniczy tCHu, Warszawa 2007, ss. 96.]
Nową książkę poetycką Piotra Mitznera zatytułowaną Podmiot domyślny otwiera motto zaczerpnięte z utworu
Jana Kochanowskiego O żywocie ludzkim. Brzmi ono następująco:
"...to wszystko, cokolwiek myślemy". Twórca pominął pierwsze słowo "fraszka", będące jednym z kluczy do odczytania całego tomiku. W ten sposób autor na wstępie deklaruje, że będzie odwoływał się do polskiej tradycji literackiej. Fraszki Jana z Czarnolasu nie są oczywiście jedynym źródłem inspiracji poetyckich autora wcześniejszego Pustosza. Piotr Mitzner zamieścił w swoim zbiorze - o ile dobrze policzyłem - 65 utworów. Literackie miniatury stanowią zdecydowaną większość. Niektóre wskazują swoją gatunkową przynależność już poprzez tytuł, np.: Na kamyk, Na zmianę, Na telefon. Inne czynią to poprzez epigramatyczną formę i różnorodną tematykę. Jak na zbiór fraszek przystało, paleta barw uczuciowych jest bogata: od sytuacji zabawnych czy żartobliwych (Na kamyk, Ogłoszenie) po poważne i dramatyczne (Poczta, Więzień czyli Walerian Łukasiński, Skarcony), od refleksji religijnej (Spowiedź) po refleksję edukacyjną (Zeszyt lektur). Chociaż jeśli chodzi o żart, to jego tonacja zmierza raczej w stronę gorzkiego uśmiechu niż w stronę wybuchów słodkiej radości.
W swoich utworach Mitzner podejmuje dialog z tradycją rozumianą bardzo szeroko. Nawiązuje bowiem do tekstów piosenek:
"I nie opowie ci wiatr / już nic / zgoniony wpadł w twoje wiatrołapy" (Na wiatr). Sięga po cytaty z Biblii:
"Jednak jesteś który jesteś" (Marysia Litwinka). Zmienia Mickiewiczowskie hasło "widzę i opisuję" na tytuł Nienawidzę i opisuję, w tekście zaś pojawia się trawestacja prawa Archimedesa:
"przeciętne ciało / wycięte z tłumu zanurzone w pamięci / waży tyle / ile to co z pamięci wyparte". Posługuje się łacińskim cytatem z ody Do Leukonoe Horacego (Carmen I 11): "Tu ne quaesieris / Leuconoe" (Połączenie). Poeta wraca do dziewiętnastowiecznej postaci Waleriana Łukasińskiego, stara się pojąć dramat. Warto też wspomnieć, że owocne byłoby zestawienie poezji Mitznera z dziełami
Mirona Białoszewskiego,
Stanisława Jerzego Leca,
Tymoteusza Karpowicza i
Krystyny Miłobędzkiej. Bogactwo odwołań jest zaiste pokaźne i stanowi wdzięczny materiał do badań porównawczych. Mnie cieszy również to, że poezja Mitznera nie ubiera się w angielskim domu towarowym i nie żywi się amerykańskim hamburgerem.
Jednakże w poetyckiej różnorodności, tak charakterystycznej dla fraszek, jest metoda, jest wspólna dla wierszy postawa podmiotu lirycznego. Parafrazując słowa Krystyny Miłobędzkiej, można powiedzieć, że podmiot domyślny jest "zdrowy na chorobę łączenia wszystkiego ze wszystkim" albo prawie wszystkiego z prawie wszystkim. Z tego łączenia, z tej konfrontacji zdarzeń, rodzi się magia słowa, powstaje coś nowego - dokonuje się creatio ex nihilo. Poeta przeciwstawia się przyzwyczajeniom językowym. Mitznerowi (jak każdemu z nas) język został dany, otrzymał mowę w pewnym sensie gotową, ale poeta (jak mało kto) poprzez twórczą postawę wobec języka pragnie go zbadać, sprawdzić jego możliwości, poszerzyć granice wolności posługiwania się językiem. Czyni to między innymi poprzez wyzwalanie się z dyktatu skostniałych form frazeologicznych. Rozbija frazeologizmy:
"widmo / schodzi i szczeka / na psy" (Na urok). Stosuje zaprzeczenia znanych sentencji:
"nie wszystko płynie". Odwraca ogólnie przyjęty tok myślenia. Zamiast powiedzieć: "wyprowadzamy się z domów", mówi:
"domy się z nas wyprowadzają". Patrzy oczami dziecka:
"kładę kamyk na ścieżce / trącam patykiem // - no idź / bo cię nadepną" (Na kamyk). Bawi się podobieństwem brzmieniowym:
"jezioro Głębokie / dziś / zamknięte na łódkę" (Nazajutrz). Wykorzystuje wieloznaczność słów:
"wyjechali jakby umarli / umarli jakby wyjechali" (Droga). Czasem na wykorzystaniu dwuznaczności zbudowany jest cały wiersz. Świetnym tego przykładem jest utwór Połączenie, nawiązujący do tematyki telekomunikacyjnej (bezpłatne minuty, cyfry), ale w szerszej perspektywie - do tematu śmierci i połączenia się dusz w raju. Dostajemy bezpłatne minuty od operatora sieci, ale otrzymujemy też bezpłatne godziny od Boga. I lepiej nie wiedzieć, ile się "wydzwoni", lepiej nie dowierzać przyszłości.
