Krytycy i wszyscy wielbiciele współczesnej literatury czekali na kolejną powieść
Mariusza Sieniewicza, pokładając w niej duże nadzieje. I nie zawiedli się. Olsztyński pisarz nie "spoczął na laurach" i jego czwarta książka jest równie dobra jak poprzednie. A może nawet lepsza.
Rebelia - bo taki tytuł nosi wspomniana powieść - to historia groteskowa, poruszająca jednakże odwieczny problem ludzkości - starość.
"Starość to rodzaj bezbronnej nagości, której niczym nie da się okryć" - pisze Sieniewicz. Rebelia jest także rodzajem utopii, a raczej antyutopii, w której żaden z dwóch równoległych światów nie jest światem idealnym. Pierwszy nazywa się garderobą. Panuje w nim kult młodości i wiara w przebieranki. Każdy, kiedy tylko ma na to ochotę, może włożyć nowy kostium, nową maskę. W każdej chwili może stać się kimś zupełnie innym. W tym świecie, rzeczywistym, starość nie jest pożądana. Staruszkowie rzadko kiedy wychodzą z domu, przeszli do "podziemia", co jakiś czas grasują szajki emerytów, których najłatwiej znaleźć oczywiście w kościele. Drugi świat istnieje natomiast już w zaświatach. To tajemnicza wyspa, na której mumifikuje się przywożone z garderoby zwłoki. Procesu tego dokonują staruszkowie, pilnowani przez grupy dziewłopców i chłopczynek, służących nowemu wcieleniu Wielkiego Brata, a mianowicie Wielkiemu Bobasowi. I do takiego właśnie miejsca trafia bohater - Błażej Pindel, zwany potem Kolumbem. Nie jest on wprawdzie starcem, ale osiągnąwszy już "wiek chrystusowy", tak się właśnie czuje. Zaatakowany przez grupę staruszków, zostaje wywieziony na wyspę. Ma pracować przy balsamowaniu zwłok, trzymanych potem w Mauzoleum. Tego swoistego muzeum "kukieł ludzkiej utopii" nie powstydziłby się sam Gunther von Hagens. Przy każdym "eksponacie" jest karteczka z informacją, kim zmarły był w garderobie, niektórzy mają także charakterystyczne dla siebie atrybuty:
"Z książką w jednej dłoni, w drugiej z karabinem stał Krzysztof Kamil Baczyński. Żołnierz-poeta. I zaraz, jakby dla odmiany, z butelkami wódki przepijali do siebie kolejno: Jim Morrison. Muzyk-poeta, Rafał Wojaczek. Poeta i James Dean. Aktor [...]".
Nasz bohater przeżywa na wyspie liczne przygody, zakochuje się nawet w uroczej staruszce Żyrardynce, ale ta miłosna sielanka połączona z ciężką pracą przy trupach i strachem przed wygaszaniem (swoistym praniem mózgu) nie trwa jednak długo. Z garderoby zaczynają przywozić coraz młodsze zwłoki. Coraz młodsi ludzie uważani są za starców. Mieszkańcy wyspy postanawiają się więc zbuntować. Chcą zorganizować rewolucję. Dobrym ku temu powodem jest też cud, który przydarza się jednej z kobiet - Rumi. Stara kobieta rodzi niepokalanie poczęte dziecko. Na dodatek, dziecko to nie ma płci, nie jest nawet obojnakiem, nie wiadomo, kim jest - bohaterowie nazywają je więc Bezcipuszkiem lub Bezsisiorkiem. Zawiązują swoistą siatkę konspiracyjną, byle tylko ukryć niemowlę przed Wielkim Bobasem. W końcu wybucha tytułowa rebelia, swoiste powstanie geriatryczne.
