Wszystko dzieje się pod pretekstem nawracania na chrześcijaństwo, o czym świadczy postać biskupa na koniu. Tytuł dopowiada, jakimi konkretnie wydarzeniami inspirował się Gerson - jedną z niemieckich wypraw na ziemie pomorskich Słowian w X wieku.
Głównym chwytem artystycznym jest wielokrotne zastosowanie kontrastu. Możemy to zaobserwować przede wszystkim na przykładzie podziału bohaterów obrazów na dwie grupy: najeżdżanych i najeźdźców. Pierwsza z nich to słowiańskie ofiary, czyli kobiety, dzieci, starcy i nieuzbrojeni mężczyźni. Nie stawiają żadnego oporu. Ich wygląd (na swój sposób szlachetny czy budzący zaufanie) nie pozostawia wątpliwości, że są niewinni i zupełnie bezbronni. Druga grupa to germańscy napastnicy. Są uzbrojeni, a po ich czynach (np. zabójstwa, podpalenie jednej z chat) widać, że dokonują okrutnego i bezwzględnego najazdu. Już sam ich wygląd może budzić grozę - na ich twarzach widać gniew czy zaciekłość. Postaci najeźdźców zostały umieszczone wokół Słowian, a więc otaczają swoje ofiary.
Podział ten zostaje w symboliczny sposób podkreślony poprzez inny ważny zabieg artystyczny, czyli kontrastowe zastosowanie światłocienia. Po pierwsze, grupy ofiar zawsze są w świetle, zaś napastnicy w cieniu lub półcieniu. Po drugie, najechana wioska jest mocno oświetlona, zaś napastnicy wyjeżdżają z ciemnego lasu. Po trzecie, nad osadą widać czyste niebo, które zostaje przysłonięte dymem pożaru. Co więcej, nad napastnikami kłębią się chmury, które za chwilę zasnują jasne niebo nad wioską.
Poza tymi dwoma kontrastami, Gerson stosuje jeszcze jeden ważny chwyt związany z malarstwem historycznym. Buduje całą scenę w ten sposób, by widz mógł się domyślić, co się wydarzyło lub wydarzy. Uwagę zwraca grupa postaci pośrodku kompozycji - kobiety, dzieci, starcy oraz nieuzbrojony (półnagi) mężczyzna. Swoją postawą i zachowaniem streszczają oni całą scenę. Wioska Słowian została najechana i otoczona. Mieszkańcy nie bronią się i zostaną zamordowani lub uprowadzeni, zaś osada zniszczona. Obok grupy tej dostrzegamy pozostałe sceny, które dopowiadają, co się stało lub nastąpi. Widzimy więc zamordowanych dorosłych (po prawej stronie, z przodu obrazu), wystraszone dzieci (po lewej stronie, z przodu obrazu), uprowadzanych (po lewej) etc.
Wobec twórców malarstwa historycznego, zwłaszcza francuskich, często formułowano zarzut, że zbyt chętnie pokazywali sceny okrutne, epatujące przemocą, gdyż to one mogły w prosty sposób wywołać poruszenie widza. W przypadku obrazu Gersona jest nieco inaczej. Pomordowani sprawiają wrażenie śpiących, zaś sceny zabójstw są ukryte pomiędzy innymi. Na przykład dopiero na trzecim planie widać dwóch wojów strzelających z łuków do grupy Słowian. Na pierwszym planie jedna z ofiar jest ciągnięta za włosy przez mężczyznę z toporem, ale nie jest pewne, czy zostanie zamordowana.
Bohaterowie są przedstawieni zgodnie z dziewiętnastowiecznym wyobrażeniem o czasach średniowiecznych, co widać po ich uzbrojeniu, fryzurach czy strojach. Gerson starał się oddać je z jak największym prawdopodobieństwem. Opierało się ono, co było powszechne w praktyce malarzy akademickich, na licznych studiach obiektów z danych epok, takich jak np. broń. Zwróćmy jednak uwagę, że historia pokazywana na obrazie jest w zupełności czytelna dla widza, nieposiadającego szczegółowej wiedzy na temat tych konkretnych wydarzeń, które inspirowały Gersona. Jedyne nawiązanie do nich znajduje się w tytule. Artysta wybrał scenę o jednoznacznym i silnym ładunku emocjonalnym, dzięki czemu historia, którą opowiada, jest zupełnie zrozumiała.
Kompetencje odbiorcy w tym przypadku opierały się na odwoływaniu się do znanej mu rzeczywistości, a więc do powszechnie podzielanych uczuć, takich jak np. litość względem niewinnych ofiar. Dzięki temu, nie znając nawet wszystkich szczegółów historii, a nawet jej kontekstu, widz w prosty sposób mógł określić, po czyjej stronie leży moralna racja. Warto dodać, że tytuł wskazuje nie tylko czas i miejsce tych wydarzeń, lecz także ich zdecydowanie negatywny skutek.
Wojciech Gerson nie namalował jednak wyłącznie moralnie oburzającej sceny. Artysta za pomocą wydarzeń z odległej historii opowiadał w symboliczny sposób o późniejszych dziejach mających wpływ na losy Polaków w XIX wieku. Dla polskiego widza metaforyka była zupełnie jasna - tak jak Germanie kiedyś podbijali Słowian i brali ich w niewolę, tak
Niemcy pozbawili Polaków podczas zaborów państwowości. Słowianie, jak i Polacy, stali się zupełnie niewinnymi ofiarami. W rzeczywistości było to bardziej skomplikowane, ale Gerson jednoznacznie opowiada się za taką wizją dziejów, w której Polacy nie zawinili swojej niewoli. W takim przeświadczeniu artysta chciał utwierdzać np. warszawską publiczność. Pozostaje jednak pytanie, czy takie ukazanie Polaków nie sprawia wrażenia, że byli oni wówczas zupełnie bezradni i pozbawieni wpływu na swój los.
Warto jednak zwrócić uwagę, że Gersonowi bardzo zależało na publiczności nie tylko polskiej, lecz także europejskiej. Zastosowane chwyty malarstwa historycznego - w tym przypadku odpowiednie ukazanie emocjonalnej sceny - powodują, że dzieło pokazuje uniwersalną historię. Można więc powiedzieć, że obraz miałby dwie grupy odbiorców, którzy odczytywaliby znaczenie obrazu na różnych poziomach. Pierwszą, czyli Polaków, którzy oglądaliby ten obraz "ku pokrzepieniu serc". Drugą, np. widzów w Paryżu, dla których obraz ten byłby opowieścią o okrucieństwie wojny spadającym zawsze na najbardziej niewinnych.
Autor: Jakub Zarzycki, grudzień 2016
-
Wojciech Gerson, "Opłakane apostolstwo (apostolstwo germańskie u Słowian pomorskich)", 1866, olej na płótnie, 290x490 cm, Muzeum Narodowe w Krakowie