Motyw ciąży i macierzyństwa wielokrotnie pojawiał się w kinie Agnieszki Holland. Warto wspomnieć, że znakomita etiuda "Grzech Boga" (1970), zrealizowana przez reżyserkę jeszcze w czasie studiów w praskiej szkole filmowej FAMU, opowiadała o kobiecie, która miała mieć dziecko z Aniołem, ale niechcący przygniotła Boskiego wysłannika swoim brzuchem. Holland powróciła do wątku ciąży w pełnometrażowym debiucie, tym razem przedstawiając jednak zagadnienie nie w religijnym, ale w społecznym kontekście.
Już pierwsza scena "Niedzielnych dzieci", pokazująca fragment przyjęcia weselnego, jest bardzo charakterystyczna. Nowożeńcy, Andrzej (Ryszard Kotys) i Barbara (Zofia Charewicz), pokazywani są na drugim planie kadru, zza pleców siedzących przy stole gości. Takie ustawienie kamery ma swoje uzasadnienie: nie ma tu miejsca na intymność, bo wydarzenie ma charakter zbiorowego rytuału. Symptomatyczne są słowa ludowej pieśni, zaintonowanej przez matkę pana młodego w trakcie uroczystości: "Niech żyją, niech żyją przez długie lata / Raz synek, raz córka niech im przeplata". Jak się później okaże, życie bohaterów "Niedzielnych dzieci" nie ma w sobie nic ze spontaniczności, polega na "zaliczaniu" kolejnych etapów biografii i wypełnianiu społecznego schematu. Po trzech miesiącach znajomości ślub, po roku mieszkanie spółdzielcze, potem czas na dziecko. Problem w tym, że kobieta ma kłopoty z płodnością i ciąża nie nadchodzi. Jedyne co pozostaje, to adopcja, ale wiąże się ona z dwoma problemami. Po pierwsze, trzeba ominąć przedłużające się w nieskończoność instytucjonalne procedury, po drugie – ukryć przed znajomymi fakt, że rodzicielką nie jest Barbara. Małżonkowie postanawiają zawrzeć więc umowę z młodą samotną matką (Krystyna Wachelko-Zaleska) i "odkupić" od niej niechciane dziecko.
W "Niedzielnych dzieciach" Holland bierze na celownik społeczny kontekst macierzyństwa i pokazuje, że ciąża traktowana jest często jako obowiązek, zadanie, które żona musi wykonać, aby udowodnić swoją kobiecość. Żeby ukryć swą "niepełnowartościowość", Barbara udaje przed znajomymi, że jest brzemienna. Kobieta konstruuje w tym celu specjalny rekwizyt – wkładkę z materiału, którą umieszcza pod ubraniem tak, by imitowała powiększony brzuch. Holland wnikliwie obserwuje zachowanie bohaterów, którzy nawet nie próbują przeciwstawić się uświęconym obyczajom i potulnie akceptują terror form społecznych. Śmieszna, ale i poniżająca sytuacja symulowania ciąży skłania do głębszej refleksji nad "stanem błogosławionym". Ciąża jawi się w "Niedzielnych dzieciach" jako spektakl, zjawisko definiowane w dużym stopniu przez czynniki kulturowe. Aktorką przedstawienia jest matka, publicznością – społeczeństwo, scenarzystą – tradycja.
Film Holland zaliczany bywa do nurtu kina moralnego niepokoju, gorzko rozprawiającego się z okresem "późnego Gierka". Reżyserka piętnuje nieudolność urzędów, które jedynie utrudniają adopcję, ale też ogólny brak wrażliwości i nietolerancję wobec wszelkiej inności. Dzieci z sierocińca traktowane są przedmiotowo zarówno przez biologicznych, jak i przez przybranych rodziców, a w instytucjach takich jak szkoła stają się zazwyczaj kozłami ofiarnymi. Choć "Niedzielne dzieci" niepozbawione są gorzkiego humoru, to jednak obraz społeczeństwa, jaki wyłania się z filmu jest niezwykle ponury – zmagając się z ordynarną prozą życia, bohaterowie nie mają nawet czasu, aby pomyśleć o swoich uczuciach czy wewnętrznych potrzebach. Holland bezlitośnie obnaża brzydotę Polski za czasów Gierka. Celowo chropawy styl filmu – ujęcia kamerą z ręki, niewyraźny dźwięk, niedbały montaż, nieatrakcyjne wnętrza – służy realizmowi i zbliża film do reportażu. "Niedzielne dzieci" nie są jednak wyłącznie dokumentem epoki i mogą być odczytywane jako uniwersalna krytyka życia społecznego, które ogranicza i przytłacza jednostkę. Co ciekawe, Holland powróci po latach jeszcze raz do motywu ciąży w mini-serialu "Dziecko Rosemary" (2014) o kobiecie, która ma urodzić antychrysta.
Niedzielne dzieci, Polska 1976. Reżyseria Agnieszka Holland. Scenariusz Agnieszka Holland. Zdjęcia Jacek Stachlewski. Scenografia Wojciech Krzysztofiak. Wykonawcy Zofia Charewicz (Barbara), Ryszard Kotys (Andrzej), Krystyna Wachelko-Zaleska (Jolanta), Dorota Stalińska (koleżanka Jolanty), Krzysztof Zaleski (Marek), i inni. Zespół Filmowy X. Barwny, 73 minuty.
Autor: Robert Birkholc, wrzesień 2017