Świat stworzony przez autora Czwartego nieba jest przerażający i zabawny jednocześnie. Jest jednakże również bardziej rzeczywisty, niż mogłoby się nam początkowo wydawać. Do Sieniewicza bowiem, chyba już na stałe, przyległa etykietka pisarza zaangażowanego. I owo zaangażowanie widać także w omawianej prozie. Kult młodości szerzy się przecież coraz mocniej. Dzieci szybciej dojrzewają, a ciągła pogoń za sukcesem powoduje, że szybciej się męczymy, starzejemy, wcześniej umieramy. Młodzież zachowuje się i ubiera coraz bardziej wyzywająco. Nikogo już nie dziwią długie włosy u mężczyzn (nie wspominając o szminkach czy lakierach do paznokci, stosowanych przez metroseksualnych panów), a większość kobiet i tak chodzi w spodniach. Czyż zatem nie ma racji Sieniewicz, pisząc o nowym gatunku chłopczynek i dziewłopców? Ludzie XXI wieku przyzwyczajeni są do ciągłych zmian własnych wizerunków, do udawania, podszywania się pod innych, traktują wszystko właśnie jak garderobę. Raz można wziąć ten kostium, innym razem następny. W zależności od zapotrzebowania czy kaprysu. Świat może pójść jeszcze dalej - powieściowi emeryci są przekonani o powszechności eutanazji. Kiedy chora po porodzie Rumia dostaje śmiertelną kroplówkę z zielonym przyciskiem, by w każdej chwili sama mogła zdecydować o skróceniu życia, Kolumb wyobraża sobie, że w garderobie podobne prezenty daje się na gwiazdkę -
"mąż łamie się z żoną opłatkiem, żona z mężem - wspólnie ofiarowują sobie prezent kupiony na raty i szepczą czule: - ¬Wszystkiego najlepszego. W każdej kropli możemy od siebie odejść - całuje mąż żonę. - Zdrowia i szczęścia. Jeśli naciśniesz, zrozumiem - żona wtula się w szyję małżonka". Staruszkowie nie wiedzą już, czy zielony przycisk Rumi jest
"przywilejem czy też wyrazem cywilizacyjnej rozpaczy". Czyż nasze debaty o eutanazji i aborcji nie opierają się na tej samej wątpliwości?
Starość jest już zatem skandalem, ludzie powinni wyznawać zasadę
"żyj szybko, umrzyj młodo, zostaw po sobie dobrze wyglądające zwłoki". Dlatego juwenarbajterzy na wyspie tak pilnie pracują nad zwłokami. Kiedy ucho jest za duże albo noga za krótka, trzeba to wymienić na nowe, lepsze. Stare części ludzkiego ciała chowa się do magazynów, skąd emeryci mogą je wykraść i wymienić u marynarzy, przywożących trupy, na różne potrzebne im towary. Każdy defekt ciała, każda ułomność musi zostać poprawiona. Juwenarbajterzy to swoiści konserwatorzy młodości i piękna, bo dla Wielkiego Bobasa tylko młodość jest piękna. Jakie więc jest zdziwienie staruszków, kiedy w końcu poznają prawdziwą tożsamość swego pana. Historia niczym z Czarnoksiężnika z Krainy Oz!
W Rebelii znajdziemy również wszystkie te elementy, które tak zachwycały w poprzednich książkach autora Żydówek nie obsługujemy, a zatem liczne literackie aluzje i intertekstualne odniesienia - by wspomnieć tylko o Raskolnicy, która chce siekierą zabić Błażeja, o młodości, która zachwyca, bo zachwycać musi, czy o haśle Filofila
"kto podniesienie rękę na poetę, temu tę rękę poezja obetnie" - oraz zabawy słowne, liczne kalambury, wielką dbałość o język, tworzenie wymyślnych neologizmów czy wyszukanych metafor. Poza wspomnianymi dziewłopcami, chłopczynkami czy juwenarbajterami są również na przykład śliwkowiśnie, młodnie, żałobnice i krople, za pomocą których na wyspie mierzy się czas. Owa sprawność językowa, wirtuozeria słowa (nie wiem, jak można to inaczej nazwać) jest kolejną zaletą narracji Sieniewicza. Spiętrzenie słów i metafor, groteska, aluzyjność i iluzyjność świata to największe plusy powieści. Rebelia to rzeczywistość à rebours, świat został wytrącony z ram, do których się przyzwyczailiśmy, ale i tak nie ma trudności w dopatrzeniu się w nim cech naszej zwykłej codzienności.
Mariusz Sieniewicz czwartą z kolei książką potwierdził swoją pozycję jednego z najlepszych współczesnych polskich pisarzy. Każdy tom jego prozy jest wydarzeniem i wielką przyjemnością dla czytelników. A biorąc pod uwagę także i to, że każda nowa książka jest lepsza od poprzedniej, z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że z wielką niecierpliwością będę oczekiwać na następną.
Magdalena Boczkowska
© by "Twórczość" 2008
Książka Rebelia uzyskała nominację do nagrody literackiej
Nike 2008.