Poeta pisze, aby dowiedzieć się czegoś o sobie i świecie. Ta postawa wobec poezji jest postawą wobec świata, jest myślą o świecie. Poprzez odnawianie języka poeta odnawia wyobraźnię. Mamy tu paradoksalnie dążenie do prostoty, w dobrym tego słowa znaczeniu.
Swoim tytułem Mitzner wprowadza do świata poezji odmienne od podmiotu lirycznego pojęcie. Podmiot domyślny to kategoria gramatyczna. Jak wiadomo, podmiot to jeden z dwóch głównych członów, na których opiera się konstrukcja zdania. Podmiot domyślny jest nietypowy, a jednocześnie charakterystyczny dla języka polskiego ze względu na wyrazistą formę orzeczenia czasownikowego - osobowego, jest jakby zerowy, ukryty w tej osobowej formie. Tytułowy podmiot domyślny Mitznera jest ukryty za słowami, ale i poprzez te słowa się ujawnia, łącząc teksty całego tomu. Oczywiście znaczenie jego jest bardziej filozoficzne - podmiot domyślny to ten, który potrafi się domyślić, który dąży do myśli, to również podmiot pełen domysłów. Zauważmy, że metoda poetycka Mitznera polega na tym, iż idzie on w kierunku od obserwacji do refleksji. Podmiot spostrzega coś - zdawałoby się - zwyczajnego, co nie jest obce doświadczeniu wielu ludzi. Dalej jednak łączy to coś z czymś innym, na co większość ludzi już "nie wpada", tworząc niebanalną sytuację poetycką, prowadzącą do ważnej sugestii, dobrej nauki czy ciekawego wniosku. Podmiot domyślny to zatem podmiot ze swej natury filozoficzny.
Wydaje mi się on bardziej pesymistyczny (realistyczny) niż optymistyczny, bardziej smutny niż wesoły. Widzi wiele barier przejawiających się już w języku, a poezja to pokonywanie tych barier. Dlatego ważnym motywem twórczości poety jest motyw zamknięcia, niemożności, ograniczenia. Żaglowiec zamknięty w butelce (W butelce), słowa nie mogące przejść przez usta (Nie wyszło), spasione żale nie przejdą przez kratę (Spowiedź), kosiarz ma osłonięte uszy i nie słyszy (Kosiarka i coś), człowiek zamykany w pokoju (Skarcony), zamknięta lodówka (Z kalendarza), zaszyte usta przyrody (Protest) itd. Ten motyw zamknięcia łączy się z motywem końca, w tym końca życia. Życie zamyka śmierć, przynajmniej to ziemskie życie. Nie dziwi więc, że cykl fraszek kończy wiersz Na koniec. Wiersz mający charakter elegijny. Ze względu na oryginalność tekstu pozwolę sobie zacytować go w całości:
Domy się z nas wyprowadzają
nasze domy wyjeżdżają
bez pożegnania
zostawiają nas na fundamentach
spakowane stoją
na peronach nocy
Po fraszkach autor zamieścił jeszcze jeden utwór zatytułowany Cztery potoki, składający się z czterech tekstów, jakby strumieni świadomości. W tym poemacie przeplatają się różnorodne myśli, spostrzeżenia, zabawy i gry językowe. Na koniec potoki zbiegają się i milkną w jednym punkcie. Mitzner porusza tu zagadnienia związane z Transcendencją. Jednym z istotnych wątków snujących się w tkance utworu jest temat religijny. Poeta, przywołując toposy biblijne, uwspółcześnia je, umieszcza je hic et nunc, dając świadectwo i zwracając uwagę na to, że walka tocząca się w Starym i Nowym Testamencie trwa cały czas, nieprzerwanie od wieków, a prawdy zawarte w Biblii nie tracą nic ze swojej aktualności. Oczywiście Mitzner nie "uderza w dewocję", jego religijność wydaje mi się naturalna, wypływa z polskiej tradycji, dla której religia ma przecież fundamentalne znaczenie.
Myślę, że wiersze Mitznera mogą stać się cytatami w naszym życiu, że będzie można ich użyć, przywołać je dla potwierdzenia lub zaprzeczenia pewnych myśli czy wyobrażeń. To duża, być może fundamentalna wartość poetyckiej sztuki Piotra Mitznera.
Jarosław Petrowicz
© by "Twórczość" 2008