Tympanon z "Koncertem Dawida", fasada zachodnia kościoła parafialnego p.w. św. Jadwigi Śląskiej i św. Bartłomieja w Trzebnicy, ok. 1240, fot. Jakub Jagiełło
Prawdziwym klejnotem w trzebnickim zespole rzeźb jest jedyny większy jego element pozostały in situ - odkryty w 1935 roku portal fasady zachodniej prowadzący do nawy północnej kościoła.
Efektowna barokowa bryła kościoła w Trzebnicy, do początku XIX wieku służącego cysterkom, zaskakuje odwiedzającego ją przybysza widocznymi dopiero z bliska świadectwami swej średniowiecznej metryki. Pod nowożytnymi przebudowami i wyposażeniem wnętrza skrywają się bowiem mury trójnawowej sklepionej bazyliki z transeptem, w znacznej swej części wzniesionej w formach romańskich, głównie z cegły.
Kolejnym zaskoczeniem jest obfitość dekorującej tę architekturę rzeźby kamiennej - odkutej w piaskowcu, wśród której wyróżnia się, najbogatszy w Polsce i bodaj jeden z najbardziej interesujących w Europie Środkowej, zespół plastyki późnoromańskiej. W wyniku upływu czasu, różnych naturalnych kataklizmów, a zwłaszcza modernizującej działalności kolejnych pokoleń użytkowników świątyni, jej rzeźbiarski wystrój został mocno przetrzebiony i w znacznej części usunięty ze swego pierwotnego miejsca. Sukcesywnie odkrywany w wyniku badań architektonicznych i archeologicznych w ciągu XX stulecia, poddawany jest dziś próbom interpretacji - wirtualnej rekonstrukcji pierwotnego wyglądu, umiejscowienia i funkcji oraz określenia czasu powstania i rodowodu artystycznych form.
Prawdziwym klejnotem w trzebnickim zespole rzeźb jest jedyny większy jego element pozostały in situ - odkryty w 1935 roku portal fasady zachodniej prowadzący do nawy północnej kościoła. Uskokowy, z kolumienkami w ościeżach, zwieńczony jest arkadą o lekko zaostrzonym łuku. Nadproże portalu oraz wewnętrzną archiwoltę znajdującego się nad nim zagłębionego pola tarczowego dekoruje wić roślinna o bogatych stylizowanych kształtach, bardziej przypominających faunę i florę mórz południowych, niż formy wegetatywne.
Stanowi ona jednak tylko efektowną oprawę dla przedstawienia figuralnego widniejącego w tympanonie, które określa się jako "Koncert Dawida". Biblijny monarcha i autor "Psalmów" siedzi na tronie, ujęty w trzech-czwartych, eleganckim i wyrafinowanym sposobem krzyżując nogi, o które wspiera okazałych rozmiarów instrument muzyczny. Trącając jego struny, zdaje się być intensywnie wsłuchany w wydawane przez nie dźwięki. Świadkiem królewskiego koncertu jest Batszeba (imiona obojga wyryte są obok ich głów), zasiadająca naprzeciw swego małżonka, oraz stojąca tuż za nią niewiasta - zapewne jej dwórka. Obie kobiety również wydają się być zahipnotyzowane muzyką, znieruchomiałe w swym ściśle profilowym ujęciu. Przedstawienie to z jednej strony sceny tchnie uroczystą powagą, którą podkreślała, spełzła dziś, intensywna polichromia (błękity, czerwienie, zielenie i złoto), z drugiej strony ujmuje liryzmem intymnej sytuacji. Dzięki temu niezwykłemu połączeniu scenie bliżej jest do rycerskich obyczajów, które kwitły na dworach Europy dojrzałego średniowiecza, niż biblijnej narracji, która zresztą nie wspomina o podobnym zdarzeniu w dziejach rodziców Salomona.
