Intymne rozważania, w których Matywiecki zastanawia się nad swoim udziałem (rolą?) w biegu światowych wydarzeń, stają się wstępem do znacznie bardziej emocjonalnego nurtu wierszy o wymiarze wręcz historiozoficznym. Pisze je jednak z punktu widzenia Bogu ducha winnego człowieka, siłą rzeczy uwikłanego w dziejowe wypadki. A przez pamięć o swoich rodzicach składa zarazem hołd wszystkim pozostałym ludziom wykluczonym z racji wyroku obłędnych dwudziestowiecznych ideologii.
"Wyszedł z naszej ziemi" – mówi się o zasłużonym,
na znak dumy, że wśród nas się urodził, dorastał,
że jest nasz.
Dwa razy ekshumowano mojego Ojca.
Najpierw wyjęto Jego ciało z podwórza,
gdzie gruz Go zasypał po bombardowaniu.
I uroczyście pochowano przy głównej ulicy.
Po kilkudziesięciu latach wyjęto Go
z miejsca zbyt zaszczytnego na grób –
tak znali urzędnicy ratusza.
Może nawet mieli rację.
Ale ja muszę myśleć: "Wyjęty z naszej ziemi".
["Grób Ojca"]
Autor nie zapomina, oczywiście, o matce. Z jego prostej relacji, wyciszonej i – zdałoby się – pozbawionej akcentów oceniających, przeziera smutna prawda. Tyle osobista, ile obiektywna, przywołująca obraz ponurej grozy lat minionych.
Żydówka z Izraela,
która z Polski wyjechała przed wojną,
pisze listy do siostry w Polsce,
mojej matki. Jednej z sześciu.
Cztery zginęły z mężami i dziećmi.
Pisze o starości, upałach, o wnukach,
i o niczym więcej. Moja matka to czyta
i odpowiada – nie więcej.
["Powieść"]
Własną autorską tożsamość Piotr Matywiecki odnajduje również przez identyfikację ze swoimi korzeniami: "zawsze/ będziemy istnieć/ Żydzi/ bez/ istnienia/ i bez zawsze" ["*** (zawsze)"]. Toteż nie potrafi milczeć, gdy dostrzega cień zagrożenia, w postaci powtórki buńczucznych haseł. Nacjonalistycznych sloganów, z których wieje grozą – niezależnie od państwowej przynależności ludzi, którzy się nimi posiłkują.
Wiersz Gottfrieda Benna, zatytułowany "Berlin" (przekład Zdzisława Jaskuły), zawiera między innymi takie oto treści: "kiedy domy piach zagarnie/ kiedy hordy kiedy armie/ każdy nasz podepczą grób/ […] kiedy żywioł mury strawi,/ gruzy jeszcze będą sławić/ ten Zachodu wielki kraj". Tromtadracki przekaz skłonił Piotra Matywieckiego do riposty:
Jak werbel bije ten wiersz,
ale ja ze swoim
zmieszczę się między uderzeniami:
Może gdyby hordy spóźniły się do was,
jakiś berlińczyk zabiłby mnie w Polsce,
dwuletniego Żyda. Ale żyję. I moje ocalone życie
uczyniło ci łaskę, berlińczyku.
Jesteś obywatelem wielkiego kraju,
tylko tak wielkiego
jak moje od niego ocalenie.
["Odpowiedź"]
Poeta pamięta, poeta ostrzega. Wraca wspomnieniem do czasów pogardy – żeby przypomnieć; do epoki pieców – żeby się nie powtórzyły.
Za tom poetycki "Którędy na zawsze" autor otrzymał Nagrodę Literacką m.st. Warszawy 2016 w kategorii poezja i dostał się do finału Nagrody Literackiej Nike 2016.