W owym czasie - przed wybuchem pierwszej wojny światowej - aparat służył młodemu Witkacemu jako narzędzie rozwoju wrażliwości, ćwiczenia uwagi, a także przyrząd do rejestracji wydarzeń codziennych, jak i dokumentacji własnych działań artystycznych. W tym pierwszym okresie na zdjęciach Witkacego pojawiają się zarówno pejzaże tatrzańskie, pierwsze parowozy docierające do Zakopanego, portrety przyjaciół i wybitnych osób z kręgu rodziny, a przede wszystkim portrety ojca i autoportrety. Co ciekawe, jeśli Witkacy unikał scen rodzajowych i fotografii migawkowej to w jego dorobku z tego czasu można znaleźć eksperymenty z technikami szlachetnymi w tym trudną techniką gumy.
"Kolaps przy lampie" jest reprezentatywny dla wczesnego okresu twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza i należy do serii najbardziej oryginalnych autoportretów młodzieńczych. W tym czasie Witkacy wykonywał portrety forsujące dominującą estetykę poprzez koncentrację na twarzy modela, wycięcie kontekstu i tła poprzez bliskie i ciasne kadrowanie, charakterystyczne rozmycie obrazu spowodowane amatorskim oświetleniem, które poprzez długi czas naświetlania negatywu uniemożliwiało wykonanie ostrego zdjęcia. Portretowe i autoportretowe serie zdjęć odstają od zdjęć z epoki i imponują konsekwencją podejmowanych prób, tak jakby fotograf chciał dotrzeć do istoty portretowanych osób. "Cała koncentracja sił psychicznych autora skupiła się na poddaniu się wyrazowi oczu obserwowanej osoby, odgadnięciu jej stanów psychicznych," pisała o tych portretach Urszula Czartoryska, wybitna znawczyni i promotorka fotografii Witkacego. Wśród osób sfotografowanych przez Witkacego są tak istotne dla kultury postaci jak Stefan Żeromski, Tadeusz Miciński, Bronisław Malinowski, Andrzej Strug, Tymon Niesiołowski, Tadeusz Langier.
Jednak najwięcej energii Witkacy wkładał w pracę nad autoportretami. Chodzi tu z jednej strony o działania, które Czartoryska nazwała "dziwną grą aktorską", a dziś można je określić mianem performensu dokamerowego. Z drugiej zaś o eksperymentowanie z pozornie niepoprawnymi formalnie zdjęciami, które oddać miały możliwie precyzyjnie stan emocjonalny i psychiczny autora. "Światło wykorzystał szczególnie ekspresjonistycznie w zdjęciu z twarzą zbliżoną do lampy naftowej i przeciętą jej blaskiem. Zdjęcie to, skupione i jakby bolesne," pisze Czartoryska o autoportrecie Witkacego. To skupienie i ból odgadnął również ojciec artysty, który zobaczywszy przysłane przez syna do oceny zdjęcia tę odbitkę wyróżnił z całej serii i w liście z 1 sierpnia 1913 roku nazwał właśnie Kolapsem przy lampie. Tytułowy "kolaps" odnosi się zapewne do stanu psychicznego Witkacego uwikłanego w nieszczęśliwy romans z Ireną Solską; Witkacego piszącego w owym czasie także swoją pierwszą powieść "622 upadki Bunga czyli demoniczna kobieta".
Autoportret młodego powieściopisarza, dramaturga, malarza, teoretyka i krytyka sztuki, a także filozofa może być odbierany z dzisiejszej perspektywy jako nieco narcystyczny. Jednak sam Witkacy nie traktował fotografii - podobnie jak powieści - w kategoriach sztuki. Wykonywanie zdjęć było czynnością może nie rutynową, ale konieczną w procesie poznania siebie, próbach nawiązania psychicznego kontaktu z modelami i demonicznymi - niczym powieściowa Akne Montecalfi - modelkami. Odróżnia to Witkacego od rozplenionych w dobie fotografii cyfrowej autorów tyleż popularnych, co w istocie pustych zdjęć typu "selfie". W tym sensie fotografie Witkacego z młodzieńczego okresu dobrze opisuje motto otwierające właśnie "622 upadki Bunga": "Głębia ziewa na powierzchni, a powierzchnia okazuje się dnem głębi."
Autor: Adam Mazur, sierpień 2014