Niemniej jednak przedstawienie "Koncertu Dawida" stanowiło część wielkiego programu treściowego o wybitnie religijnym charakterze, zdobiącego trzebnicką świątynię. Istnieją mocne przesłanki, by widzieć w nim fragment dużego trójportalowego założenia z dekoracją figuralną o charakterze typologicznym. W takim wypadku po stronie południowej fasady kościoła odpowiednikiem Dawida i Batszeby byłaby inna biblijna monarsza para - Salomon i królowa Saby, obie zaś stanowiłyby starotestamentalne prefiguracje zdobiącej portal środkowy (zapewne okazalszy) sceny "Koronacji Marii". Z ościeży tego portalu pochodzić mogą fragmenty pełnoplastycznych posągów, przechowywane dziś w lapidarium w krypcie trzebnickiego kościoła. Zgromadzono tam też liczne inne elementy jego kamiennego wystroju rzeźbiarskiego, o niejasnej dziś funkcji. Być może większa część z nich, np. reliefy ze scenami narracyjnymi (staro- i nowotestamentowymi oraz hagiograficznymi), zdobiła nieistniejącą już emporę mniszek, wbudowaną w przestrzeń wschodniej partii nawy głównej oraz jej skrzyżowania z nawą poprzeczną. Inne, jak płyty z wyobrażeniami apostołów, dekorować mogły przegrody wydzielające w chórze część kapłańską od dostępnej świeckim wiernym. W zespole tym znajduje się jeszcze jeden portal, dziś wmurowany w ślepą ścianę północną ramienia transeptu, pierwotnie zaś może zdobiący przejście między kościołem a klasztorem. Podobny w strukturze do portalu "Koncertu Dawida", zdobiony jest w tympanonie przedstawieniem adorowanej przez aniołów tronującej Marii z Dzieciątkiem.
Mimo zniszczeń i przemieszczeń ten nawet dziś imponujący zbiór rzeźby architektonicznej stoi w niezgodzie z surowymi nakazami reguły cysterskiej, zalecającej wnętrza kościołów proste i oszczędne w dekoracji. Wyjaśnienie tego fenomenu odstępstwa śląskiego konwentu przynoszą okoliczności jego powstania. Jest on fundacją pary książęcej - Henryka Brodatego i jego żony Jadwigi z rodu Andechs Meran, przyszłej świętej - która wystawiając w 1203 roku akt erekcyjny budowli od razu przewidziała dlań funkcję sepulkralną. Zgodnie z zamysłem fundatorów, kościół stał się miejscem ich spoczynku, stąd formy architektury, także jej rzeźbiarski wystrój, swą rozmaitością i ostentacyjnym bogactwem głoszą splendor władzy. Fundacja ta miała wprawdzie od początku mieć charakter zakonny, lecz cysterki objęły ją dopiero kilkanaście lat po rozpoczęciu budowy kościoła, gdy jego znaczne partie były już gotowe - w 1219 roku poświęcono zapewne w całości już ukończoną część wschodnią. Trzebnicę zasiedliły najpierw mniszki benedyktyńskie, a więc wywodzące się z zakonu, który znany był wręcz w wystawności swych konwentów. Siostry sprowadzono z Bambergu i jak się wydaje, stamtąd też przybył kilkuosobowy warsztat, który odkuł w piaskowcu plastyczny wystrój trzebnickiego kościoła.
Bogate i plastyczne, a zarazem manierycznie dynamiczne formy przedstawienia wskazują na ostatnią fazę rozwoju rzeźby romańskiej. Rozkwitła ona w 1. połowie XIII wieku w Hiszpanii, na południu Francji, a zwłaszcza w kilku regionach Rzeszy Niemieckiej. Jednym z nich była Frankonia z Bambergiem na czele, gdzie po pożarze w 2. ćwierci XIII stulecia odbudowywano tamtejszą katedrę. W wystroju rzeźbiarskim powstałych wtedy portali i przegród chórowych odnajdujemy ten sam niespokojny dukt fałd i te same typy somatyczne i fizjonomiczne, co w Trzebnicy, choć rzeźby śląskie ustępują poziomem artystycznym swym niemieckim "kuzynkom". Wydaje się więc wysoce prawdopodobne, iż to właśnie z "fabryki" bamberskiej katedry sprowadzono na Śląsk warsztat, a pośrednikami w tej ważkiej decyzji byli krewni księżnej Jadwigi, zapewne jej rodzony brat Eckbert, ówczesny biskup bamberski. Można przypuszczać, że działalność przybyłego z głębi Niemiec warsztatu nie ograniczyła się tylko do dekorowania Trzebnicy. Jego umiejętności para książęca wykorzystała zapewne także przy wznoszeniu okazałej rezydencji w Legnicy, o czym świadczą podobne do trzebnickich kamienne detale odkopanej przez polskich archeologów kaplicy tamtejszego palatium.
Autor: Paweł Freus, październik 2010
- Tympanon z "Koncertem Dawida"
fasada zachodnia kościoła parafialnego (dawniej cysterek) p.w. św. Jadwigi Śląskiej i św. Bartłomieja w Trzebnicy
ok. 1240
warsztat przybyły z Frankonii (?)