Dramatyzm przedstawienia jest w tym wypadku w pełni uzasadniony samym tematem: "Prawdziwy koniec" opowiada o niemożliwej do przepracowania traumie i o bolesnych śladach, jakie wojna wyryła w psychice byłego więźnia obozu koncentracyjnego.
Inaczej niż Wajda i Munk w filmach z tego okresu, Kawalerowicz nie bada narodowych mitów, ani nie tworzy ogólnej diagnozy społeczeństwa polskiego, lecz skupia się na intymnym, jednostkowym doświadczeniu. Najbardziej tragicznym rezultatem wojennego spustoszenia jest w "Prawdziwym końcu" rozpad miłosnej relacji między mężem a żoną. Juliusz (Roland Głowacki), przed wojną ceniony architekt i bon vivant, znany z nieprzeciętnych umiejętności tanecznych, po powrocie z obozu zamyka się w sobie, nie potrafi wyartykułować swoich myśli i miewa ataki nerwowe. Jego żona, wciąż atrakcyjna Róża (Lucyna Winnicka), jest coraz bardziej zmęczona opieką nad chorym, a wolne chwile najchętniej spędza z kolegą z pracy, profesorem Stęgniem (Andrzej Szalawski). Musi zdecydować, czy poświęcić swoje szczęście dla męża, który po wojnie niemal całkowicie zatracił zdolność komunikacji, czy też rozpocząć nowe życie u boku innego mężczyzny. Tymczasem Juliusz podejmuje coraz bardziej usilne próby kontaktu z Różą, która jest jedyną osobą, trzymającą go przy życiu.
Skupiając się przede wszystkim na wewnętrznych doznaniach Juliusza, Kawalerowicz próbuje przedstawić dramat ocalonych, tych, którzy przeżyli wojenny koszmar, ale nie są już w stanie normalnie funkcjonować. Wyzwolenie obozów nie było dla więźniów prawdziwym końcem wielkiej wojny, zostawiającej po sobie traumy i niezagojone rany. Film Kawalerowicza opowiada o bolesnym zderzeniu Juliusza z codzienną rzeczywistością, o życiu, które – choć cudem ocalone – powoli przestaje mieć dla bohatera wartość. Mężczyzna cieszy się, że wrócił do ukochanej, jednak nie jest w stanie wyrazić swojej miłości, a pewne subtelne znaki i gesty nie zostają przez Różę zauważone. Dając świadectwo tragicznego położenia okaleczonych psychicznie ofiar wojny, Kawalerowicz nie potępia "zdrowej" części społeczeństwa, lecz oddaje dramatyzm całej sytuacji. Róża nie jest wiarołomną egoistką, ale rozdartą wewnętrznie kobietą, która, mimo szczerych chęci, nie potrafi przezwyciężyć uczucia obcości oraz fizycznego obrzydzenia, jakie wzbudza w niej chory i zblokowany mąż.
Aby oddać stan psychiczny głównego bohatera, Kawalerowicz stosuje całe spectrum technik narracyjnych. "Prawdziwy obraz wielkiej wojny" rozpoczyna się od kadru, ukazującego ponury jesienny krajobraz: widzimy nagie, splątane gałęzie na tle mrocznego nieba. Świat przedstawiony w filmie jest szarobury, depresyjny i posępny, jak gdyby przefiltrowany przez spojrzenie Juliusza. Oparte na grze światła i cienia zdjęcia Jerzego Lipmana oraz ekspresyjna muzyka Adama Walacińskiego, znakomicie oddają lęki i wahania postaci. Szczególnie sugestywne są ujęcia, przedstawiające ataki Juliusza, który w chwilach największego napięcia wykonuje dramatyczny "taniec", kręcąc się dookoła. Prowadzona przez Jerzego Wójcika, subiektywna kamera obraca się razem z bohaterem, a czas teraźniejszy płynnie przechodzi w migawki z przeszłości, kiedy mężczyzna jako więzień obozu był zmuszany przez oprawców do tańczenia do utraty tchu.
Krytycy uznali po premierze, że Kawalerowiczowi nie udało się uporać z trudnym tematem, a wątek powojennej traumy nie został należycie rozwinięty. Ekspresyjna stylistyka może wydawać się dziś nieco anachroniczna i mniej subtelna niż w późniejszych obrazach twórcy "Faraona". Mimo to, niesłusznie zapomniany "Prawdziwy koniec wielkiej wojny", jest poruszającym filmem psychologicznym i wciąż pozostaje jednym z najciekawszych eksperymentów w zakresie narracji subiektywnej w polskim kinie.
"Prawdziwy koniec wielkiej wojny", Polska 1957. Reżyseria Jerzy Kawalerowicz. Scenariusz Jerzy Zawieyski, Jerzy Kawalerowicz. Zdjęcia Jerzy Lipman. Scenografia Roman Mann. Wykonawcy Roland Głowacki (Juliusz), Lucyna Winnicka (Róża), Janina Sokołowska (gosposia Józia), Andrzej Szalawski (profesor Stęgień), i inni.
Produkcja Zespół Filmowy Kadr. Czarno-biały, 85 minut.